czwartek, 28 kwietnia 2011

23. Teraz wszystko co widzę to ty.

- To gdzie zabierzesz mnie na pierwszą randkę ? - zapytałam, wyraźnie akcentując "pierwszą".
- Hm. To niespodzianka - wyszeptał. Zasłonił mi oczy. Szliśmy gdzieś, ale nie wiem gdzie. Nadal byliśmy na plaży. Z każdą chwilą moja ciekawość wzrastała. Beadles, jak to Beadles na pewno wpadł na jakiś szalony pomysł. Nie myliłam się.
- Już, jesteśmy na miejscu. Możesz otworzyć oczy. - powiedział. Tak, też zrobiłam. Otwarłam oczy i doznałam szoku ........ byliśmy na szczycie jakieś wieży, a dookoła morze. Widok był cudowny.
- Dziękuje - wyszeptałam i wtuliłam się w niego.
- To jeszcze nie koniec, lecz początek - powiedział i uśmiechnął się złowieszo. Ciekawe na jaki pomysł wpadł tym razem - myślałam. Usłyszałam czyjeś głosy. Byli to 3 faceci, ubrani cali na czarno. Wystraszyłam się. W rękach trzymali jakieś sznury.
- Co się tutaj dzieje ? - zapytałam ze strachem.
- Jak to co ? Skoczymy na bungee. - powiedział spokojnie
- Żartujesz ? Chyba oszalałeś. ! Nie mam najmniejszego zamiaru ! - krzyczałam.
- Mała spokojnie.. Nic złego się nie stanie. - mówił. No super. Dopiero co zaczęłam cieszyć się wyjściem ze szpitala, to już tam wrócę..
- Dobra ok, ale jak coś się stanie to masz mnie na sumieniu - uśmiechnęłam się i pocałowałam go delikatnie. Ci dziwni ludzie przypięli nam jakieś liny i inne dziwne rzeczy. Po kilkunastu minutach byliśmy gotowi. Stanęliśmy za barierką na końcu krawędzi. Spojrzałam w dół. Ogarnęła mnie panika. Wiedziałam, że nie mogę się wycofać. Chwyciłam Christiana za rękę. W jego oczach też widziałam lęk i strach.
- Jesteście gotowi ? - zapytał gruby facet. Przytaknęliśmy równo.
- No to na 3 ....1......2.........3................. - i lekko popchnęli nas. Lecieliśmy w dół. To niesamowite uczucie. Krzyczeliśmy jak opętani. Zatrzymaliśmy się i wisieliśmy w powietrzu. Utrzymywała nas tylko gruba lina. Gdyby teraz się zerwała... Ugh. Wolę nawet nie myśleć.
- Zajebiscie prawda ? - usłyszałam głos mojego chłopaka
- Oj tak. Tego nie da się opisać - mówiłam. Wciągnęli nas na górę. Cała drżałam. Nie mogłam opanować emocji. Z trudem udało nam się zejść ponownie na plażę. Robiło się już ciemno, więc postanowiliśmy wrócić do domu. Chris odprowadził mnie (w sumie to mieszka obok xd) pod drzwi. Pożegnaliśmy się i weszłam do domu. Było już późno, więc starałam się nie hałasować, dlatego po cichu sciągnęłam buty i chciałam udać się na górę. W salonie widziałam światło. Pewnie Anka znów go nie zgasiła. Podeszłam bliżej i zamurowało mnie. Na kanapie widziałam Ankę całującą się z Bieberem !. Poczułam nutkę zazdrości. Szybkim krokiem udałam się na górę, do swojego pokoju. Zapaliłam malutką lampkę. Było prawie ciemno. Usiadłam na parapecie mojego okna. Rozejrzałam się dookoła. Tak bardzo tęskniłam za nim. Nie byłam tu ponad miesiąc.. - uśmiechnęłam się sama do siebie. Po chwili znów wróciła mi tamta sytuacja. Zabolało mnie to. Nadal go kocham i nie mam zamiaru wmawiać sobie, że tak nie jest, ale myślałam że uda mi się zapomnieć. Zastanawiałam się dlaczego to zrobił, przecież cały czas powtarzał mi, że mnie kocha.. Nie rozumiem dlaczego tak kłamał. Nie prosiłam go o jego pieprzoną miłość ! Nie musiał udawać - krzyczałam, a po mojej twarzy spływały łzy. Byłam już bardzo zmęczona i nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Rano obudziłam się potwornie zmęczona. Była 7:30, dziś idę do szkoły pierwszy raz od dawna. Lekcje mam na 10:00 dopiero, bo nie mamy historii. Poszłam do łazienki i spojrzałam w lustro. Ugh wyglądałam strasznie. Byłam cała rozmazana. Przemyłam twarz wodą i wykonałam poranną toaletę. Ubrałam się i zeszłam na dół w kuchni ujrzałam Ankę całą w skowronkach. No i z czego się cieszysz ? - warknęłam cicho, tak aby mnie nie usłyszała. Nic nie mówiąc wzięłam szklankę soku i usiadłam do stołu. Po chwili usiadła obok mnie.
- Hey kochanie, nawet nie zauważyłam jak wczoraj wróciłaś. - mówiła.
- Widocznie byłaś zajęta czymś innym - ironizowałam.
- Wiesz muszę Ci coś powiedzieć - powiedziała
- No dawaj - mruknęłam
- Ja i Justin , tzn my .. jesteśmy razem - wydukała.
- Co ? Ale jak to ? - krzyczałam. Wstałam i wybiegłam z kuchni, wzięłam tylko swoją torbę i wyszłam. Poszłam do Beadlesów, a raczej do Caitlin. Drzwi otwarła mi ich matka i wpuściła. Weszłam do pokoju gdzie na łóżku siedziała moja przyjaciółka. Od razu opowiedziałam jej wszystko. Poczułam lekką ulgę. Było dopiero po 8:00, dlatego miałyśmy jeszcze sporo czasu na plotki.
- Wiesz, że jutro jest impreza w szkole ? - zapytała. Nic nie wiedziałam.
- Nie, nie słyszałam nic o tym. To bardzo fajnie, bo mam zamiar trochę się zmienić. Impreza będzie idealnie pasowała do pokazania nowego wizerunku ! - ucieszyłam się. Oczywiście Cait od razu chciała wiedzieć o co chodzi, ale nic jej nie powiedziałam. Zrobiło się już późno dlatego wyszłyśmy. Doszłyśmy do szkoły pół godziny przed czasem. Siedziałyśmy na ławkach rozwijając dalej tematy, o których gadałyśmy w domu. W końcu zadzwonił dzwonek na przerwę. Wszyscy zaczęli wychodzić, w oddali zobaczyłam jakąś parę, trzymającą się za ręce, oczywiście byli to Anka i Justin. Szli w naszą stronę. Do moich oczu napłynęły łzy, ale szybko je wytarłam, tak by nie zauważyli. Podeszli do nas.
- Siemka Wam. Co słychać ? - rzucił jakby nigdy nic Bieber. Miałam ochotę uderzyć go, ale powstrzymałam się.
- A nic takiego, ale widzę że u Was dużo się zmieniło - powiedziałam z ironizacją. Do naszej czwórki podszedł Chris. Podszedł do mnie i delikatnie pocałował, co wywołało grymas na twarzy Justina. Ah. Dobrze mu tak - pomyślałam.
- Co jest grane ? - zapytał mój chłopak
- A nic. Mamy nową parę, właśnie opowiadają o swoim związku - wypaliłam. Nie mogłam powstrzymać złości. Na szczęście zadzwonił dzwonek i udaliśmy się do klas. Przynajmniej przez najbliższe 45min nie będę musiała, oglądać tej kochającej parki - mówiłam do Caitlin. Pierwszą mieliśmy plastykę. Naszym dzisiejszym zadaniem było namalowanie portretu bliskiej osoby. Większość rysowała swoje rodziny, a ja kogo miałam narysować ? Wahałam się między Christianem, a Caitlin. Ostatecznie padło na Cait. Jestem całkiem dobra z plastyki dlatego wyszedł mi całkiem fajny obrazek. Moja przyjaciółka namalowała mnie i również fajnie jej to wyszło. Byłam bardzo ciekawa czy Biebs narysuję Anką, ale starannie zasłonił kartkę, tak by nikt nie widział. Siedział w ostatniej ławce, więc niczego nie dojrzałam. Lekcja się skończyła. Kolejne mijały spokojnie. Na wf-ie dekorowaliśmy salę i było przy tym bardzo dużo śmiechu. W dodatku klasa Christiana też miała w tym czasie wf, dlatego dekorowaliśmy razem. Wygłupialiśmy się jak jakieś dziwolągi, ale mieliśmy to gdzieś. Przez cały czas widziałam, że Bieber spogląda w naszą stronę. Patrzył na nas ze złością i wcale nie miałam nic przeciwko temu. Po lekcjach poszłam w stronę centrum. Wiedziałam, że wrócę do domu odmieniona. Chciałam coś zmienić. W końcu wpadłam na genialny pomysł. Poszłam do fryzjera i przefarbowałam włosy na czarno. Wiem, że to głupie, ale czułam potrzebę zmiany. Chciałam zacząć nowy etap. Miał być blond, ale w końcu padło na czarny. Wróciłam do domu. Anki nie było jak zwykle. Pewnie jest gdzieś ze swoim chłopakiem. Chwila stoop !. Dość tego. Przestań ciągle o nim myśleć. - mówiłam sama do siebie. Weszłam do łazienki i spojrzałam w lustro. Wyglądałam całkiem fajnie. Dzisiaj postanowiłam wcześnie położyć się spać i tak też zrobiłam. Rano obudziłam się w doskonałym humorze. Ubrałam się i poszłam po moją przyjaciółkę. Gdy mnie zobaczył aż zaniemówiła z wrażenia. Zresztą tak jak reszta. Cały dzień minął bardzo miło. Wszystkim spodobał się mój nowy image (chyba tak się pisze xd). Po szkole zaczęłyśmy przygotowania. Zrobiłyśmy delikatny
make up i wybrałyśmy odpowiednie ciuchy. Wyglądałyśmy świetnie. W doskonałych humorach udałyśmy się do szkoły gdzie zabawa się rozpoczynała. Wszystko mijało znakomicie. Niestety Chris pomagał przy DJ (de joot ; D jak to nasz wych mówi), ale nie przeszkadzało mi to za bardzo. DJ powiedział, że teraz każdy chłopak ma poprosić dziewczynę. Tak też się stało. W moją stronę ruszył Bieber. Obawiałam się najgorszego i nie myliłam się. Nie mogłam mu odmówić. Wiedziałam, że Anka mi tego nie wybaczy, ale nie obchodziło mnie to. Leciała OLLG, którą śpiewa Bieber. Wtuliłam się w niego i zaczęliśmy tańczyć. Widziałam, że Christian patrzył ze złością, ale nie potrafiłam sobie odmówić. Na dworze było już ciemno. W sali było słychać tylko muzykę, w której rytm tańczyło kilkadziesiąt par. Zamknęłam oczy i przypomniałam sobie tą scenę jak się poznaliśmy. Justin zaczął nucić mi do ucha kolejne słowa
I saw so many pretty faces
Before I saw you, you
Now all I see is you
Oh no
Don't need these other pretty faces
'Cause when your mine in the world
There's gonna be one less lonely girl.
Aww. Jaki on ma słodki głos. Piosenka się skończyła.
- Dziękuje - wyszeptałam, a on zbliżył się do mnie. Wiedziałam co chciał zrobić. Chciałam się odsunąć, ale moje uczucia są silniejsze ode mnie. Oboje oddaliśmy się namiętnemu pocałunkowi. Zaraz co ja robię - pomyślałam. Jednym ruchem wyrwałam się z jego objęć i wybiegłam z sali. Biegłam przed siebie, a po mojej twarzy znów spływały łzy. Ostatnio ciągle płaczę. Zmęczona opadłam na ławkę. Skuliłam nogi i schowałam w nich głowę. Siedziałam tak kilka minut gdy nagle poczułam czyjąś dłoń na moim ramieniu. Odwróciłam się był to...
***
Za nami 23 rozdział. Jest on jednym z ostatnich w opowiadaniu. Za kilka dni będzie koniec i następne. Jutro NN, a tutaj macie Natkę po przemianie.

środa, 27 kwietnia 2011

22. To gdzie zabierzesz mnie na pierwszą randkę ?

Nawet się ucieszyłam, ponieważ była okazja na rozmowę w cztery oczy z Justinem. Kiedy oddalili się już o jakieś 100 m , zaczęłam mówić.
- Wiesz. Dużo się przez ten czas pozmieniało. Długo się zastanawiałam nad tym i podjęłam decyzję. Nie mogłam dłużej tak żyć. Czułam się jak najpodlejsza dziwka. Dlatego musimy.... skończyć z tym - wydukałam. Patrzył na mnie pytająco.
- Chodzi mi o to, że nie możemy więcej pozwalać sobie na takie gesty. Ja mam chłopaka w sumie to już nie wiem czy mam, a ty masz dziewczynę...
- Co chcesz przez to powiedzieć ? - zapytał smutno.
- To, że kończę tą całą zabawę. Te sytuacje nigdy nie powinny mieć miejsca. Nie obwiniam Cię, bo chciałam tego i nie ukrywam, że nadal chcę, ale to koniec. Przykro mi - mówiłam, a po mojej twarzy ciekły łzy. To oczywiste, że go kocham, ale Beadles też nie jest mi obojętny. Zabolały mnie jego słowa, które powiedział w tym feralnym dniu. Siedzieliśmy w milczeniu.
- To znaczy, że już nic do mnie nie czujesz prawda ? - pytał.
- Nie, nie chodzi o to. Źle mnie zrozumiałeś. Nadal Cię kocham i nie wiem czy to się kiedyś zmieni... jednak nie potrafię dłużej żyć, kierując się kłamstwem. Zrozum mnie.. - płakałam jak dziecko. Patrzył na mnie, ten wzrok bolał. Tak cholernie mnie bolał, nie potrafiłam już dłużej na niego patrzeć. Wiedziałam, że jeszcze chwila i się poddam. Wstałam i ruszyłam w stronę morza ( chwila sprawdzę czy to nie ocean xd. Dobra ok tam nie ma ani morza ani oceanu, ale to opowiadanie tylko xd). Szłam brzegiem, a zimna woda zalewała moje stopy. Po mojej twarzy spływały kolejne łzy. Nie chciałam tego, ale musiałam to zrobić. Zdałam sobie sprawę, że gdybym była w związku z Bieberem, nie miał by on żadnej przyszłości. Nie jestem osobą medialną i nigdy nią nie będę. Nie potrafiłabym żyć w blasku fleszy. W oddali zauważyłam moich przyjaciół siedzących na kamieniach klifu. Podeszłam do nich, a raczej do Christiana. Chciałam wszystko wyjaśnić i dowiedzieć się co będzie dalej. Moje przyjaciółki wyczuły to i poszły dalej. Usiadłam obok niego, starałam się spojrzeć w jego oczy, ale wyraźnie próbował uniknąć kontaktu wzrokowego, aż w końcu się poddał. Spojrzałam mu prosto w oczy. Widziałam wypisany w nich żal. Chyba nadal go to bolało.
- Zakończyłam to. - powiedziałam. Patrzył na mnie, w jego oczach pojawiła się radość, której nie chciał wydusić. Nic, nie powiedział.
- Chris, proszę Cię wybacz mi. Wiem jak to boli, ale nie odpuszczę dopuki mi nie wybaczysz - wydukałam. Chwila milczenia.
- Już dawno wybaczyłem Tobie, ale sobie nie - mówił.
- Jak to sobie ? Czegoś tu nie rozumiem - odparłam
- Bo widzisz ja, ja nie potrafiłem sobie wybaczyć tego, że to co zrobiłaś to była moja wina. Chciałem zapomnieć o tym wszystkim. I wtedy pojawiła się Lisa, ta z Twojej klasy. Od początku próbowała mnie nastawić przeciwko Tobie i odejść. Długo nie dawałem za wygraną, ale w końcu uległem jej. Przez ten czas kiedy byłaś w szpitalu, byłem z nią, a później miałem wyrzuty. Nie umiałem być przy Tobie w szpitalu. Znienawidziłem siebie za to, że nie wspierałem Cię tylko zabawiałem się, kiedy ty walczyłaś o życie. Nigdy sobie tego nie wybaczę - mówił, a po jego twarzy spływały łzy. Nie mogłam w to uwierzyć. To ja przez niego prawie się zabiłam, a on tak zwyczajnie znowu mnie zdradził ? Zakończyłam to co łączyło mnie z Bieberem dla niego, a on ?
- Żartujesz sobie ze mnie ? - pytałam z irytacją. Miałam nadzieję, że tak, ale miliłam się.
- Chciałbym żeby tak było - mruknął. Gwałtownie wstałam. Wyraźnie bał się mojej reakcji. Byłam zła i to cholernie, ale ja robiłam to samo i to przez dłuższy czas.
- To, to co teraz z nami będzie ? - wypaliłam. Patrzył na mnie za zdziwieniem. Pewnie nie spodziewał się, że tak zareaguję.
- Co masz na myśli ? - uniósł brew.
- No, co teraz z nami będzie. Czy chcesz to zakończyć czy nie.
- Jeszcze pytasz ? Oczywiście, że nie, a ty ? Wiedz, że zaakceptuję twoją każdą podjętą przez ciebie decyzję.
- Ja chyba też nie. Jesteś dla mnie ważny i nie chcę tego tak kończyć. Oboje popełniliśmy sporo błędów, ale chyba ostatnie wydarzenia sporo zmieniły. Myślę, że dorośliśmy już do tego związku - powiedziałam. Nie wiem dlaczego, ale nagle poczułam, że chcę z nim być, pomimo że nadal w moim sercu jest Justin.
- Czyli zaczynamy wszystko od początku ? - zapytał dla pewności. Kiwnęłam głową. Wstał i zbliżył się do mnie. Nasze twarze były blisko. Dzieliły nas milimetry, które każde z nas chciało pokonac. Nasze usta lgnęły do siebie, aż w końcu...zjednoczyły się w jedną. Chłopak całował mnie namiętnie błądząc rękoma po moim ciele. Czułam się cudownie. Wreszcie byłam spełniona. Potrzebowałam tej bliskości od dawna. Po chwili oderwaliśmy się od siebie. W jednej chwili chwyciliśmy nasze dłonie, które idealnie się splotły. Szliśmy brzegiem wzdłuż plaży...
- To gdzie zabierzesz mnie na pierwszą randkę ? - zapytałam, wyraźnie akcentując "pierwszą".
- Hm. To niespodzianka - wyszeptał. Zasłonił mi oczy. Szliśmy gdzieś, ale nie wiem gdzie. Nadal byliśmy na plaży. Z każdą chwilą moja ciekawość wzrastała. Beadles, jak to Beadles na pewno wpadł na jakiś szalony pomysł. Nie myliłam się.
- Już, jesteśmy na miejscu. Możesz otworzyć oczy. - powiedział. Tak, też zrobiłam. Otwarłam oczy i doznałam szoku ........

*****
No to 22 już za nami ;). Jutro a może już dziś dam 23 ;-D

wtorek, 26 kwietnia 2011

21. Czułam się jak najpodlejsza dziwka.

Poczułem dotyk na swojej dłoni. Była to jej dłoń.
- Budzi się ! Ona poruszyła się ! - zacząłem krzyczeć ... Lekarz szybko się zjawił. Spoglądał raz na nią raz na monitor. Widział na mojej twarzy nadzieję, dlatego bał się coś powiedzieć.
- To, to może być jakaś oznaka.. - zapadła cisza.
- Ale raczej jest to po prostu reakcja na Twoje słowa. Widocznie musiała się nimi przejąć. To normalne w jej stanie. A teraz przykro mi, ale musimy ją zabrać na badania. - wymrukał. Wyszedłem z sali. Na korytarzu nadal spała Caitlin (od aut. na krześle oczywiście, nie na podłodze). Delikatnie ją obudziłem. Powiedziałem tyle co wiedziałem i wróciliśmy do domu. Wysiadłem z auta i stałem pod domem przez dłuższą chwilę. Muszę powiedzieć wszystko Ance. Ona nic nie wie i na pewno bardzo się martwi. Podszedłem pod ich dom. W salonie paliło się światło. Przez dłuższą chwilę wahałem się czy powinna dowiedzieć się ode mnie. Bałem się cholernie bałem się tej rozmowy. Chciałem odejść, jednak sumienie mi nie pozwalało. Jednym ruchem zapukałem. Długo nie musiałem czekać. W drzwiach stała cała roztrzęsiona.
- Nat zniknęła ! Nigdzie jej nie ma ! - mówiła. Teraz czekała mnie kolejna trudna rozmowa. Wiem, że były jak siostry, ale musi poznać prawdę.
- Nie zniknęła. Jest pod dobrą opieką... lekarzy w szpitalu - ostatnie słowa wyszeptałem.
Po raz kolejny opowiedziałem całą historię. Patrzyła na mnie ze łzami w oczach.
- To wszystko moja wina. Pokłóciłam się z nią i wyszłam. Jakbym tego nie zrobiła nic by się nie stało. Gdybym mogła cofnąć czas - krzyczała dławiąc się łzami. Usiadłem obok niej i przytuliłem mocno.
- Nie, to nie tylko Twoja wina. Każdy tu trochę zawinił. Christian, ty, a przede wszystkim ja. - próbowałem ją pocieszyć. Uniosła wzrok i zapytała
- Jak Chris to zniósł ? - pytała z troską. Cholera. Właśnie. Zapomniałem. Przecież on nic nie wie. Jednym ruchem wyciągnąłem mojego iPhona i wysłałem krótką wiadomość do Caitlin. "Czy Chris już wie ? Justin.". Nie czekałem długo na odpowiedź.
" Niestety tak. Jest załamany. Mówi, że to jego wina i cały czas płacze. Cait. " Zerkałem raz na ekran, raz na Anię.
- Jutro z samego rana pojadę do niej - powiedziała. Przegadaliśmy rzesztę nocy. Oboje chcieliśmy zapomnieć przez chwilę, jednak nie potrafiliśmy. W końcu wykończeni zasnęliśmy.
* Miesiąc później *
Kolejne minuty, godziny, dni, tygodnie mijają, a ona nadal spała. Aż do pewnego deszczowego piątku. Jak co dzień przy łóżku siedzi zapłakana Caitlin i opowiada swojej nie przytomniej przyjaciółce o tym co wydarzyło się w szkole.
* Oczami Nat *
Oni nie wiedzą, że ich słyszę jak o mnie rozmawiają. Wymawiają moje imię, ci Obcy używają dziwnych określeń. Moi przyjaciele mówią do mnie, ale nie mogę wyciągnąć ręki i ich dotknąć. Próbuję, ale znowu jestem zamknięta w ciemności, z jednej strony świadoma, że jestem jakby w innym świecie, uwięziona w miejscu, którego nie pojmuję. Chcę wydostać się z mojego ciała. Chcę zobaczyć to światło, które wcześniej widziałam. Nie mam poczucia upływającego czasu, tylko chwilami zbliżam się do granicy, której nie mogę przekroczyć. Pływam, ciągle szukając powierzchni wody, ale nie jestem w stanie jej znaleźć. Słyszę głos mojej przyjaciółki. Błaga mnie żebym otworzyła oczy.
- Halo ! Jestem tutaj ! - chcę krzyczeć, lecz nie mogę. Jak mogę dać im do zrozumienia, że ich słyszę ? I, że chcę do nich wrócić ?
Próbuję się przebić. Otacza mnie ciemność gęsta jak błoto. Tonę..
* Oczami Justina *
Minęło już tyle czasu, dlaczego ona się nie budzi ? Lekarze mówią, że miesiąc to taki przełomowy czas. Bardzo za nią tęsknię. Brakuje mi jej śmiechu, dotyku, słów, tego ciepła. Chcę znów poczuć smak jej ust. Odwiedzam ją tak często, jak tylko mogę. Niestety kariera i szkoła nie pozwalają mi być ciągle przy niej. Dlatego staramy się zmieniać tak, żeby zawsze ktoś był przy niej. Od tygodnia przebywam w Atlancie. W wytwórni ustalane są koncerty na najbliższą trasę, która zaczyna się już za miesiąc, a w dodatku mam dziś spotkanie z Seleną. Od poznania Nat nie potrafię już z nią być. Każde spotkanie jest dla mnie trudne. Cóż nic nie mogę zrobić. Jesteśmy właśnie w publicznej restauracji, musimy pokazywać się razem. Staram się zachowywać normalnie, jednak myślami jestem w szpitalu przy niej. Nasze spotkanie przerywa nagły telefon...
* Oczami Nat *
Jakiś czas temu zdałam sobie sprawę, że mogę kontrolować przeszłość. Co pewien czas widzę sceny z mojego dzieciństwa. Widzę moich przyjaciół, pierwszy dzień w szkole, pocałunek z Justinem. Wiem, że cały czas jest przy mnie. Czuję to, że mnie wspiera. Znów pływam, próbuję się wydostać. Po wielu próbach odnoszę sukces. Jestem na powierzchni. Cały świat wiruje. Otwieram oczy. Jestem w białym pomieszczeniu. Czy jestem w niebie ? Powoli dochodzę do siebie. Widzę śpiącą Caitlin. Dopiero teraz zdaję sobie sprawę, że znów jestem na Ziemi ! Jestem, więc żyję ! Nie umarłam, wręcz przeciwnie czuję, że znów żyję. Próbuję się podnieść, ale nie mam siły. Z trudem wyciągam dłoń i dotykam jej dłoni. Ona gwałtownie się porusza. Otwiera oczy i patrzy na mnie z przerażeniem, po czym wybiega z sali. Nie rozumiem dlaczego to zrobiła. Czy wyglądałam aż tak strasznie ? - zastanawiałam się. Po chwili wróciła, a z nią lekarz. Patrzyli na mnie zdziwieni.
- Coś nie tak ? - ironizowałam. To były pierwsze słowa wypowiedziane prze zemnie od kilku tygodni.
- Wszystko w porządku. Cieszymy się, że znów z nami jesteś - uśmiechnął się lekarz.
- Tak się cieszę ! Wszyscy bardzo się o Ciebie martwiliśmy - powiedziała i przytuliła mnie. Lekarz wyszedł z sali i powiedział, że przyjdzie później. Siedziałyśmy przytulone.
- Dlaczego tutaj jestem ? Myślałam, że nie żyję. Przez cały czas czułam i słyszałam Was, Byłam pewna, że jestem już po drugiej stronie - wydukałam.
- Bo, bo byłoby tak, ale Justin w porę Cię znalazł - wyszeptała.
- Justin ? Ah pamiętam go. Był tutaj często prawda ? Gdzie on teraz jest ? - pytałam
- Tak. Teraz jest w Atlancie, ze swoją.. dziewczyną. A, właśnie trzeba do niego zadzwonić ! I do Christiana. - powiedziała i zaczęła dzwonić. Wykonała kilka telefonów. Gdy skończyłam wypaliłam.
- Kto to jest Christian ? - nie wiedziałam o kim mówi. Jakoś nie pamiętam wszystkich. Powiedziała mi, że to mój chłopak. Nie wiem, czy mam jej wierzyć. Nie pamiętam go, więc jak może być moim chłopakiem ?. Nie widziałam go gdy spałam. Pamiętałam tylko Biebera, ale gdy ujrzałam Chrisa wszystko wróciło. W jednej chwili przypomniałam sobie o wszystkim. O tym, dlaczego tu jestem, co zrobiłam i dlaczego. Przed oczami miałam tamten dzień. W sumie nie dziwię się, że to zrobiła, a nawet żałuję, że tak lekko. Lepiej by było gdybym była po drugiej stronie. Wszyscy bardzo się cieszyli, ale ja nie. Musiałam zgrywać pozory. Nie było trudno, bo w końcu całe moje życie opiera się na kłamstwie. Jakby był konkurs na kłamstwa, zapewne bym wygrała. Rozmawiałam z nimi długo, byłam tak zmęczona, że w końcu zasnęłam. Śniła mi się ta scena. Całowałam się z Justinem i nagle pojawiają się oni... Gdy się obudziłam nikogo nie było. Całe szczęście. W sali pojawił się lekarz i powiedział, że wszystko jest w normie i jutro mnie wypiszą. Powinnam się cieszyć prawda ? Ale wcale się nie cieszyłam. Znowu powróci szara rzeczywistość no i wszystkie problemy. Przez całą noc nie mogłam zasnąć. Leżałam i wpatrywałam się w okno. Bardzo dużo myślałam o przedniej sytuacji. Było mi trudno podjąć jakąkolwiek decyzję, ale w końcu udało się. Nie wiem czy dobrze robię, bo robię to wbrew sobie i swoim uczuciom. Pozatym nie wiem jak jest teraz. Może Bieber już mnie nie kocha ? Jutro porozmawiam z wszystkimi i wyjaśnię. Zasnęłam dopiero nad ranem, ale pomimo tego wstałam wypoczęta. Ubrałam się i spakowałam. W końcu pojawili się moi przyjaciele, niestety nie w pełnym komplecie. Brakowało Biebsa. Zrobiło mi się smutno, ale ten czyn był jednoznaczny. Wyszliśmy i ku mojemu zaskoczeniu ujrzałam wcześniej wspomnianego człowieka. Poczułam radość, a zarazem niepewność. Wsiedliśmy do jego samochodu i pojechaliśmy na duże desery, a później na plażę. Cieszyłam się każdą chwilą spędzoną z nimi. Usiedliśmy wpatrując się w zachód słońca. Piękny widok. Oczywiście Beadlesą ciężko jest usiedzieć w miejscu, więc postanowili się przejść, a Anka wraz z nimi. Nawet się ucieszyłam, ponieważ była okazja na rozmowę w cztery oczy z Justinem. Kiedy oddalili się już o jakieś 100 m , zaczęłam mówić.
- Wiesz. Dużo się przez ten czas pozmieniało. Długo się zastanawiałam nad tym i podjęłam decyzję. Nie mogłam dłużej tak żyć. Czułam się jak najpodlejsza dziwka. Dlatego musimy....
****
Jest 21 ;). Jak Wam minęły święta ? Mi bardzo dobrze :). Kolejny rozdział jutro. Ten jest bezsensu ; (. Nie miałam weny. Postanowiłam zmienić wygląd ;) Napiszcie jak Wam się podoba ;D Do jutra ; *

sobota, 23 kwietnia 2011

20. Część mnie chciała iść do przodu, inna wracać

Nigdzie jej nie było. Wszedłem do jej pokoju i ujrzałem drzwi od łazienki. To chyba ostatnie miejsce w tym domu do którego nie zajrzałem - pomyślałam. Ostrożnie otwarłem je i ujrzałem... ją. Leżała w bezruchu i nie dawała oznak życia. Była cała zakrwawiona. Przeraziłem się i szybko wezwałem pomoc. Po kilku minutach zjawili się. Nie wiedziałem co robić. Czy jechać za nimi ? A może poinformować kogoś ? Byłem tak zdenerwowany i zdezorientowany , że jedyny numer jaki zdołałem wybrać to Caitlin. Wybrałem połącz. Pierwszy sygnał nic, drugi też. Spojrzałem na zegarek. Było kilka minut po północy. Kolejne sygnały również nie przynosiły spodziewanego efektu. Już miałem się rozłączyć, kiedy usłyszałem.
- Bieber pogięło Cię ? Wiesz, która godzina ? - po drugiej stronie mówiła zaspana.
- Cait posłuchaj. Natalia ona, ona jakby to powiedzieć. Miała... "wypadek" - wydukałem .
- Co ? Żartujesz ? Co z nią ? Gdzie jest ? - zadawała całą masę pytań.
- Nie wiem dokładnie. Sanitariusze właśnie ją zabierają. - powiedziałem
- Zaraz pojadę za nimi i spróbuję się czegoś dowiedzieć - dodałem po chwili
- Jadę z Tobą ! Daj mi 10 min - odparła i rozłączyła się.
Spojrzałem przez okno jej pokoju. Leżała na noszach i właśnie wkładali ją do środka. ( od aut. karetki rzecz jasna xd ). Stałem bezradny, nic nie chcieli mi powiedzieć. Jedyne co wiem to, że zabierają ją do jednego z najlepszych szpitali w stanie. Ruszyłem w stronę drzwi wyjściowych. Zamknąłem je, wsiadłem do samochodu i ruszyłem w stronę domu Beadlesów. Zatrzymałem się pod ich domem. Po chwili zjawiła się moja przyjaciółka. Wsiadła i ruszyliśmy.
- Co się stało ? - zapytała od razu, a ja opowiedziałem jej całą historię.
- Biedna, ale nie przypuszczałabym żeby ona zrobiła coś takiego - mówiła.
- Teraz już wiem dlaczego mój brat był dziś taki przygnębiony. Ciekawe co jej powiedział, że dopuściła się takiego czynu. I nie musisz się wypierać, że tego nie chcieliście, bo wiem że się kochaliście i nadal kochacie. - powiedziała. Przez dalszą drogę milczeliśmy. W końcu dojechaliśmy na miejsce. Szpital był ogromny, lecz bardzo spokojny. Tylko w kilku salach paliło się światło. Ruszyliśmy w stronę izby przyjęć. Nienawidzę szpitala. Kojarzy on mi się z chorobą i śmiercią. Podeszliśmy do jednej z pielęgniarek.
- Przepraszam, w której sali leży Natalia ..yyy jak ona się nazywa ? - szepnąłem do mojej towarzyszki, jednak i ona nie wiedziała.
- Właśnie ją przywieziona - dodałem.
- Ah tak. Jesteście z rodziny ? - zapytała
- Nie, ale jesteśmy jej przyjaciółmi - wydukała Cait.
- Niestety nie mogę udzielić żadnych informacji na temat pacjentki - powiedziała ze smutkiem
- Tylko najbliższej rodzinie udzielamy informacji - powiedziała po chwili.
- Rodzinie ? - zdziwiłem się . Przecież nie znam nikogo.
- Jej rodzina jest tysiące km stąd ! My jesteśmy jej rodziną ! - krzyczała załamana Caitlin.
- No dobra widzę, że bardzo Wam zależy jest teraz w sali 213 - powiedziała lekarka. Szybko pobiegliśmy do windy. Sale 200-230 są na 3 piętrze. Wjechaliśmy na górę. Pierwszą rzeczą jaka przykuła moją uwagę była tabliczka "Oddział intensywnej terapii ".
Cholera jest aż tak źle ? - pytałem siebie w myślach. Pospiesznie zaczęliśmy szukać sali z nr 213.
- O jest ! - krzyknęliśmy w jednej chwili i spojrzeliśmy przez szklaną szybę. Leżała tam. Chyba spała. Była taka maleńka i bezbronna. Zrobiło nam się jej żal. W sali było kilku lekarzy i pielęgniarek. Nagle jeden z nich zawołał..
- Tracimy ją ! - krzyczał. Co ? Co on mówi ? Jak to tracimy ? - pytałem Cait. Staliśmy tak wpatrując się w to co się tam działo. Wszyscy byli bardzo zdenerwowani. Jeden z lekarzy zobaczył nas, kazał odejść i czekać na korytarzu. Zrobiliśmy to co kazali. Siedzieliśmy tam czekając na jakąkolwiek informację. W końcu wykończona Caitlin zasnęła...
* Oczami Nat *
Ciemność przerywa nagły błysk światła. Wstrząsa mną wysoki, piszczący dźwięk, a potem nagle coś wyciąga mnie z ciemności mojego kokonu. Unoszę się w powietrzu, jestem w rogu pomieszczenia, z góry patrzę na panujące tu paniczne ożywienie. Widzę lekarzy, pielęgniarki, sprzęt medyczny, a potem jakąś dziewczynę. Zaraz, zaraz. To ja ! Leżę w szpitalnym łóżku.
- Brak akcji serca ! - krzyczy lekarz
- Elektrowstrząsy ! - woła inny. Podłączają moje ciało do masy kabelków. Dlaczego tutaj jestem ? Nie potrafię sobie przypomnieć. Czy ja umarłam ? Lekarze coś podłączają. Tracę zainteresowanie tą sceną. Bez problemu przenikam przez ścianę z pomieszczenia do długiego tunelu. Widzę jasne światło i czuję się taka szczęśliwa. Słyszę szepty i widzę swoją babcię. Macha do mnie ręką. Skąd ona tu jest ? Wiem, że umarła, ale mam ochotę podbiec do niej i mocno uściskać. Bardzo ją kochałam. Zastępowała mi matkę...
Tunel zaczyna wypełniać się pięknym światłem, a ja chcę go dotknąć. Wycofuję się. Czuję niepewność. Jakaś część mnie chciała iść do przodu, inna wracać. Co się ze mną dzieje ? Światło jest piękne i spokojne. Powinnam go dotknąć.
- Wracaj - mówi jakiś głos..
- Jeszcze nie teraz.. - szepcze inny.
Nie mogę wydobyć głosu, żeby odpowiedzieć. Cofam się z powrotem przez tunel z prędkością pociągu. Przez sufit przenikam z powrotem do pomieszczenia, wiruję nad moim ciałem jak woda. Usiłuję nie dać się wciągnąć do mego ciała. Bezskutecznie. Wchodzę do środka jak gorący wosk, wypełniając formę mojego ciała. W oddali słyszę...
- Jest akcja serca ! Wróciła do nas !
* Oczami Justina *
Moja cierpliwość się kończy. Siedzimy tu kilka godzin. Jestem wykończony, Pielęgniarka widzi to i podaje mi kawę. Wypijam ją jednym łykiem i czekam. Mijają kolejne godziny, nie dostałem żadnej informacji. Dlaczego nic nie mówią ? Z sali wychodzi lekarz i podchodzi do mnie. Obawiam się najgorszego. Przełyka ślinę i zaczyna mówić.
- Najprawdopodobniej to była próba samobójcza. Na moment traciliśmy ją, jednak wszystko jest w porządku. Straciła dużo krwi. Jest w śpiączce - te ostatnie słowa nie docierały do mnie. Lekarz pozwolił mi na chwilę wejść do niej. Usiadłem na krześle przy jej łóżku. Ująłem jej dłoń i delikatnie pocałowałem . Patrzę na jej bezradne ciało. Po mojej twarzy spływa kilka łez.
- Dlaczego mi to zrobiłaś ? - szepczę. Wiem, że mnie słyszy.
- Kocham Cię. Nigdy sobie tego nie wybaczę, ale teraz musisz być silna ! Słyszysz ? Nie możesz mi tego zrobić. Musisz się obudzić. Proszę.. - patrzyłem na nią błagalnym wzrokiem. Poczułem dotyk na swojej dłoni. Była to jej dłoń.
- Budzi się ! Ona poruszyła się ! - zacząłem krzyczeć ...
***
No mamy 20 ! ;). Wczoraj nie dałam rady, ale jest dzisiaj ;P. Życzę Wam Wesołych Świąt. I bogatego zająca ; D. Do wtorku ; *

czwartek, 21 kwietnia 2011

19. Czułam potworny ból, a zarazem ulgę.

Postanowiliśmy wrzucić nasze wykonanie na Youtube.com . (czyt. Justin wrzucił, a ja nie miałam nic do gadania)
Później śpiewaliśmy jeszcze inne duety, bardzo przy tym romantyzując. Nie zauważyliśmy, że ktoś przygląda nam się ze złością. Była to Anka, a za nią dostrzegłam smutnego Beadlesa.
- To, to nie jest to o czym myślicie - powiedział zszokowany Bieber. Podeszłam do niego, ale szybko się odwrócił i wybiegł. Cholera co ja najlepszego narobiłam ?. Mogłam się domyślić, że w końcu się wyda, jednak nie potrafiłam z tego zrezygnować. Wybiegłam za nim, jednak nigdzie go nie było. Przebiegałam przez kolejne ulice szukając go, przez co prawie potrącił mnie samochód, jednak nigdzie go nie było. Zmęczona w końcu osunęłam się na ławkę i zaczęłam płakać. Tymczasem w domu Nat...
*Oczami Justina*
Nie wiedziałem co zrobić. Ta sytuacja mnie przerażała. Chciałem biec za nimi, jednak Ann mnie powstrzymała.
- Po co chcesz tam biec ? - zapytała ze złością.
- Dość już namieszałeś. Ona nie jest dla Ciebie odpowiednia. - powiedziała i zbliżyła się do mnie. Nie wiedziałem o co jej chodzi. Była już bardzo blisko. Zbliżyła swoją twarz do mojej, ale ja gwałtownie ją odsunąłem.
- Co ty wyprawiasz ? - zapytałem z irytacją. Nic nie odpowiedziała. Nie czekając długo zabrałem kurtkę i wyszedłem trzaskając drzwiami. W jednej chwili straciłem ukochaną osobę i najlepszego przyjaciela. Wróciłem do domu, rzuciłem się na łóżko i zasnąłem. Powracamy do głównej bohaterki...
*Oczami Nat*
Siedziałam i zastanawiałam się gdzie on może być. Bardzo się martwiłam. Bałam się, że coś mu się stanie, w dodatku z mojej winy. Nagle olśniło mnie. Wstałam i pobiegłam najszybciej jak tylko mogłam do parku. Wiedziałam, że jest tam takie miejsce do którego zawsze ucieka gdy ma problem. Musi tam być ! - powiedziałam sama do siebie. Nie myliałam się siedział tam. Nie zauważyłam mnie, więc usiadłam obok.
- Przepraszam - wyszeptałam. Podniósł wzrok i spojrzał na mnie. Był jakiś dziwny, czy on, czy on płakał ?. Nic nie odpowiedział tylko wstał.
- Myślisz, że jednym głupim słowem załatwisz wszystko ? - wykrzyczał. Jeszcze nigdy nie widziałam go tak złego.
- Nie ! Wcale tak nie myślę. Nie powinno do tego dojść. Nie powinnam na to pozwolić, a jednak zrobiłam to. Wiem, że tym jednym pieprzonym słowem niczego nie załatwię. Jestem kompletną idiotką ! - krzyczałam, dławiąc się łzami.
- Nie rozumiem jak mogłaś to zrobić ? Kochałem Cię i myślałem, że Ci na mnie zależy, a ty mnie tak po prostu zdradziłaś- wydarł się, a po jego twarzy zaczęły spływać łzy.
- To, to nie tak. Wiem, że to wyglądało jednoznacznie, ale my się tylko wygłupialiśmy. A poza tym chciałam Ci powiedzieć, że ty również mnie zdradziłeś - nie wiedziałam co powiedzieć, więc użyłam tego głupiego argumentu.
- Tak zrobiłem to, ale byłem głupi. Dobrze wiesz, że kocham tylko Ciebie i tylko Ty się liczysz ! Chrstian Beadles miał serce z kamienia, a ty to zmieniłaś rozumiesz ? Myślałem, że nie ma takiego uczucia jak miłość, przynajmniej dla mnie. Nie chcę Cię znać ! - mówił przez łzy. Tymi słowami mnie dobił. Nie miałam ochoty dłużej się kłócić. Odwróciłam się i zaczęłam biec przed siebie. Biegłam tak szybko jak tylko potrafiłam. Po drodze widziałam tylu szczęśliwych, zakochanych par.
- Dlaczego nie mogę być tak jak oni ? - wydarłam się i spojrzałam ku niebu. W końcu dotarłam do domu. Zastałam w nim siedzącą na kanapie smutną Ankę. Usiadłam obok niej.
- Ty też nie chcesz mnie znać ? - zapytałam. Spojrzała na mnie groźnym wzrokiem.
- Dlaczego nic mi nie powiedziałaś ? Jak mogłaś mi to zrobić ? Przecież wiedziałaś, że kocham Justina ! - wstała i wykrzyczała. Co ? Ona go kocha ?
- Co ? Jak to kochasz go ? Nic, nie wiedziałam. Przykro mi, że tak wyszło - powiedziałam, a ona spojrzała na mnie i wyszła. Byłam bardzo zdenerwowana. Zaczęłam rzucać poduszkami. Wstałam i pobiegłam do swojego pokoju. Położyłam się na łóżku i zamknęłam oczy. Chciałam zasnąć i nigdy, więcej się nie obudzić. Obudziłam się w lepszym nastroju. Spojrzałam na zegarek. Było po 19. Anki nadal nie było. Wstałam i poszłam do łazienki. Spojrzałam w lustro. Widziałam w nim smutną dziewczynę, całą rozmazaną. Przemyłam twarz wodą. I znowu to wróciło. Przypomniałam sobie o dzisiejszych wydarzeniach. Znowu zaczęłam płakać, a raczej wyć. Chciałam się uderzyć, więc z całej siły zamachnęłam się i uderzyłam w lustro, które rozsypało się na kilkadziesiąt kawałków. Cholera - krzyknęłam. Usiadłam w kącie łazienki i skulłam nogi. Miałam tego wszystkiego dosyć. Wzięłam jednak z kawałków szkła i przyłożyłam do ręki. Nie chciałam już żyć. Nie w ten sposób. Narobiłam wiele złego. Po co wgl wkraczałam w ich życie.? Mogłam jechać do innego hotelu. Ten cholerny taksówkarz zmienił wszystko. W ciągu jednego dnia straciłam Ankę i oczywiście Christiana. Pomimo, że go nie kocham. Czułam, że źle postąpiłam i bardzo mi go brakowało. A teraz ? Nie chcą mnie znać. Spojrzałam na kawałek szkła. Cała drżałam. Wzięłam go i mocno przejechałam nim po ręce. Poczułam krew. Nic sobie z tego nie zrobiłam. Po raz kolejny skaleczyłam się. Czułam potworny ból, a zarazem ulgę. Zrobiłam tak jeszcze kilka razy. Krew zaczęła lecieć coraz bardziej. Zaczęło kręcić mi się w głowie. Czułam, że odpływam, jednak nie reagowałam. Nic, więcej nie pamiętam musiałam zasnąć....
*Oczami Justina*
Leżałem dobrych kilka godzin, rozmyślając. Wiedziałem, że będzie lepiej jeśli na jakiś czas wyjadę. Muszą pozałatwiać między sobą wszystko, a ja nie będę się wtrącać. Wracam do Atlanty na kilka dni - pomyślałem i wykonałem jeden telefon.
- Usher, potrzebuję znaleźć się w Atlancie - wysyczałem
- Stary coś z Tobą, nie tak ? Jesteś tu jeden dzień i już chcesz wracać ? - zapytał zdziwiony
- Proszę Cię. Muszę się tam znaleźć ! Nie pytaj dlaczego. - mówiłem.
- Okey. Za godzinę masz być na lotnisku - powiedział. Super - pomyślałem. Wziąłem walizkę i spakowałem kilka rzeczy. Zszedłem na dół i po prostu powiedziałem, że wyjeżdżam. To był normalny tekst w ostatnim czasie, więc nie zrobił na moich dziadkach wrażenia. Powiedzieli tylko żebym uważał i czekają aż wrócę. Eh. Żeby wiedzieli dlaczego wyjeżdżam. Podjechał Kenny, zapakowałem walizki i wsiadłem. Założyłem słuchawki i zamknąłem oczy. Było już bardzo późno, na dworze ciemno. Byliśmy w połowie drogi, jednak czułem się niepewnie. Coś cały czas mi mówiło, że mam zostać, bo wydarzy się coś złego. Z początku myślałem, że to tylko urojenia, jednak te słowa były coraz silniejsze i coraz bardziej mnie odciągały.
- Kenny, wracamy. - rzuciłem w pośpiechu. Spojrzał na mnie jak na idiotę.
- JB, żartujesz sobie ? Jesteśmy pod lotniskiem. - powiedział
- Wracamy - byłem stanowczy. Mój ochroniarz posłusznie zawrócił. Przez całą drogę powtarzałem tylko żeby jechał szybciej. Czułem, że dzieje się coś złego, ale nie wiedziałem co. Po godzinie byliśmy znowu pod domem. Rzuciłem tylko, że muszę coś załatwić i ma zostawić walizki w domu. Biegłem jak tylko szybko potrafiłem do jej domu. Czułem, że muszę z nią porozmawiać, bo inaczej coś się stanie. Zadzwoniłem, jednak nikt nie odpowiadał. Stałem chwilę zniecierpliwiony. Chwyciłem klamkę. Drzwi były otwarte. Wbiegłem, ledwo łapiąc wdech. Zacząłem ją wołać, ale nie odpowiadała. Obiegłem cały dom wchodząc do każdego pokoju. Nigdzie jej nie było. Wszedłem do jej pokoju i ujrzałem drzwi od łazienki. To chyba ostatnie miejsce w tym domu do którego nie zajrzałem - pomyślałam. Ostrożnie otwarłem je i ujrzałem....
***
No mamy 19 ;). Troszkę straszny, ale dostałam weny !. Jutro postaram się napisać i robię sobie świąteczną przerwę. ; ]. Muszę trochę odpocząć !. Do miłego ; *

wtorek, 19 kwietnia 2011

18. Potrzebowałam jego bliskości, jak niczego innego.

Uniosłam wzrok do góry i ujrzałam... Justina. Zamurowało mnie. Spodziewałabym się każdego, ale nie jego.
- Czy to jakiś żart ? - szepnęłam do Caitlin, z którą siedziałam w ławce, ale ona nic nie odpowiedziała tylko uśmiechnęła się. A, więc wiedziała o tym ! Dlaczego nic nie powiedziała ? Reszta klasy była wyraźnie podekscytowana ( a dziewczyny podniecone xd ). Po przywitaniu Bieber zajął miejsce w ostatniej ławce, zaraz za nami. Obróciłam się i spojrzałam na niego ze złością, a ten się tylko uśmiechnął złowieszo. Odwróciłam się. Do końca lekcji miałam tzw. focha. Przede wszystkim na Cait. W końcu doczekałam się upragnionego dzwonka. Byłam zdezorientowana tą sytuacją, miałam mętlik w głowie. Nie wytrzymałabym reszty lekcji dzisiaj, dlatego zwolniłam się i samotnie pognałam do domu. W domu postanowiłam wziąć długą kąpiel. Tylko ona potrafiła mnie tak zrelaksować. Leżałam w wannie pełnej piany i przeglądałam jakieś czasopisma o modzie. Szybko mi się znudziły. Sięgnęłam po iPhona. Uh po kilkanaście nieodebranych połączeń od Chrisa, Jusa no i Caitlin. I znowu to samo. Chociaż na chwilę o tym zapomniałam, jednak teraz wszystko wróciło. Nie ucieknę przed tym. Dopuki nie będe wiedziała czego chcę. Czemu to musi być takie trudne ? Przecież byłam pewna co do moich uczuć. Wiedziałam, że kocham Biebera i nic ani nikt tego nie zmieni. A, jednak. Od naszego ostatniego spotkania wiele się zmieniło, a on o niczym nie wie i mam nadzieję, że się nie dowie. Cholera Natalia co ty mówisz? Nie możesz ich wszystkich wciąż okłamywać. Właśnie zrozumiałam, że nie jestem wobec nich szczera. Ciągle ich okłamuję ! Moje życie utrzymuje się na kłamstwie, którego przecież ja nienawidzę ! Zawsze patrzyłam z pogardą na ludzi którzy kłamią, a teraz ? Sama jestem jedną z nich. Nie poradzę sobie teraz psychicznie. Jestem wyczerpana. Nie wytrzymam przebywania z Christianem w towarzystwie Justina i odwrotnie. Po godzinnej kąpieli wyszłam i ubrałam się. Zeszłam na dół do kuchni i zjadłam jogurt. Czułam się strasznie. Poszłam do mojego pokoju i położyłam się na łóżku. Zamknęłam oczy. Chciałam zasnąć i nigdy więcej się nie obudzić. Leżałam w bezruchu całymi godzinami. No dobra to były minuty, ale wydawało się jakby to była wieczność. Wstałam i krążyłam w kółko po pokoju. Nagle spojrzałam w kąt i ujrzałam moją gitarę. Szybkim ruchem wzięłam ją. Nic nie uspokajało mnie tak jak jej dźwięk. Usiadłam na parapecie i zaczęłam grać. Kiedy grałam zapominałam o całym bożym świecie. Odchodziłam do miejsca, w którym nie było problemów. Czułam się w nim jak w bajce. Niestety to tylko wytwór mojej wyobraźni, a prawdziwy świat jest inny. Gdy skończyłam grać spojrzałam przez okno. W oddali widziałam ludzi idących spokojnie, biegnących. Samochody, dzieci. Wszystko wydaje się takie cudowne. Moją uwagę przykuł sąsiedni domek. Wiem, że mieszkają tam starsze małżeństwo. Są bardzo uprzejmi, jednak nie wiem nic więcej o nich. Zauważyłam, że oboje stoją przed drzwiami i przytulają kogoś. Zaraz, zaraz przecież to Bieber ! Co on tutaj robi ? Nie powinien być jeszcze w szkole ? I wgl skąd on ich zna. Patrzyłam z niedowierzaniem. Przyglądałam im się przez pewien czas. Rozmawiali o czymś. W końcu Jus spojrzał w stronę mojego okna. Cholera ! Zauważył mnie. Chciałam schować się, jednak było już za późno. Szybko pożegnał się i ruszył w moją stronę. Pospiesznie wstałam, jednak nadal przyglądałam mu się. Podszedł do drzwi i zapukał. Nie wiedziałam co robić. Przecież nie mogę nie otworzyć. Widział mnie już. Niechętnie zeszłam na dół. Cholera przecież ja nawet się z nim nie przywitałam. Zapomniałam o tym. Otwarłam drzwi.
- Nie przeszkadzam ? - zapytał. Jasne, że przeszkadzasz. Chciałam powiedzieć, jednak nie potrafiłam. Potrzebowałam go teraz. Potrzebowałam jego bliskości, jak niczego innego. Kiedy jest przy mnie, czuję jego zapach, dotyk automatycznie się rozpływam. Nie powiedziałam nic tylko pociągnęłam go i zaczęłam całować w między-czasie zamykając nogą drzwi. Znowu poczułam to silne przyciąganie. Dosłownie jak magnes. Po kilku chwilach oderwaliśmy się od siebie. Nasze oddechy były nierówne.
- No i takie powitanie mi się podoba - uśmiechnął się
- Przepraszam - wyszeptałam
- Ale za co ? - zapytał zdziwiony
- Za wszystko - odpowiedziałam. Patrzył zdziwiony, ale wiedział że nie mam ochoty o tym rozmawiać, więc temat uznał za zamknięty.
- Dlaczego uciekłaś z lekcji ? - mówił
- Bo byłam zdezorientowana. Nie mogłam uwierzyć, że jesteś w naszej szkole. To mnie przerosło - wydukałam
- Dlaczego nic nie powiedziałeś ? - dodałam po chwili
- To miała być niespodzianka dla Ciebie. Dlatego poprosiłem wszystkich żeby nic nie mówili - odparł
- W takim razie. Bardzo mi się ta niespodzianka podoba. - powiedziałam i cmoknęłam go w usta.
- Kim są dla Ciebie moi sąsiedzi ? - zapytałam zmieniając tok rozmowy.
- To moi dziadkowie - wyszczerzył się. Wow. Nie spodziewałam się takiej odpowiedzi. Wiele razy zastanawiałam się gdzie mieszkał kiedyś, jednak nigdy nie zapytałam nikogo o to. A, więc to z tego domu pochodzi mój mały Bieber. No dobra może nie mój.
- Ah. A teraz chodź chcę Ci coś pokazać - powiedziałam i pociągnęłam go na dół ( od. aut. jeszcze niżej xd czyli to piwnicy tak jakby ). Znaleźliśmy się na dole, a przed nami stały drzwi. Otworzyłam je, a w głębi nich pojawiło się małe studio do nagrań. Bieber patrzył raz na mnie raz na nie.
- Hm. Nieźle - mówił. Wiedziałam, że się zdziwi. Ja też odkryłam je dopiero kilka dni temu.
- Może coś nagramy ?- zapytał. Hm. Brzmi nieźle. Chociaż moje umiejętności wokalne nie dorównują jego to może być dobra zabawa.
- Czemu nie - wydukałam.
- A co śpiewamy ? - zapytałam
- Może to ? - wyciągnął z kieszeni kartkę i dał mi ją. Zaczęłam czytać po kolei słowa.
It feels like we've been out at sea
So back and forth that's how its seems
Whoa and when I want to talk
you say to me
That if its meant to be, it will be
So crazy in this thing we call love
The love that we got that we just cant give up
I'm reaching out for you tell me
out here in the water and I.
Czytałam kolejne wersy. Wiedziałam, że znam tą piosenkę, ale nie wiedziałam skąd.
- Kto to śpiewa ? - zapytałam
- Żartujesz sobie ? Przecież to jest Twoja piosenka - powiedział. A no tak. Rzeczywiście teraz pamiętam. Napisałam ją jakiś rok temu. Nie śpiewałam jej od bardzo dawno. Chwila, ale skąd on ją miał ?
- Skąd ją masz ? - zapytałam. Zirytowało mnie to.
- Ja, ja. Wziąłem ją. Tamtej nocy na tarasie. Kiedy zasnęłaś zauważyłem ją. Bardzo mi się spodobała. Zabrałem ją na pamiątkę. Bo już wtedy Cię kochałem. Zawładnęłaś moim sercem od kiedy Cię ujrzałem, jednak nie potrafiłem przyznać się od razu, a później było już za późno. - powiedział smutno.
- Ale jednak w końcu nabrałeś odwagi. - uśmiechnęłam się. Nie potrafiłam być na niego zła.
- Dopisałem do niej kolejną zwrotkę. Chyba nadaje się na duet - powiedział i uniósł brwi. Nic nie powiedziałam tylko od razu wzięliśmy się do śpiewania. Było przy tym dużo śmiechu, ale w końcu coś wyszło. Dokonaliśmy małych poprawek w tekście i prócz tamtej zwrotki było
I'm overboard and I need your love
Pull me up
I cant swim on my own
Its to much
Feels like I'm drowning without your love
So throw yourself out to me
My life saver
Life saver
Oh life saver
My life saver
Life saver
Oh life saver oh wow

Never understand you when you say
Wanting me to met you half way.
Felt like I was doing my part
Get bringing your coming up short
Funny how these thing change
Cause now I see

Postanowiliśmy wrzucić nasze wykonanie na Youtube.com . (czyt. Justin wrzucił, a ja nie miałam nic do gadania)
Później śpiewaliśmy jeszcze inne duety, bardzo przy tym romantyzując. Nie zauważyliśmy, że ktoś przygląda nam się ze złością. Był/a to...
***
I jest 18. Taki beznadziejny, ale jest. Tak to tekst piosenki ''Overboard''. ;). Rozdział dedykuję Paulii ; *. Bo jak przeczytałam na Twoim blogu masz dziś urodziny. Naj ; *. I życzę miłego pobytu ; D.

poniedziałek, 18 kwietnia 2011

17. Czy można równocześnie kochać dwie osoby ?

* 3 tygodnie później *
Dzisiaj mija miesiąc odkąd wyjechałam, ( a raczej uciekłam xd ). Od kilkunastu dni jestem w Stratford, jednak dopiero dziś idę pierwszy raz do szkoły. Trochę się denerwuję, ponieważ od kiedy tu jestem nie widziałam Chrisa. Chciałam mu zrobić niespodziankę przynajmniej tak sobie wmawiam, a prawda jest taka, że boję się tego spotkania. Po wydarzeniach z Justinem podchodzę do Chrstiana z dystansem. A co do Biebera to bardzo za nim tęsknie, ale rozmawiamy i piszemy codziennie. Jestem w klasie z Caitlin, a Anka niestety w innej, ale mieszkamy razem i to nam wystarcza. Długo się zastanawiałam i postanowiłam skontaktować się z rodzicami. Boję się, ale wiem od znajomych, że zaakceptowali moją decyzję i będą mnie wspierać. Za chwilę ma przyjść Cait. Lekcje mamy na 9:00, jednak chcę się wcześniej spotkać z Chrisem, a on ma na 8:00, więc idziemy wcześniej. Siedzę w kuchni i rozmyślam jak to będzie. Boję się, cholernie się boję. Przez dłuższą chwilę zamyśliłam się, ale dźwięk dzwonka przywrócił mnie do rzeczywistości. To pewnie Caitlin - pomyślałam. Podeszłam do drzwi i otwarłam je. Nie myliłam się. W drzwiach stała moja przyjaciółka, jak zwykle wesoła. Pospiesznie wzięłam kurtkę i torbę. Wyruszyłyśmy w stronę szkoły. Cait cały czas opowiadała o szkole. Dowiedziałam się, że mój chłopak ma duże powodzenie. Więcej nie zapamiętałam, bo myślami byłam zupełnie w oddali. Caitlin od razu to wyczuła.
- Hey czy ty mnie w ogule słuchasz ? - zapytała z przejęciem
- Tak. Tzn. nie. Przepraszam - powiedziałam smutno
- Co się dzieje ? Wiem, że jest coś nie tak, więc nie wykręcaj się - powiedziała troskliwie. Przez chwilę zastanawiałam się czy jej powiedzieć czy też nie, ale musiałam z kimś o tym porozmawiać. Jest moją przyjaciółką i siostrą mojego chłopaka. Zrozumie mnie na pewno - powtarzałam sobie w myślach. Opowiedziałam jej całą historię, a ona słuchała z przejęciem. Gdy skończyłam milczała. Zastanawiała się nad czymś bardzo mocno. W końcu zaczęła mówić
- Ugh, no to jest faktycznie trudna sytuacja. Justin to mój przyjaciel, a Christian brat. Nie wiem co mam Ci doradzić. Bieber na pewno będzie się Tobą opiekował i kochał, a Chris. Hm. Wiem, że jesteś ważna dla niego. Nigdy wcześniej nie był tak zakochany i nie brał dziewczyn na serio, ale teraz to się zmieniło. Nie mogę Ci, więc doradzić. Musisz sama wiedzieć czego chcesz - powiedziała. Dotarłyśmy już do szkoły. Usiadłyśmy na ławce. Teraz czekał mnie najtrudniejszy moment. Siedziałyśmy i rozmawiałyśmy. Nagle w oddali zauważyłam Christiana z kilkoma kolegami. Nie znałam ich. Zauważyłam, że przygląda się nam. Siedziałam bokiem i miałam rozpuszczone włosy, więc mnie nie poznał. Stali kilkanaście kroków od nas i rozmawiali, jednak widziałam, że cały czas spoglądał w naszą stronę. Zobaczyłam, że odszedł od nich i zbliża się w naszą stronę. Cała się trzęsłam. Wiedziałam, że zaraz mnie pozna. Podszedł do nas i przywitał się. Nadal nie wiedział, kim jestem, lecz Caitlin uświadomiła mu.
- Chris, to jest Natalia nowa dziewczyna w naszej szkole, mojej klasie i, i Twoja dziewczyn - mówiła ledwo powstrzymując śmiech. Stał jak słup i miał bardzo śmieszną minę. Patrzył na mnie z niedowierzanie . Odwróciłam się i dopiero teraz ujrzał moją twarz. Nadal stał w bezruchu i patrzył na mnie jakby zobaczył ducha. Dopiero po chwili podszedł do mnie i zaczął całować. Musiało to wyglądać dziwnie, ale nie obchodziło go to. Zresztą mnie też. Staliśmy tak chwilę. W końcu odsunęliśmy się od siebie.
- Nie mogę w to uwierzyć. Jak to się stało ? Dlaczego nic nie powiedziałaś ? - wydukał
- Anka znalazła nam pracę. Tzn. projektujemy w domu. Nie powiedziałam, bo chciałam zrobić Ci niespodziankę - wyszczerzyłam się
- No to Ci się udało - powiedział i przytulił mnie. Widziałam, że wiele osób przygląda nam się ze zdziwieniem.
- Zaczekaj chwilę - powiedział i ruszył w stronę swoich znajomych, jednak nie rozmawiał z nimi długo. Pokazał coś w naszą stronę, wziął plecak i wrócił. Zadzwonił dzwonek. Wszyscy zaczęli po kolei wchodzić.
- A ty nie idziesz na lekcje ? - zapytałam go
- Nie. Mam ciekawsze zajęcia - powiedział i uśmiechnął się złowieszo.
- Hah. Nie chcę wiedzieć jakie. - śmiałam się
- Ale teraz zmykaj na lekcje kochanie. - powiedziałam i pocałowałam go
- Nigdzie nie idę. No chyba, że z Tobą. I tak nie będę mógł skupić się na lekcjach. Wiedząc, że tu jesteś - odparł.
- No dobra jak chcesz - wysyczałam
- Cait, rodzice nie muszą o tym wiedzieć - zwrócił się do niej i uniósł brew.
- Jasne braciszku - powiedziała z ironizacją, a on cmoknął ją w polik.
- A teraz niestety muszę Ci ją zabrać siostrzyczko - powiedział i pociągnął mnie. Odwróciłam się tylko i pomachałam mojej przyjaciółce. Poszliśmy do skateparku, siedzieliśmy, rozmawialiśmy i oczywiście całowaliśmy się (xd). Było cudownie. Chociaż na chwilę zapomniałam o problemach. Odpuścilibyśmy sobie resztę lekcji, jednak ja musiałam iść. Nie mogę nawalić pierwszego dnia szkoły. Reszta dnia minęła spokojnie. Wieczorem znowu zastanawiałam się nad życiem. (to jest nałóg xD. Będąc z Chrisem zrozumiałam, że nie jest mi obojętny i czuję coś do niego. Przez kolejne dni po mojej głowie chodziło pytanie. Czy ja go kocham ?. Czy można w tym samym czasie kochać dwie osoby ? Kolejne dni mijały spokojnie. Oczywiście nie ominęły mnie kąśliwe uwagi od młodszych dziewczyn. Były to głównie laski, które Christian rzucił lub te które bujały się w nim. Ale to była zazdrość i miałam je gdzieś. Wszystko było bez większych wrażeń aż do poniedziałku następnego tygodnia. Pierwszą naszą lekcją była wychowawcza. Nasza wychowawczyni weszła do klasy i stanęła na środku. No tak będzie kolejne kazanie. Westchnęłam głośno, jednak myliłam się.
- Witajcie. Mam dla Was wspaniałą widomość. Do naszej klasy dojdzie dziś kolejny uczeń - powiedziała, a zza drzwi wyłoniła się czyjaś sylwetka. Uniosłam wzrok do góry i ujrzałam ...
***
Tak wiem miało być długie. Przepraszam, ale nie mam weny. Obiecuję, że jutro dodam kolejną część. A więc mamy trochę przeskok do przodu. Myślę, że jeszcze 10 odcinków i kończymy. Ale będzie następne ! ; P. Do jutra ; *

sobota, 16 kwietnia 2011

16. Never let you go

Był to ...Kenny. Ochroniarz Biebera. Patrzył na nas ze zdziwieniem po czym powiedział - No dosyć tego gołąbeczki - mówił przez śmiech. Zrobiliśmy się cali czerwoni, a on dodał
- No, no Justin nie pochwaliłeś się. Haha. Mogę Ci tylko pozazdrościć - powiedział i puścił do mnie oczko.
- A no właśnie, bo bym zapomniał. Twoja mama i reszta ekipy są już w hotelu. Lot macie jutro z samego rana - powiedział i odszedł. Staliśmy w milczeniu. W końcu Justin zaczął mówić
- To, to co teraz z nami będzie ? - zapytał i spuścił głowę. Nie wiedziałam co mam odpowiedzieć. To było trudne.
- Nie wiem. Naprawdę nie wiem. Ty za chwilę wyjedziesz i prawdopodobnie naza przyjaźń legnie w gruzach. A ja ? Ja wyjeżdżam - powiedziałam smutno
- Co ? Ale jak to ? - powiedział zdziwiony - Hey nie jest tak źle. - uśmiechnęłam się
- Prawdopodobnie będę mieszkała w Stratford - powiedziałam, a on patrzył na mnie jak na idiotkę
- Żartujesz sobie prawda ? - zapytał z irytacją
- Nie, nie żartuje. Anka znalazła nam pracę i dach nad głową. Będę blisko Caitlin i Chrisa. Nic, więcej do szczęścia nie potrzebuję. No może jeszcze jedna osoba, ale nie można za wiele oczekiwać od życia - powiedziałam. Ah xd To było inteligentne.
- Wow. To bardzo dobrze. Przynajmniej nie będę musiał się o Ciebie martwić, bo Chris na pewno poradzi sobie - powiedział smutno. Postanowiliśmy wrócić już do hotelu. Bez pożegnania pognałam do apartamentu i rzuciłam się na łóżko. Znowu to samo. Po raz kolejny w mojej głowie jest cała masa pytań. Co ja najlepszego zrobiłam ? Narobiłam Justinowi nadzieji. Nie powinnam tego robić. Zdradziłam Chrisa. Co prawda był to tylko pocałunek, ale jednak. Byłam zła kiedy on to zrobił mi, a ja sama nie jestem inna. Nie mam pojęcia co teraz będzie. Kocham Justina i nic tego nie zmieni niestety. Przecież on wyjedzie to jakoś zapomnę. Narazie niepowiem nic Chrisowi. Zobaczymy jak to się potoczy. Leżałam bardzo długo i zastanawiałam się nad wszystkim. Myślałam o rodzinie, o przyjaciołach, o Justinie, Chrisie, Caitlin. Spojrzałam na zegarek była 22:30. Późno. Wstałam wzięłam prysznic, przebrałam się w piżamę, wzięłam laptopa i położyłam się. Zaczęłam oglądać zdjęcia. Nawet nie zauważyłam, że po mojej twarzy spływa ''morze'' łez. Ann nie było jak zwykle. Poczułam się samotnie. Przez chwilę nawet myślałam, że zrobiłam błąd uciekając. Nie Natalia, nie możesz tak myśleć ! A nawet jakby to i tak Twoja wina. Nikt Cię nie zmuszał do tego. Wyłączyłam laptopa, zgasiłam światło i położyłam się. *Oczami Justina* Wszystko jest do bani. Dlaczego tak musi być ? Dlaczego zawsze wtedy kiedy wszystko nabiera pozytywnych kolorów muszę znowu wyjeżdżać na te pieprzone koncerty. Cholera. Justin nic nie poradzisz. Wybrałeś taką drogę.
Nie możesz się wycofać - usłyszałem czyiś głos. Obróciłem się. W drzwiach stała moja mama. Łatwo jej powiedzieć, wiem że nie mogę tego tak zostawić. Kocham moich fanów, jednak przez to że jestem sławny nie mam czasu na życie osobiste. No, ale Bieber nie pomyślałeś o tym podpisując kontrakt z Usherem. Byłeś wtedy jeszcze gówniarzem. Nie wiedziałeś, że kiedyś się zakochasz. Nic teraz nie poradzisz - pomyślałem. Mama usiadła na brzegu łóżka i przytuliła mnie. Kocham ją, bardzo mocno.
- Mamo, dlaczego to wszystko jest takie trudne ? - zapytałem
- To jest życie Justin. Nic nie jesteś w stanie zrobić. Nawet jakbyś bardzo chciał. Tak musi być i już. Ciesz się z tego co masz, a jeżeli naprawdę ją kochasz, a ona Ciebie przezwyciężycie to- powiedziała.
- Skąd wiesz, że chodzi o dziewczynę ? - zapytałem. - Jestem Twoją mamą. Wiem co jest grane - powiedziała i puściła oczko. - Ale, ale jest jeszcze jeden problem. Bo ja ją kocham, ale ona, ona jest z Chrisem. On jest moim przyjacielem i nie powinienem tego robić, ale za bardzo ją kocham. - mówiłem
- Justin. Nie będę Ci mówić co masz robić, bo nie przeżyję życia za Ciebie. Mogę jedynie doradzić od serca. Jeżeli kochacie się wzajemnie powinniście być razem. Wiem, że on jest Twoim przyjacielem i chcesz być lojalny, jednak nie możecie ukrywać swojego uczuci. Zranicie go bardziej jeżeli nic nie powiecie. - powiedziała i wyszła, jednak po chwili wróciła
- A teraz leć do niej i nie daj jej odejść - wyszeptała. Cała mama. Dobrze mnie znała i jak nikt potrafiła pomóc. Posłusznie wstałem i ruszyłem do niej. Przez chwilę zastanawiałem się czy powinienem o tej godzinie, ale jutro może być już za późno.
* Oczami Nat * Leżałam tak w pustym, ciemnym pokoju. Nie mogłam zasnąć, gdy nagle usłyszałam pukanie. Pewnie Anka przyszła i jak zwykle zapomniała kluczy. Niechętnie wstałam, ubrałam szlafrok i otwarłam drzwi. A w nich stał Justin. Zaskoczyła mnie jego obecność. - Chyba Cię obudziłem - zaśmiał się Możemy porozmawiać ? - zapytał i uśmiechnął się.
- No skoro już mnie obudziłeś to tak - odparłam. Wiedziałam o czym chciał rozmawiać. Czekała mnie ta rozmowa dziś lub jutro, więc przygotowałam się na nią.
- Pewnie domyślasz się o czym chcę porozmawiać - zaczął mówić
- No i masz rację. Wiem, że to trudne, ale nie jesteś mi obojętna i wydaje mi się, że ja Tobie również. I wiem też, że wydaje Ci się, że to nie ma najmniejszego sensu. Też tak myślałem, ale pewna osoba uświadomiła mi, że tak nie jest. Chcę żebyś wiedziała, że zrobię wszystko żebyśmy mogli żyć jak najbardziej normalnie - mówił, jednak przerwałam mu.
- Tak Justin wiem to i myślę tak samo. Jednak nie oczekuj odemnie zbyt wiele, bo nie jestem w stanie spełnić - powiedziałam smutno.
- Kocham Cię i chcę być z Tobą, jednak narazie jest to nie możliwe. Przykro mi - mówiłam przez łzy.
- Ale przecież możemy być razem i nikt nie musi o tym wiedzieć. Tak jak ty nie chcę żeby ktoś się dowiedział. A tymbardziej Christian. Więc proponuję żebyśmy zastanowili się czy powiemy o tym komuś czy nie. - powiedział i pocałował mnie. To było cudowne. Zupełnie inne niż jak całuję się z Chrisem. Zgodziłam się na taki układ. Pożegnaliśmy się i Biebs wyszedł, wróciłam spowrotem do łóżka. Zasnęłam szybko. I obudziłam się już o 6:30. O 9:30 jest samolot. Chcę jechać z Anką na lotnisko, jednak jej nie ma od wczoraj. Pewnie gdzieś zabalowała. Pojadę sama. Trudno. Poszłam do łazienki i uszykowałam się do wyjścia. O 7:20 przyszedł Justin. Szybko nałożyłam kurtkę i ruszyliśmy na lotnisko. Całą dorgę siedzieliśmy w milczeniu. Oboje wiedzieliśmy, że za chwilę będziemy musieli się rozstać na pewnien czas. Będzie mi ciężko, ale muszę być silna. Dojechaliśmy na lotnisko. Najpierw była odprawa. Zostało jeszcze tylko 3 min, bo się przedłużyło. Nadszedł czas pożegnania. Podeszłam do Biebsa i wtuliłam się w niego. Do moich oczu napłynęły łzy. Odchyliłam się i zaczęliśmy się całować. Był to bardzo długi pocałunek. Znów wtuliłam się w niego. Ktoś z ekipy krzyknął, że musi już wsiadać. Odszedł odemnie i na koniec wyszeptał
- Cokolwiek się stanie nigdy nie pozwolę Ci odejść - powiedział i wszedł do samolotu, a ja stałam cała zapłakana. Samolot odleciał, a ja musiałam wracać. No i skończyło się. Teraz będę musiała zacząć wszystko od nowa - pomyślałam.
*********
Znalazlam troszkę czasu i cos napisalam. ;). Zauważyliscie, że Nat po raz pierwszy powiedziała ''Kocham Cię'' ? ;P I jeszcze, że ona jest tam tydzień, a już 4 razy była na lotnisku ? . Haha xd NN w poniedzialek ; *

czwartek, 14 kwietnia 2011

Informacja ;)

Dzisiaj mam strasznego lenia i nie chce mi się pisac. I jeszcze konkurs ; /. Ogólnie do niedzieli nic nie napiszę. Wyjeżdżam i nie będę miala czasu ; ( . Może Julia się zlituje i cos napisze ;). Przepraszam, ale obiecuję, że w poniedzielek będzie baaardzo dlugi ; *

środa, 13 kwietnia 2011

15. Znalazłem Cię moja księżniczko

Otwarłam i ku mojemu zaskoczeniu w drzwiach stała... Selena. Jej się nie spodziewałam. Miała wyraźnie zły humor. Trochę wystraszyłam się, że może Justinowi coś się stało, jednak nie o to chodziło.
- Czego chcesz - warknęłam
- Może trochę grzeczniej do starszych - powiedziała.
- A może nie ? - nie dawałam za wygraną
- Powtórzę jeszcze raz. Czego chcesz ? - wydarłam się
- I ty jeszcze pytasz czego ? Chcę żebyś dała spokój Justinowi. Skarbie kiedy wreszcie zrozumiesz. NIE MASZ SZANS ! On kocha mnie i tylko mnie ! Więc odpuść sobie, tą walkę, bo nie wygrasz - krzyczała. No teraz już troszkę przesadziła.
- A skąd ta pewność ? A może ja wcale nie mam zamiaru z Tobą o niego walczyć ? Kochanie jakbyś używała głowy do czegoś innego niż noszenia włosów i zwracała uwagę na innych zauważyłabyś, że chodzę z Christianem - wydukałam. Miałam nadzieję, że da spokój, jednak najgorszego jeszcze nie powiedziała.
- A skąd masz pewność, że on tak mocno Cię kocha ? - uniosłam brwi. Przez chwilę milczała, ale w końcu zaczęła
- Hm. Chyba jednym jednoznacznym dowodem będzie to. - powiedziała i wskazała prawą dłoń. O co chodziło ?
- Yyy no wiesz nie zabardzo rozumiem - mówiłam
- Eh. Zapomniałam, że ty jesteś z jakiegoś nieucywilizacjowanego kraj - szydziła.
- Może zapytam w ten sposób. Czy widzisz na mojej ręce pierścień? - powiedziała
- Nie, nie widzę. A co to ma do rzeczy ? - zapytałam
- A to kochanie, że nie noszę już pierścienia czystości - mruknęła. Teraz zrozumiałam o co chodzi.
- Nie noszę go, bo wiesz. My, kilka dni temu my... Rozumiesz co mam na myśli ? - zapytała
- Tak, rozumiem. Jeżeli to już wszystko to wynoś się stąd ! - krzyczałam. Do moich oczu napłynęły łzy. Trzasnęłam drzwiami i rzuciłam się na łóżko. Płakałam jak dziecko. Nie rozumiałam tego. Przecież mówił, że jej nie kocha ! Jak mogłambyć taka naiwna. Uwierzyłam mu. Pewnie chciał się zabawić moim kosztem. Mam dosyć. Nie chce mi się żyć. Nie rozumiem dlaczego ona to zrobiła ? Po co mi to mówiła ? Nienawidzę jej bardziej niż kocham Biebera. Pomimo tego co powiedziała nadal go kocham. Leżałam tak gdy usłyszałam pukanie. Cholera kto tym razem. Utwarłam i ujrzałam Justina. Po co on przychodził. Patrzył na mnie jakoś dziwnie. Faktycznie musiałam wyglądać fatalnie.
- Po co przyszedłeś ? - warknęłam
- Byliśmy umówieni przecież. Co się stało - zapytał troskliwie.
- Byliśmy umówieni, ale już nie jesteśmy. I lepiej będzie jak już się nie zobaczymy - mówiłam, a do moich oczu napłynęły kolejne łzy. Bieber stał zdezorientowany. Nie dziwię się.
- Dobra jak nie chcesz to nie. Ale nie pójdę dopuki nie powiesz mi co się stało. - powiedział spokojnie. Wiem, że nie odpuści, ale nie mam ochoty na rozmowę z nim. Milczałam przez chwilę po czym wskazałam, że ma wejść. Zamknęłam drzwi i usiadłam na łóżku. Justin zrobił to co ja. Patrzył na mnie i czekał aż coś powiem.
- Justin musimy porozmawiać i uprzedzam nie będzie to miła rozmowa. Chcę Cię o coś zapytać. - mówiłam spokojnie.
- No to słucham - odparł
- Dlaczego, dlaczego mnie okłamałeś ? - zapytałam. Spojrzał na mnie zdziwiony.
- Okłamywałem ? Nie rozumiem. - odpowiedział
- Dlaczego kłamałeś mówiąc, że nie kochasz Seleny ? - mówiłam, a w moich oczach po raz kolejny pojawiły się łzy. Szybko je wytarłam. Nie mogę dać po sobie poznć jak bardzo mnie to boli.
- Słucham ? Nie okłamywałem Cię. Nie kocham jej ! - krzyczał
- Proszę Cię. Miej tę godność i powiedz prawdę. Rozmawiałam z nią. Nie rozumiem tylko jednej rzeczy. Skoro jej nie kochasz tak jak wy mogliście. To, no wiesz. I proszę Cię. Wiem, że ona nie nosi już pierścienia czystości - rozpłakałam się jak dziecko
- Co my ? Między nami do niczego takiego nie doszło. Naprawdę ja kocham tylkoo.... a zresztą nie ważne. - powiedział smutno. Nie wiedziałam co o tym myśleć może faktycznie nie kłamie. Podał mi rękę, a na niej zauważyłam pierścień. Był dokładnie taki sam jaki ja mam. A, więc mówił prawdę. Zrobiło mi się głupio. Powinnam mu uwierzyć, a nie jej.
- Przepraszam - wydukałam
- Nic się nie stało - przytulił mnie. Znów poczułam to uczucie, czułam się bazpiecznie.
- Czyli jednak z naszej randki coś wyjdzie - dodał po chwili.
- Randki ? - zdziwiłam się
- No, a dlaczego nie ? - uśmiechnął się. Wstałam i poszłam do łazienki, żeby wymyć twarz i nałożyć tusz oraz błyszczyk. Po kilku minutach wróciłam i wyszliśmy. Wsiedliśmy do samochodu.
- No to gdzie zabierasz mnie na tą randkę - śmiałam się
- Najpierw coś zjemy, a później zobaczysz - puścił oczko. Dojechaliśmy do małej restauracji na obrzeżach miasta. Weszliśmy do środka. Była bardzo ładna. Ściany było w moim ulubinym kolorze fioletowym. Stoliki były oddzielone i otoczone parawanem. Ucieszyłam się, że nikt nie będzie nam przeszkadzał. Usiedliśmy do jednego ze stolików i kelner przyniósł nam karty. Widać Justin musiał tu bywać często, bo na nikim z obsługi nie robił wrażenia. Zamówiliśmy pizzę z owocami morza. Mmm ;>.
Siedzieliśmy i rozmawialiśmy. Było cudownie. Mogliśmy rozmawiać praktycznie o wszystkim. Nie brakowało tematu do rozmów, ale czasu owszem. Zrobiło mi się smutno gdy pomyślałam, że za kilka godzin nasze drogi się rozejdą. Nie chciałam tego i Biebera chyba też nie. Niestety nie zależy to od nas. Po zjedzeniu przyszedł czas na niespodziankę. Ponownie wsiedliśmy do samochodu. Rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Jechaliśmy 15min. W końcu samochód zatrzymał się. Wysiedliśmy i Justin kazał mi zamknąć oczy. Zrobiłam co kazał, a on wziął mnie za rękę i gdzieś prowadził. Szliśmy kilka minut.
- Możesz otworzyć oczy - powiedział, a moim oczom ukazał się park rozrywki. Było pusto. Nikogo poza nami nie było. Rozejrzałam się dookoła. Było pełno zjeżdżalni i basenów z piłeczkami. Zaczęłam się śmiać. Podobało mi się. W końcu widzimy się poraz ostatni prawdobodobnie, więc można zaszaleć. Ściągnęłam baleriny i ruszyłam w stronę zabawek. Z hukiem wskoczyłam do basenu pełnego kolorowych piłeczek. Po chwili Justin znalazł się obok mnie. Śmialiśmy się i zachowywaliśmy jak dzieci. Dawno tak nie robiłam. Wstałam i zaczęłam biec wołając żeby mnie złapał. Weszłam na szczyt dmuchanego zamku. Po chwili Justin podszedł do mnie i objął mnie po czym wyszeptał.
- Znalazłem Cię moja księżniczko . - Aww słodkie.
- Obróciłam się i zatopiłam w jego czekoladowych tęczówkach, a on zbliżył się do mnie i delikatnie musnął moje usta. Mmm. Wiedzialam, że nie powinnam tego robić, jednak nie potrafilam odmówić. Chcialam tego. Czułam się cudownie chciałam żeby ta chwili trwała wiecznie, jednak ktoś nam przeszkodził. Był to....

wtorek, 12 kwietnia 2011

14. Wiem, że go nie kochasz

- Bo jak wracałam z imprezy to postanowiłam wejść do sklepu. Kupiłam najświeższą gazetę i znalazłam ogłoszenie w sprawie pracy w sam raz dla nas ! - krzyczała jak opętana ledwo łapiąc oddech
- Dla nas ? Potrzebujemy dziewczyn na A2 - ironizowałam. Miałam zły humor, w przeciwieństwie do mojej przyjaciółki, która wybuchnęła głośnym śmiechem po czym dodała
- Nie, no coś ty ! Będziemy mogły pracować u pewnej projektantki, ale to nie koniec niespodzianek - mówiła
- Ta praca to, to jest w Stratford - wydarła się. No i co w tym wielkiego ? Nawet nie wiem gdzie jest to zadupie.
- No i ? - zapytałam z irytacją
- Nie rozumiesz ? Caitlin i Chris tam mieszkają ! - powiedziała. Cholera faktycznie. Jak mogłam tego nie skojarzyć. Fajnie. Może uda nam się, ale to nie jest przecież takie proste.
- No wszystko fajnie, ale to nie jest takie proste - sprowadziłam ją spowrotem na Ziemię
- Ey, no coś się wymyśli trzeba myśleć pozytywnie. Tam z tą pracą od razu jest mały domek - uśmiechnęła się
- Ale czy my nie jesteśmy za młode ? - zapytałam
- Po ukończeniu 16 lat możemy przecież pracować, jesteśmy w Stanach ! - powiedziała
- Ok. Mnie się podoba. Ale ty się zajmiesz wszystkim ok ? Bo ja muszę się zbierać - powiedziałam. Wzięłam kurtkę i torebkę i wybiegłam w stronę apartamentu Caitlin i Chrisa. Weszłam do windy i zjechałam piętro niżej. Zastanawiam się czy to może jest jakiś znak. Może faktycznie mam być blisko Chrisa ? - w głowie miałam tysiące pytań. Niestety nie znałam na nie odpowiedzi, ale nie czas teraz na to. Zapukałam do drzwi ich pokoju. Po chwili ujrzałam w nich uśmiechniętą Caitlin.
- Cześć - przywitała mnie
- Siemka - uśmiechnęła się.
- Martwiłam się o Ciebie. Gdzie uciekłaś ? - zapytała troskliwie
- Chris jest - wyszeptałam
- Nie, nie ma. Wyszedł gdzieś z Justinem - powiedziała
- Ja nie uciekłam. Musiałam się nad wszystkim zastanowić - odparłam i opowiedziałam jej wszystko, łącznie z informacją o pracy. Na koniec powiedziała.
- Wiesz Nat. Nie mogę za Ciebie podjąć decyzji. Wiem, że jest Ci ciężko, ale chcę żebyś wiedziała, że te kilka dni zmieniły całkowicie Chrisa. Nic nie sugeruję - uśmiechnęła się i przytuliła mnie. Kocham ją za to jaką jest przyjaciółką.
- A teraz zbierajmy się. Chris napisał, że mamy zejść już - powiedziała smutno. Tak, więc posłusznie zeszłyśmy i wsiadłyśmy do samochodu. Ania nie pojechała z nami. Poszła dokładnie dowiedzieć się o co chodzi z tym ogłoszeniem. Jechaliśmy pół godziny, nie wiem dlaczego ale wydaje mi się, że mój chłopak ma focha. Nie rozmawiałam z nim. Siedziałyśmy z Cait na tylnych siedzeniach, a Chris i Bieber na przednich. W końcu dojechaliśmy. Po odprawie udaliśmy się ku samolotowi. Nadszedł czas pożegnania. Wiem, że będzie ciężko. Bardzo zżyłam się z Caitlin. Podeszłam do niej i przytuliłam, tak mocno jak tylko potrafiłam. Miała łzy w oczach, więc wyszeptałam
- Nie martw się. Niedługo się zobaczymy. - Teraz najtrudniejszy moment. Muszę pożegnać się z Chrisem. Podeszłam do niego i mocno przytuliłam
- Kocham Cię. Pamiętaj o tym - wyszeptał i zaczął mnie namiętnie całować. Trwliśmy tak chwilę gdy czyiś głos odezwał się i powiedział, że zaraz wylot. Weszli do samolotu i odlecieli. Machaliśmy do nich tak długo, aż zniknęli z horyzontu. Justin przytulił mnie. Po kilku minutach byliśmy już w samochodzie w drodze do hotelu. Długo milczeliśmy aż Justin powiedział
- Ey co tak cicho ? - zapytał
- Nic. Po prostu już tęsknie za Chrisem - skłamałam
- Nat. Przecież widzę. Wiem, że go nie kochasz. Nie musisz mnie okłamywać - miał rację.
- Masz rację - wydukałam
- Ja jutro też wylatuję, więc może, może wybierzemy się gdzieś razem ? - zapytał. Ucieszyłam się i zgodziłam oczywiście. Dojechaliśmy pod hotel. W lepszym już humorze udałam się do naszego apartamentu. Anki nie było. Umówiliśmy się za godzinę, więc przebrałam się. Po 15 min byłam gotowa. Usłyszałam pukanie do drzwi. Myślałam, że to Justin, ale myliłam się. Otwarłam i ku mojemu zaskoczeniu w drzwiach stała...

****
No to mamy 14 rozdział ;D Nie miałam weny, ale coś wyszło NN jutro ; *. Widzicie dałam Wam małą podpowiedź, że w drzwiach będzie dziewczyna. Kim ona będzie ? Dowiecie się jutro ;)

