piątek, 9 grudnia 2011

1. Życie to nie bajka, a ja nie jestem księżniczką.

- Oo Selena. Wybacz, że musiałaś tyle czekać kochanie - powiedział Bieber w stronę gościa. Niewielkiej, ciemnej i skromnej dziewczyny, która uśmiechała się do niego zalotnie.
- Wejdź skarbie - powiedział wskazując wielki salon. Był naprawdę ogromny. Dwa razy większy od całego mieszkania w jakim mieszkam z matką.
- Podaj kolację za 10min - mruknął w moją stronę wychylając się z salonu. Posłusznie odgrzałam wszystko i podałam do stołu.
- To Twoja ostatnia szansa - przeszło mi przez myśl.. Po chwili znów znalazłam się w kuchni wśród talerzy, szklanek, kubków.. To właśnie mój świat. Jakże chciałabym od niego uciec. Chociaż na chwilę.
Jedną maleńką chwilę.. Niestety trzeba spojrzeć prawdzie w oczy. Widać tak musi być. To jest moje życie, którego nie zmienię.. No chyba, że wygram na loterii no, ale to zupełnie inna historia.
Ostrożnie wychiliłam się z kuchni by sprawdzić czy moja ostatnia sznasa właśnie nie została zmarnowana.
- Uff. - szepnęłam. Jedli z apetytem. Kamień spadł mi z serca.. To chyba tyle na dziś..
Ubrałam się i podeszłam do wyjścia. Oczywiście tego od ogrodu. Nie śmiałabym wyjść przez główne drzwi,a nawet jakbym chciała to i tak byłabym stracona. Przez chwilę ogarnęła mnie panika. Czy powinnam powiedzieć,że wychodzę ? A może lepiej się nie odzywać ? W ostateczności postanowiłam napisać kartkę, którą zostawiłam
w kuchni na stole.. Mam nadzieję, że ją przeczyta. Chociaż kto wie czy taka gwiazda potrafi czytać... W ciszy wyszłam i udałam się w stronę domu. Po drodze mijałam wiele pięknych willi, należących do gwiazd..
No tak w koncu znajduję się w najbogatszej części L.A.. Ehh. Ile bym oddała bym chociaż przez chwilę mogła tu pomieszkać,
ale życie to nie bajka, a ja nie jestem księżniczką.... Nie... musisz wziąć się w garść. W domu czeka na Ciebie chora mama.
Musisz być silna. Musisz dać radę. Dla niej.. Tylko i wyłącznie dla niej. Jeszcze tylko 2 przecznice i będę na miejscu - pomyślałam wsiadając do metra.. Po kilku minutach ogromny, podziemny pociąg zatrzymał się Will Street. Mój
przystanek. Powinnam wysiąść, ale czy na pewno ? Może, ten jeden, jedyny raz pojadę dalej ? Przez jedną noc,będę kimś innym ? Nie biedną, samotną dziewczyną, tylko arystokracką gwiazdą ? Po chwili myśli odchodzą, wysiadam.
Koniec z marzeniami, bo one nigdy się nie spełnią. Staję na jednym z ruchomych schodów i jadę w górę. Po chwili znów znajduję się
na powierzchni ziemi.. Teraz jest inaczej. Wsiadałam na pięknym dworcu, a wysiadłam na jakimś przedwojnennym..
- Życie.. - przechodzi mi przez myśl. Wolnym krokiem podążam w stronę naszego domu. Starej kamienicy na zakręcie.
Wchodzę do domu i w ciszy otwieram drzwi, które po chwili zamykam. Ściągam buty i rozglądam się dookoła.
- Mamo ? - szepczę wchodząc do kuchni. Cisza..
- Mamo ? - wołam kolejny raz. Niestety bezskutecznie. Chodzę po całym domu w poszukiwaniu.. Wchodzę do łazienki i doznaję szoku.. Leży na podłodze i nie daje znaku życia.
- Mamoo ! - wrzeszczę.
- Proszę odezwij się ! Co Ci jest ? Powiedz coś ? Powiedz coś do jasnej cholery ! - krzyczę, a do moich oczu napływają łzy..
Jednym ruchem biegnę po telefon i dzwonię na pogotowie. Następnie wszystko dzieje się w błyskawicznym tempie..Przyjeżdżają stanitriusze, zabierają ją i odjeżdżają na sygnale.. Siedzę w łazience i płaczę. Płaczę jak dziecko.. Nie mogę nad tym zapanować.Nie wiem co się dzieje, nie panuję nad tym. To mnie przerasta, to jest za trudne... Około północy dzwoni telefon, którego cały czas oczekiwałam.
- Potrzebny jest natychmiastowy przeszczep szpiku.. - słyszę głos lekarza..
- Jeżeli w najbliższym miesiącu nie znajdzie się dawca too... - szepcze.
- Too..? - powtarzam ostatnie słowo.
- Wszystko będzie stracone i nie będziemy w stanie nic zrobić. - odpowiada ze smutkiem. Rozłączam sie i rzucam słuchawką.
- To nie, to niesprawiedliwe ! Boże ! Powiedz mi dlaczego nam to robisz ? Co my ci zrobiłyśmy. Nie możesz jej zabrać, rozumiesz ! Zabierz mnie,
ale nie ją. Proszę - krzyczę dławiąc się łzami. Jak mam jej pomóc ? Boże, skoro istniejesz to powiedz mi co mam do jasnej cholery zrobić ! No dalej, czekam ! Muszę jej pomóc..

*matko . straciłam już chyba wprawę do pisania hah . następny pojawi się niedługo ;*
skype : tala118855
gg : 24211673
no to by było tyle < 3333