poniedziałek, 4 czerwca 2012

2. People help the people .

- Jeżeli w najbliższym miesiącu nie znajdzie się dawca too... - szepcze. - Too..? - powtarzam ostatnie słowo. - Wszystko będzie stracone i nie będziemy w stanie nic zrobić. - odpowiada ze smutkiem. Rozłączam sie i rzucam słuchawką. - To nie, to niesprawiedliwe ! Boże ! Powiedz mi dlaczego nam to robisz ? Co my ci zrobiłyśmy. Nie możesz jej zabrać, rozumiesz ! Zabierz mnie, ale nie ja. Proszę - krzyczę dławiąc się łzami. Byłam zdezorientowana. Marzyłam by to wszystko to był jeden cholerny sen! Czułam się samotna, tak jakby właśnie cały świat się ode mnie odwrócił. - Caroly, musisz wziąć się w garść. Wszystko się jakoś ułoży, Bóg nad wami czuwa i nie pozwoli by którejkolwiek z was stało się coś złego - powtarzałam w myślach. Tak też zrobiłam. Wzięłam długą i relaksującą kąpiel, po czym usiadłam przed komputerem. To urządzenie nie odgrywało w moim życiu żadnej ważnej roli. Używałam go bardzo krótko i rzadko. Po prostu musiałam chociaż na chwilę zapomnieć o wszystkich problemach. Nie miałam pojęcia co można tutaj robić . Po prostu wpisałam "Gra relaksująca". Wybrałam pierwszy wyszukany wynik. Ekran komputera nabrał ciemnych barw. Przestraszyłam się trochę. "Wybierz nick i kliknij DALEJ" - wyświetlił się komunikat. Nick? Zaraz chyba chodzi o nazwę. Hmm - zaczęłam się zastanawiać, ale nic sensownego nie przychodziło mi do głowy. Po dłuższym namyśle wpisałam po prostu Caroly i zgodnie z instrukcją kliknęłam na start. Następnie moim oczom ukazała się postać. "Wybierz postać najbardziej pasującą do Ciebie. Moim oczom ukazało się kilkanaście różnych postaci i ktegorii. Po wielu minutach w końcu wykreowałam własną postać. Miała długie, ciemne włosy. Smukłą sylwetkę i piękne czekoladowe oczy. Może nie do końca była podobna do mnie, ale przecież to tylko gra. Przycinęłam START i gra się rozpoczęła. Zobaczyłam bardzo dużą listę najróżniejszych pokoi. Czytałam po kolei nazwy : "Life is brutal" - życie jest brutalne. Po ostatnich wydarzeniach mogłabym się z tym zgodzić bez wahania, ale jednak postanowiłam czytać dalej. "Love only you" - kocham tylko Ciebie. Tak to prawda. Jedyną osobą, którą w życiu kochałam była moja mama, ale myślę, że nadal nie znalazłam tego czego szukam. "The world will belong us" - ten świat będzie należał do nas, nie to zupełnie odpada. "Born to be somebody" - tak, bo ja na pewno urodziłam się po to by być kimś.. - na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech. Szukałam tak jeszcze dobrych 10 miniut, nie mogłam znaleźć tego czego szukałam. W zasadzie to nie wiem czego szukałam, w każdym razie dotychczas tego nie znalazłam... - A może ten ! - wydobył z siebie cichy pisk. "People help the people" - ludzie pomagajcie ludzią. To jest to czego szukam! Ekran zaczął wirować. Wszystko nabrało czarnych barw. Po chwili ujrzałam miasto, miasteczko. W każdym razie nie było to realne. To tylko tysiące pikseli. Zauważyłam poruszających się ludzi, sklepy, samochody. Zupełnie jak w świecie realnym, jednak było w tym coś innego. Coś co czyniło to miejsce innym. To byli ludzie.. Szczęśliwi, uśmiechnięci ludzie. Pomagali sobie, to był naprawdę niesamowity widok. Czułam się jakbym była w jakimś innym, obcym, nieznanym mi świecie.. Wszystko do czasu gdy ujrzałam skuloną postać. Siedziała pod jednym z budynków. Była inna niż wszystkie, które dotychczas tu ujrzałam. Była smutna. Nie wiem jak to się stało, ale w jednej chwili znalazłam się przy niej. Moja postać