niedziela, 10 kwietnia 2011

13. Te kilka cholernych dni zmieniło wszystko.

- Nat. Chcę Cię o coś zapytać - powiedział
- No słucham - odparłam
- Czy ty, ty będziesz ze mną ? - zapytał. Tym pytaniem mnie dobił. Nie wiedziałam co powiedzieć. Leżałam w bezruchu. Po chwili zastanowienia wstałam i podeszłam do okna po czym wzięłam głęboki wdech.
- Chris, ja nie wiem jak to będzie. Czy przetrwamy przez to teraz wiem jedno. - zrobiłam chwilę przerwy.
- Tak, chcę - wydukałam, a on gwałtownie wstał i podszedł do mnie. Objął mnie i zaczął delikatnie całować moją szyję, a ja wplotłam moje dłonie w jego włosy. Staliśmy tak kilka minut. Później postanowiliśmy zejść na dół. Zeszliśmy po schodach trzymając się za ręce. Nasi przyjaciele siedzieli przy stole i wyraźnie o czymś dyskutowali. Rozmowę przerwała Caitlin patrząc na nas ze zdziwieniem.
- Ominęło nas coś ? - ironizowała, a ja dopiero teraz zrozumiałam, że nadal trzymamy się za ręce. Wszyscy patrzyli na nas ze zdziwieniem. Czułam się głupio.
- Oj tak bardzo dużo. Działo się działo - przedrzeźniał ją mój chłopak. Nie słuchałam już dalszej rozmowy tylko dążyłam wzrokiem po pokoju szukając Justina. W końcu znalazłam go. Siedział wyraźnie smutny w kącie. Puściłam rękę Christiana i ruszyłam do Biebera. Podeszłam bliżej, usiadłam i powiedziałam.
- Co jest ?
- Nic - mruknął
- Jus, przecież widzę. Ślepa jeszcze nie jestem - wystawiłam język. Wiedziałam, że nie ma ochoty na rozmowę, jednak nie poddawałam się. Wstałam wzięłam go za rękę i nie przejmójąc się tym, że Chris patrzy ze złością, zaciągnęłam go do ogrodu. Usiadłam na chuśtawkę. Justin też.
- No, więc mów co jest - zapytałam
- Nic, naprawdę. A i gratuluję - powiedział i spuścił głowę na dół
- Eh. Nie ma czego gratulować. Jestem zła na siebie, że się zgodziłam, ale nie potrafiłam odmówić - wydukałam
- Jak to nie potrafiłaś ? - zapytał ze zdziwieniem
- Bo on, on się pociął i to moja wina - powiedziałam ze łzami w oczach
- I tylko dlatego, że bałaś się iż znów to zrobi ? - zapytał. Patrzył na mnie zdziwiony
- Nie, nie tylko. Ja czuję coś do niego, ale to nie jest uczucie, którym darzę kogoś innego - mruknęłam, ale po chwili dodałam
- A teraz ty mi powiedz co się dzieje - spojrzałam mu prosto w oczy. W te cholernie ładne czekoladowe tęczówki.
- Właściwie to już nic. Chciałem Ci coś powiedzieć, ale teraz to jest już bez znaczenia - mówił
- Okey, jak nie chcesz nie mów. Poczekam. Powiesz kiedy będziesz gotowy - odpowiedziałam. Chciałam wiedzieć, ale wiem że będzie nieugięty i, i tak nic mi nie powie.
- Dziękuje. - powiedział i spojrzał w moje oczy. Zbliżył twarz do mojej, ale ja gwałtownie się odsunęłam. Oczywiście wiedziałam co chciał zrobić i bardzo bym tego chciała, jednak ja mam chłopaka i nie mogę sobie na coś takiego pozwolić.
- Justin co ty robisz ? - zapytałam
- Ja, ja przepraszam - powiedział i wbił wzrok w ziemię. Siedzieliśmy tak i milczeliśmy dobre pół godziny. Po tym czasie zjawił się Chris. Gdy go ujrzałam wstałam i ruszyłam w jego stronę. Przeszłam obok nie zwracając na niego uwagi. Nie mam ochoty na rozmowę z nim. Wzięłam moje rzeczy z pokoju i wyszłam. Potrzebowałam teraz czasu. To dzieje się za szybko muszę wszystko przemyśleć w spokoju. Wiem, że powinnam zostać z nimi, bo jutro Chris i Caitlin wyjeżdżają. Justin pojutrze. Szłam ulicami miasta dążąc do hotelu. Myślałam o wszystkim co się dotychczas stało. Te kilka cholernych dni zmieniły wszystko. Całe moje życie. Zastanawiałam się co by było gdybym została w domu. W Polsce, było wspaniale. I chociaż dla moich rodziców byłam tak naprawdę jak powietrze. Ale miałam przyjaciół i to mi wystarczyło. Kochających przyjaciół. Bardzo mi ich brakuje, ale teraz mam Ann,Caitlin, Justina no i Chrisa. Ale czy to jest normalne ? Jeszcze tydzień temu byłam zwykłą dziewczyną, a dziś ? Poznałam Biebra, wcześniej mogłam tylko marzyć o czymś takim. Nadal nie potrafię tego zrozumieć i nie wiem czy kiedyś będę potrafiła. Dotarłam do hotelu i zasnęłam. Obudziłam się rano. Spojrzałam na zegarek. Była 11:30. Oj to sobie pospałam. Muszę się zbierać, bo o 15:00 mają wylot. Wykonałam poranną toaletę, ubrałam się i siedziałam. Do pokoju weszła Ann. Wyraźnie podekscytowana.
- Nie uwierzysz co się stało - mówiła
- Bo...

*****
Najlepszego < 3

piątek, 8 kwietnia 2011

12. Jeżeli ludzie się kochają to ich miłość przezwycięży wszystko

Miałam już dość tego dnia. Położyłam się na łóżku i zamknęłam oczy. Leżałam tak godzinę. W końcu usłyszłam pukanie do okna balkonowego. Wystraszyłam się. Podeszłam do okna. Otwarłam je i ujrzałam... Chrisa. Ehh. Myślałam, że da sobie spokój. Widać myliłam się.
- Muszę z Tobą porozmawiać - powiedział i uśmiechnął się słodko. Aww ten uśmiech na mnie wciąż działał. Nie miałam ochoty na rozmowę, ale wiem że nie odpuści.
- Eh. Po co to robisz Chris ? Proszę Cię nie udawaj. Wiem jaki jesteś. Caitlin mi powiedziała. Nie musisz się starać. Nie martw się poboli, ale przejdzie. - powiedziałam ze łzami w oczach
- Nat. Proszę Cię to nie jest tak jak myślisz - powiedział i spuścił głowę na dół.
- A jak ? Co ? Może teraz będziesz próbował mi wmówić, że tego nie chciałeś ? Daruj sobie. Nienawidzę Cię - krzyczałam, dławiąc się łzami.
- Nie, nie mam zamiaru mówić, że tego nie chciałem. Nie wiem co we mnie wstąpiło. Proszę Cię wybacz mi kocham Cię ! - mówił przez łzy
- Chris, proszę Cię nie mów tego ! Twoje słowa są puste, tak jak ty. Nawet nie raczyłeś się zainteresować gdzie jestem. Justin mnie tylko szukał. A ty mi będziesz wmawiał, że mnie kochasz ? - teraz moja cierpliwość się skończyła.
- Chciałem Cię szukać, jednak Bieber mi nie pozwolił. Powiedział, że nie zasługuję na Ciebie i miał rację - krzyczał. Nie wiedziałam co powiedzieć. Chciałam mu wybaczyć, ale nie wiedziałam czy mam to zrobić
- Proszę Cię daj mi szansę ! Jedną głupią szansę proszę, proszę - szeptał. Wyciągnął z za siebie bukiet róż i wręczył mi je.
- Myślisz, że przekupisz mnie kwiatami - wysyczałam
- Nie, nie myślę tak. Ale chcę żebyś wiedziała, że jesteś dla mnie kimś ważnym. Dotychczas byłem dupkiem, który ranił dziewczyny. Nie będę tego ukrywał, ale teraz jest inaczej. Rozumiesz? Jesteś dla mnie wszystkim. Bez Ciebie moje życie straci do reszty sens. - mówił
- Christian ja bardzo chciałabym Ci wybaczyć, ale jaki to ma sens? Przecież ty i tak wyjedziesz i co wtedy ? Po co mamy robić sobie jakieś nadzieje skoro i tak wiemy, że nasz związek nie przetrwa ? - mówiłam. Cholera co ja mówię. Przecież ty go nie kochasz jak możesz tak mówić. Nie możesz go pokochać. Kurde kogo ja oszukuję. Tak czuję coś, ale to nie jest miłość. To nie jest to samo uczucie, którym dażę Justina. Ale z Bieberem nic nie będzie, więc może warto spróbować - zamyśliłam się
- Jeżeli ludzie się kochają to ich miłość przezwycięży wszystko - powiedział. Miał rację tak jest. Tylko, że ja go nie kocham.
- Chris ja nie wiem. - wiedziałam, że jeszcze chwila, a odpuszczę
- Spójrz na mnie. Zastanów się i powiedz. Jeżeli nie chcesz powiedz wprost jakoś przeżyję - powiedział ze smutkiem
- Christian ja, ja, chcę. Jednak nie potrafię tak łatwo tego zapomnieć. - powiedziałam, a on zbliżył się do mnie i złożył na moich ustach delikatny pocałunek, który po chwili przerodził się w bardzo namiętny. Wtuliłam się w niego.
- Kocham Cię - wyszeptał.
- Niegdy więcej tego nie rób, bo nie wytrzymam - powiedziałam oczywiście chodziło mi o ten pocałuek z Megg (xd)
Położyłam się na łóżku, a Chris obok mnie i pocałował. Leżeliśmy tak wtuleni w siebie.
- Dziękuje - wyszeptałam
- Za co ? - zapytał zdziwiony
- Za to, że jesteś - odparłam. Teraz jestem pewna, że może być już tylko lepiej. Christian mnie kocha teraz wiem to na pewno.
A Justin ? Myślę, że w końcu zapomnę chodź to nie będzie proste.
Wzięłam rękę Chrisa. Pogładziłam ją. Nagle zauważyłam na jego ręce bandaż. Zadrżałam.
- Chris co to jest ? Ty chyba nie.. - powiedziałam
- Nic ja tylko zadrapałem się - powiedział speszony
- Chris przecież widzę - powiedziałam.
- Dlaczego to zrobiłeś ?
- Bo Cię kocham - powiedział i mnie pocałował
- Nie rób tego już. Proszę
- Dla Ciebie wszystko - uśmiechnął się
- Nat. Chcę Cię o coś zapytać - powiedział
- No słucham - odparłam
- Czy ty, ty będziesz ze mną ?


*****
Rozdział krótki z dedykiem dla Weryy <3 Bo chciała dzis ; *
Teraz byly po 2 odcinki, dlatego jutro nie będzie ;) Chyba, że będzie mi się nudziło, ale wątpie, bo jutro zakupy i urodziny ; *.

11. Jestem cholernym idiotą

Cholera jasna ! - rzuciłam telefonem o ziemię . Usiadłam na trawie , zasłoniłam oczy i rozpłakałam się. Nie wiedziałam co robić....
*Oczami Justina*
Wybiegłem za nią, lecz nigdzie jej nie było. Cholera gdzie ona jest L.A to duże miasto, w dodatku ona go nie zna może się zgubić. Po chwili przybiegł Chris, a zaraz po nim ujrzałem w oddali zapłakaną Megg. Chris podbiegł do mnie i powiedział
- Gdzie ona jest ?
- Nie mam pojęcia - powiedziałem wkurzony
- Trzeba ją znaleść - powiedział i już chciał biec, jednak ja go zatrzymałem
- Odbiło Ci ? - zapytałem. Teraz jeszcze bardziej się wkurzyłem
- Myślisz, że ma ochotę Cię teraz widzieć ? - zapytałem
- Jesteś cholernym idiotą ! Jak mogłem do tego dopuścić. Powinienem domyślić się tego, że potraktujesz ją tak jak inne. Mam Cię dosyć. - wykrzyczałem mu prosto w twarz.
- Tak masz rację, jestem idiotą, ale ja ją naprawdę kocham ! Nie wiem jak mogłem do tego dopuścić. - powiedział smutno i znów próbował biec, ale i tym razem go zatrzymałem
- Odejdź. Nie zasługujesz na nią - powiedziałem i odepchnąłem go, po czym sam pobiegłem w stronę centrum.
* Oczami Natalii*
Cholera gdzie ja jestem - mówiłam sama do siebie. Boję się, tak cholernie się boję. Moje życie nagle straciło sens. Nie wiedziałam co robić, jedyne co mogłam zrobić to siedzieć i czekać aż ktoś mnie znajdzie. Usiadłam na ławce, skuliłam nogi, zamknęłam oczy, ale ujrzałam tam ten obraz. Widziałam go całującego się z Megg. Idiota - pomyślałam. No, ale przecież wiedziałam że zrobi to prędzej czy później. Łzy ponownie napłynęły mi do oczy. Ale przecież ja go nie kocham, dlaczego płaczę ?. Dlaczego to mnie boli ?. A może, a może ja jednak coś do niego czuję ?. Nie wiem, wiem jednak, że teraz nienawidzę go ! Nie chcę go więcej widzieć. I tak samo Megg. Cholera dlaczego ja tego od razu nie zauważyłam. Przecież było widać jak on jej się podoba. Mogłam nie zgadzać się na tę cholerną grę. Nic by się nie wydarzyło, a tak ? Jestem tu sama, nie mam telefonu, a w dodatku nie ma tu żadnej żywej duszy. Wzięłam telefon i ponownie próbowałam go włączyć. Bez skutku. Poczułam dreszcz. Brr było mi coraz zimniej. Już pewnie po północy - pomyślałam i ponownie zamknęłam oczy, po których wciąż ciekły łzy.
* Oczami Justina*
Nigdzie jej nie ma. Co robić. Nie wrócę tam i nie powiem, że jestem beznadziejny i jej nie znalazłem. Po głowie wciąż chodziły mi najgorsze myśli. Gdzie ona może być. Daleko nie mogła uciec.
Nagle zboczyłem z drogi i wszedłem do ciemnego zaułku. Szedłem tam sam nie wiedząc gdzie jestem. No super teraz jeszcze sam się zgubiłem - powiedziałem sam do siebie. W końcu doszedłem do jakiegoś miejsca gdzie było dużo drzew. Justin ty idioto przecież to park. Nie mam już siły muszę odpocząć. Szedłem prosto wzdłuż alajek. W końcu ujżałem w oddali jakąś ławkę. Postanowiłem podejść bliżej i ku mojemu zaskoczeniu zaobaczyłem tam pewną postać.
* Oczami Natalii*
Siedzę tu już kilka godzin. Jestem zmęczona, czuję że nie dam rady tu wytrzymać. Muszę czekać do rano, bo teraz mogę jeszcze tylko pogorszyć sprawę. Nagle poczułam na moim ramieniu dreszcze. Wystraszyłam się. Bałam się odwrócić. Obawiałam się najgorszego. Powoli odwróciłam się i ujrzałam Justina. Uff kamień spadł mi z serca.
- Justin. Znalezłeś mnie - wstałam i rzuciłam mu się na szyję
- Dziękuje - wyszeptałam i mocno wtuliłam się w niego. W jego ramionach czułam się bezpiecznie. Wiedziałam, że mnie nie skrzywdzi.
- Cii maleńka. Już dobrze. Jestem tu, nie bój się. - powiedział gładząc ręką moje włosy. Staliśmy tak kilka minut po czym on powiedział
- Wracajmy już. Jest późno wszyscy się martwią o Ciebie.
- Nie Justin. Ja, ja nie mogę tam wrócić. Nie chcę. Przepraszam - powiedziałam, a po mojej twarzy spadła jedna samotna łza.
- Nat. Proszę Cię. Wróć ze mną. Zrób to dla mnie - uśmiechnął się słodko
- No dobrze, ale pamiętaj że robięto tylko dla Ciebie i nie oczekuj odemnie, że będę tam skakać z radości - powiedziałam. Ale on już nic nie powiedział tylko pocałował mnie w policzek.
- No to wracamy - krzyknął i zanim coś powiedziałam, wziął mnie na ręce i zaczął biec.
- Justin ! - darłam się
- Justin póść mnie ! Natychmiast - krzyczałam, ale on nic sobie z tego nie robił tylko biegł dalej.
Niósł mnie przez dobre pół godziny. W końcu postawił mnie. Byliśmy na miejscu. Bałam się bardzo się bałam. Nie chciałam tam spotkać Chrisa.
* Oczami Chrisa*
Jestem cholernym idiotą. Jak mogłem to zrobić ? Nienawidzę siebie za to. Kocham ją. Dlaczego ją zraniłem. A teraz jej nie ma. Gdzie ona jest mam nadzieję, że ją znajdzie. Muszę to wszystko naprawić. Ona musi mi wybaczyć. Zrobię wszystko aby tak było - siedziałem tak skulony na kanapie. Nagle usłyszałem, że ktoś otwiera drzwi.
* Oczami Natalii*
- Justin boję się, bardzo się boję - powiedziałam smutno, a on otworzył drzwi. Było cicho. Widać impreza się skończyła. No nic, pewnie wszyscy spią, bo miała to być przecież impreza z nocowaniem. Justin wszedł pierwszy. Bałam się tam wejść. Justin wziął mnie za rękę i wciągnął do środka. Było pusto. Usłyszałam głos Caitlin w kuchni, która głośno rozmawiała z Ann. Była smutna. Obróciłam się i zobaczyłam Chrisa. On też mnie zauważył. Wsał i ruszył w naszą stronę. Zanim jednak doszedł do pokoju weszła Caitlin z Ann. Widząc mnie rzuciły się na mnie.
- Kochanie jak dobrze, że jesteś - mówiła Caitlin
- Tak się martwiłyśmy - dodała Ann.
Powiedziały, że pójdą mi coś uszykować i znów podążały w stronę kuchni. Chris podszedł do nas i spojrzał się dziwnie. Był bardzo smutny. Nie wiedziałam dlaczego. Ahh. Tak. Już wiem. Przecież my nadal z Justinem trzymaliśmy się za ręcę. To musiało wyglądać jednoznacznie. Szybko wzięłam moją dłoń. Chris zbliżył się do mnie i próbował przytulić, jednak gwałtownie się odsunęłam. Bez słowa ruszyłam na górę do ''mojego'' pokoju. Miałam już dość tego dnia. Położyłam się na łóżku i zamknęłam oczy. Leżałam tak godzinę. W końcu usłyszłam pukanie do okna balkonowego. Wystraszyłam się. Podeszłam do okna. Otwarłam je i ujrzałam...

czwartek, 7 kwietnia 2011

10. To mnie zabolało ...

Rozmawialiśmy jeszcze bardzo długo, aż w końcu zasnęłam ... Obudziłam się jakoś tak po godzinie szóstej . Z początku nie wiedziałam co jest grane. Przetarłam oczy i zobaczyłam Justina, który siedział obok i patrzył się na mnie z uśmiechem na ustach. Zoriętowałam się, że kiedy wczoraj tak długo rozmawialiśmy, zasnęłam.
- Bardzo Cię przepraszam .. Ja , ja nie chciałam . Było trzeba mnie obudzić ! - powiedziałam .
- Ależ nic się nie stało , a spało się dość wygodnie . - powiedział. Nagle przypomniało się, że przecież dzisiaj Juss ma urodziny. Byłam dumna , że jako pierwsza mogłam bu złożyć życzenia.
- Eyy , przecież ty masz dzisiaj urodziny ! - wykrzyknęłam . - No więc .. Życzę ci wszystkiego najlepszego , dużo , dużo zdrowia , szczęścia i żebyś rozwiązał ten problem z Seleną.
- Ooo , dziękuje bardzo . Sam bym zapomniał ! - odpowiedział.
- Dobra , to ja już chyba pójdę . - rozejrzałam się czy niczego przypadkiem nie zostawiłam i chciałam wyjść z tarasu , ale poczułam jak Justin chwycił mnie za rękę . Odwróciłam się .
- Widzimy się u mnie o 16.00 . - powiedział .
- Aaa no tak ! Dobrze , że mi przypomniałeś , bo prawie bym zapomniała. A czy mogę wziąść przyjaciółkę ? Była by bardzo szczęśliwa , jeśli byś się zgodził . ;* - zapytałam . Na myśli miałam oczywiścię Ankę.
- Jasne, jeśli nie jest podstępnym paparazzi to oczywiścię . - powiedział z uśmiechem na ustach .
- Dobra . To do zobaczenia ! - Powiedziałam . Nie wiem co , ale nagle coś mnie posunęło w jego strone i ... pocałowałam go delikatnie w usta. Lekko się zawstydziłam i z rumieńcami na twarzy zeszłam na dół. Weszłam do pokoju i z wielkim uśmiechem na tawrzy rzuciłam się na łóżko. Anka jeszcze spała, ale chyba usłyszała jak wchodziłam i się przebudziła.
- Gdzie ty byłaś ? - zapytała zaspanym głosem.
- Aaa , nie ważne .. - powiedziałam.
- Dobra , idź spać . - powiedziała po czym przykryła głowę poduszką i zasnęła. Postanowiłam też się jeszcze położyć , jednak nie chciało mi się ubierać piżamy. Zasnęłam w ciuchach. I znowu stało się too ... znowu śniło mi się śniło , że się zgubię . Pomyślałam , że może to coś znaczyć , jednak nie uwieżyłam w to co sama powiedziałam . Spojrzałam na zegarek . Bardzo się zdziwiłam , bo była już dwunasta. Wstałam , po czym poszłam do łazienki na poranną toaletę. Kiedy wyszłam , Ann stała w kuchni i szykowała kanapki .
- Chcesz jedną ? - zapytała .
- Tak , jasne . Dziękuję ;* - Puściłam oczko w jej stronę i uśmiechnęłam się szeroko. Kiedy zjadłyśmy kanapki postanowiłam powiedzieć Ance o mojej niespodziance.
- Wiesz , mam dla ciebie niespodziankę . Idziesz ze mną na urodziny do Justina Biebera ! - wykrzyknęłam. Anka zrobiła oczy jak by ducha zobaczyła.
- Ooo , naprawdę ??!! - wykrzyknęła głośno . Podbiegła do mnie i mocno przytuliła .
- Dobra , dobra . Dość tego przytulania ! Szykuujmy się ! - pocałowałam Anię w policzek i ruszyłam w strone szafy. Przejżałam kilka ciuszków i postanowiłam , że ubiorę szarą tunikę z wzorami i czarne leginsy. Ania postanowiła ubrać różową sukienkę i czarne rajtuzy. Była godzina 14:30 , więc miałyśmy jeszcze trochę czasu. Zeszłyśmy na dół i poszłyśmy do restauracji. Później tylko zamówiłyśmy taksówkę i ruszyłyśmy w stronę miejsca , w którym miało odbyć się przyjęcie. Gdy zajechaliśmy na miejsce zwaliło mnie z nóg. Przed nami stał ogromna willa z dwoma basenami , a gości było chyba setki. Weszłyśmy do środka trochę oszołomione. Rozejrzałam się i zobaczyłam Cate. Podeszłam do niej i przedstawiłam Ankę :
- Cześć Ceatlin ! To jest Ania , moja przyjaciółka.
- Aniu poznaj Ceatlin . - spojżałam na Ankę , ale ona była chyba jeszcze bardziej oszołomiona odemnie. Podała Cate rękę i postanowiła się rozejrzeć . My z Ceatlin podjąłyśmy decyzję , że pójdziemy coś zjeść. W salonie stał ogromny stół szwedzki , a zjeść było można czego tylko dusza zapragnie. Nagle zobaczyłam Justina i Christiana , więc postanowiłam podejść i się przywitać.
- Ooo , cześć ! - wykrzyknął Chris w moją stronę podnosząc rękę .
- Witam panów ! - uśmiechnęłam się do nich . Spojżałam na Justina lekko zawstydzona.
- Cześć Justin ! - spojżałam na niego kątem oka i puściłam oczko. Nagle podbiegł do nas Rayan i powiedział , że grają w 7 min. i jeżeli chcemy grać z nimi mamy przyjść. Ja za bardzo nie chciałam brać udziału w tej zabawie , jednak Justin mnie namówił. Usiadliśmy w kółeczku. Graliśmy bardzo długo , ale na całe szczęście , ani razu nie wypadło na mnie. Po kilku koleikach wypadło na Chrisa i Megg . Poszli gdzieś. Poczułam sie jakoś dziwnie .. nie wiem czemu , ale czułam się trochę zazdrosna ...
- Przecież my nawet nie jesteśmy razem - pomyślałam . W czasie gry wypiliśmy chyba kilka kieliszków szampana. Postanowiłam iść do ubikacji . Szłam , szłam przez te korytarze , aż w końcu postanowiłam otworzyć jedne z drzwi i zobaczyć , czy to może tu jest WC. Kiedy otworzyłam drzwi strasznie się zdziwiłam . Zobaczyłam Christiana całującego się z Megg . Wybuchła we mnie straszna złość ! Trzasnęłam drzwiami tak głośno , że było mnie słychać chyba w całym domu. Wybiegłam z willi nie żegnając się z nikim i nie mówiąc gdzie idę . Za mną wybiegł zaraz Justin i krzyknął :
- Ejj , gdzie ty biegniesz ? Natka , gdzie idziesz ? - krzyczał. Nic nie mówiąc biegłam dalej . Usiadłam na ławce i pomyślałam co ja robię do cholery ?! Przecież ja nie chciałam być z Chrisem . . jednak to mnie zabolało. Złapałam taksówkę i powiedziałam , żeby kierowca jechał jak najdalej przed siebie . Jechaliśmy chyba jakieś 2 godz. , aż kierowca się zatrzymał i powiedział :
- Przepraszam panią , ale jedziemy już jakieś 2 godziny , a takie długie przejażdżki nie są za darmo . Jeżeli chciałaby pani teraz wysiąść musiałaby pani zapłacić 150 euro. Mówię to pani , ponieważ .. oczywiścię , nie żeby mi coś do tego , ale uważam , że nie ma pani tyle pieniędzy przy sobie . - Kiedy to usłyszałam nie wiedziałam co robić.
- Dobrze .. Ma pan racje .. - wyciągnęłam z torebki portfel. W portfonecce było tylko 120 euro . Spojżałam na taksówkarza i zapytałam czy wystarczy .. Odpowiedział , że odpuści mi to , ale musze tutaj wysiąść . Oczywiścię , co mi pozostało jak to zrobić. Wysiadłam i zapytałam :
- Mógłby mi pan .. - ale taksówka naglę odjechała. - Proszę pana gdzie ja wogóle jestem ? - krzyczaałam . Rozejrzałam się na około i chwyciłam się za głowe .
- Boże kochany .. - wyciągnęłam telefon , bo chciałam zadzwonić do Anki , żeby powiedzieć , żeby po mnie przyjechała , ale jeszcze to . . telefon mi się rozładoował !
- Cholera jasna ! - rzuciłam telefonem o ziemię . Usiadłam na trawie , zasłoniłam oczy i rozpłakałam się. Nie wiedziałam co robić...

9. Gdy ją poznałem dopiero zrozumiałem co znaczy słowo kochać.

Chris zbliżył się do mnie po czym musnął lekko moje usta. Grr poczułam zimny dreszcz. Po chwili znów stanął naprzeciw mnie.
– Co ty robisz ? – zapytałam zdziwiona, chociaż nie powiem, że mi się to nie podobało
- Forma podziękowania za pomoc – uśmiechnął się złowieszo
- W takim razie taka forma mi się podobałam – ironizowałam
- Chodź lepiej już wracajmy robi się późno – powiedziałam
- Jasne -odparł.
W drodze do hotelu myślałam o tym co się stało i czy tego chcę. Doszłam do wniosku, że chyba tak, on jest jak Justin – jego młodsza wersja, a no właśnie wiek. Przecież jest między nami 2 lata różnicy. I przecież ja nie wiem co będzie dalej, ale muszę mu dać szansę. I tak pewnie za kilka dni się mną znudzi. Chyba zbyt mocno się zamyśliłam, bo zorientowałam się, że jesteśmy w centrum L.A, a Christian trzyma mnie za rękę. – Hey, czy aby nie rozpędzasz się ? – zapytałam ze śmiechem
- Ja ? Skądże – uśmiechnął się słodko. No dobra tym uśmiechem mnie zdobył. Nic już nie mówiłam tylko szłam dalej. W końcu dotarliśmy do hotelu, pożegnaliśmy się. Widziałam jak ktoś z oddali nam się przygląda jednak nie widziało dokładnie kto to, więc nic nie mówiąc weszłam do pokoju. Anki nie było. Hm. Ciekawe gdzie ją wywiało. No nic pójdę wziąć kąpiel, a później nie wiem. Weszłam do wanny i zaczęłam rozmyślać. Przypomniała mi się ta postać na korytarzu. Ciekawe kto to był i dlaczego tak dziwnie patrzył. Może było to jakiś paparazzi ? Teraz dużo ich się tu kręci. Tak to pewnie był on. Umyłam się, wyszłam i ubrałam szlafrok. Wysuszyłam włosy po czym wzięłam laptopa. Nie miałam ochoty na czytanie kolejnych wiadomości na GG, więc postanowiłam zrobić przegląd plotek. Nie było nic ciekawego do czasu aż weszłam na pewną stronę, gdy byłam młodsza często tam wchodziłam. Ujrzałam jako ostatni post moje i Christiana zdjęcie, jak idziemy przez ulice centrum trzymając się za ręce. No super widać plotki szybko się roznoszą no nic trzeba będzie bardziej uważać. Zamknęłam laptopa, wstałam i ubrałam się. Nudziło mi się bardzo dlatego postanowiłam pójść na taras. Szłam cicho, gdyż słyszałam czyjś głos. Gdy weszłam na górę ujrzałam Biebera siedzącego tam i grającego na gitarze ‘’That schould be me’’. Zdziwiłam się, dlaczego gra właśnie tą piosenkę ? Przecież ma wspaniałą, kochającą go dziewczynę. Zawahałam się czy tam wejść. Już chciałam zejść, lecz jednak usłyszałam wołanie.
– Nat. Gdzie idziesz ? – powiedział Justin. No tak zauważył mnie.
– Nie chciałam przeszkadzać – powiedziałam speszona - Ty nigdy nie przeszkadzasz – odparł unosząc brwi . Aww jaki on słodki. – Siadaj – powiedział uśmiechając się i wskazał miejsce. Usiadłam. Siedzieliśmy w milczeniu, które w końcu przerwałam.
– Mogę Cię o coś zapytać – wyszeptałam
- Jasne pytaj o co chcesz. – uśmiechnął się
- Dlaczego śpiewałeś tą piosenkę ? Ona mówi o zdradzie i porażce. Masz świetną dziewczynę, która Cię kocha, więc nie rozumiem tego. Milczał przez chwilę po czym wziął głęboki wdech i powiedział
- Bo mam problem – powiedział smutno
- Jaki ? Jeżeli nie jest to żadną tajemnicą
- Nie, żadna tajemnica. Ja po prostu.. ja zakochałem się – powiedział spuszczając głowę w dół
– No, ale to chyba nie od dziś – powiedziałam -- Tak, tylko że nie chodzi mi o Selenę. Myślałem, że ją kocham jednak gdy poznałem tą dziewczynę dopiero zrozumiałem co to znaczy kochać kogoś. Znam ją od niedawna, jednak mam wrażenie, że znam ją całe wieki
– Ugh. No to jest problem. Jednak bez urazy, ale ja nadal nie rozumiem co ma do tego ta piosenka – powiedziałam zdezorientowana
- To, że ta dziewczyna mnie nie kocha i wydaje mi się, że ma chłopaka- powiedział smutno
- A pytałeś ją ? – zapytałam
- Nie, ale wiem że nie. Z kilku przyczyn. Wielu ludziom wydaje się, że jak jesteś sławny i masz kasę to jest ok, a wcale tak nie jest. To trudne jeżeli nie masz na nic czasu. Nawet jeżeli chciałaby ze mną być to i tak związek na dłuższą metę nie ma przyszłości. Ona by tego nie zniosła i byłoby jej ciężko, a ja chcę jej szczęścia. A teraz ja mogę Cię o coś zapytać - odparł
- Jasne pytaj – odpowiedziałam
- Czy ty jesteś z Chrisem ? – zapytał. Tym pytaniem mnie dobił.
– Nie, skąd Ci to przyszło do głowy ? – powiedziałam
- No, bo widziałem Was jak wracaliście skądś i no wiesz – powiedział smutno
- Ah. Więc to byłeś ty. – powiedziałam
- Nie, nie jesteśmy razem – dodałam dla pewności
- A kochasz go ? – zapytał. Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Chris to jego przyjaciel, przecież nie mogę powiedzieć, że go nie kocham. Skłamać też nie mogę. – Hm. Nie, nie kocham go. – powiedziałam smutno
- To dlaczego Wy, no wiesz ? – spuścił głowę
- Bo, bo ja sama nie wiem. Kocham kogoś, jednak to nie ma najmniejszego sensu. Jest podobna sytuacja do Twojej. Myślałam, że jakbym była z Chrisem to zapomniałabym o tamtym i pokochała go.
– A ty dlaczego jesteś z Seleną ? Przecież mówisz, że jej nie kochasz.
– Dlatego, że , że ona mnie kocha, a ja nie chcę jej zranić – powiedział Rozmawialiśmy jeszcze bardzo długo, aż w końcu zasnęłam ....