przyglądała się drobnemu, skulonemu.. chłopakowi. Tak na razie udało mi się ustalić, że jest chłopakiem. Zaczęłam się zastanawiać dlaczego jest smutny, przecież tutaj wszystko jest takie szczęśliwe. Chciałam zapytać o co chodzi, ale w tym momencie jego postać podniosła się i spojrzała na mnie. Ogarnęło mnie przerażenie, ale nic nie powiedziałam. Chłopak wskazał ręką jakiś punkt, po czym pobiegł w jego stronę co jakiś czas obracając się i sprawdzając czy podążam za nim. Tak pobiegłam za nim. W sumie to nie miałam nic do stracenia. Z każdym krokiem robiło się coraz ciemniej. Wszystko traciło swoje kolory. W końcu chłopak przystanął, a ja po chwili dobiegając do niego także. Wszystko się zmieniło. Teraz było tu tak realnie. To była rzeczywistość. Ciemność, smutnek, płacz i żal. Bliskie mi uczucia. Tutaj wszyscy tacy byli smutni, przygnębieni. Nie rozumiałam o co chodziło, dlaczego przyszedł tutaj, dlaczego mnie przyprowadził.. Po chwili pojawiła się nad nim chmurka, zupełnie tak jak w komiksie. - Witaj Caroly - na białym dymku pojawiła się wiadomość. - Witaj Christian94 - odpowiedziałam. - Czego tutaj szukasz? - pojawiła się kolejna wiadomość. - Sama nie wiem. Weszłam tu przez przypadek, a ty? - odpowiedziałam po krótkiej chwili. - Szczerze mówiąc trafiłem tutaj tak jak ty, najwidoczniej los chciał abym pozostał dłużej - odparł. - Rozumiem.. O co tutaj chodzi? - zapytałam nieśmiało. - To świat taki jak nasz tyle, że tutaj w każdej chwili możesz go zatrzymać, co niestety w życiu realnym nie jest możliwe - odpisał. - Tak, niestety, co tutaj można robić? - zadawałam kolejne pytania. Bardzo chciałam się dowiedzieć czegoś więcej. - To samo co w świecie realnym, tyle że o wiele prościej, poznajesz ludzi, pracujesz, po prostu żyjesz - pisał. - A dlaczego wybrałeś akurat twn pokój? - pytałam dalej. Tak wiem, może nie powinnam, ale napisałam to bez przemyślenia i nie mogłam cofnąć. - Bo jego nazwa mnie poruszyła. W życiu relnym wcale tak nie jest. Ludzie są źli i podli, a tutaj myślałem, że będzie inaczej i wcale się nie myliłem, jednak są też tutaj pewne pułapki - odpowiedział. - Jakie pułapki? - dociekałam. - Wkrótce sama się przekonasz - odparł. Spojrzałam na zegarek, dochodziła 2.. Przecież jutro szkoła, szpital, praca.. - Mhm, przepraszam zrobiło się późno, pójdę już - nie, wcale nie chciałam się żegnać, ale nie miałam wyboru. - W porządku, będziesz jutro? - zapytał. - Nie wiem.. - odpowiedziałam. - Bądź, proszę - Spróbuję, dobranoc - pożegnałam się i wyłączyłam komputer. Po chwili leżałam już w łóżku, lecz nie mogłam zasnąć. Tak było przez całą noc. W głowie miałam mętlik, tak bardzo martwiłam się o mamę i ten chłopak. Wydawał się być miły, jednak bardzo tajemniczy. Dość Caroly, teraz najważniejsza jest mama, szkoła i praca. Musisz zarobić, musisz być silna. Dasz radę, przecież dawałaś dotychczas. Znajdzie się dawca, przecież to kwestia czasu. Właśnie czas. Jest go coraz mniej. Dni mijają nieubłagalnie, a stan zdrowia mamy pogarsza się, ale przecież musi być jakiś sposób - myślałam aż w końcu zasnęłam.. Tak więc po długim czasie powstał kolejny rozdział. Wątpie, że jeszcze ktoś to czyta, ale mimo to postanowiłam pisać dalej. Przez ten długi czas przeszłam niesamowitą zmianę. Mam napisanych kilka kolejnych rozdziałów, myślę nad kontynuowaniem tego, zobaczymy czy mi się uda. Jeżeli możecie piszcie na gg, zobaczymy ile Was jest. GG : 41668069 fbl : urodzonawlutym.fbl.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz