poniedziałek, 6 czerwca 2011

15. Przecież ja Cię nienawidziłam...

Chłopak bez wahania wykonał zadanie. Zawstydziłam się troszeczkę, a zarazem poczułam motylki w brzuchu . . „ Czy to coś oznacza ? „ – pomyślałam. Chwilę potem usłyszałam komunikat „ Uwaga , uwaga ! Proszę zapiąć pasy ! Za chwilę lądujemy !” . Zapięłam pasy i rozejrzałam się .
- Witaj nowy świecie ! – wypowiedziałam klaszcząc w ręce .
Kiedy samolot wylądował wysiedliśmy i odebraliśmy nasze bagaże. Pomimo, że był to poranek na dworze słońce grzało i świeciło już bardzo mocno. W dodatku musieliśmy założyć ciemne bluzy z kapturem i okulary, tak by nie wywołać zamieszania. Wyszliśmy z lotniska i wsiedliśmy do jednej z taksówek.
- I co dalej ? - spytałam. Chłopak spojrzał na mnie ze złowieszym uśmiechem.
- Hm. Chyba zaczniemy od zakupów. Musimy kupić dla Ciebie jakieś seksowne bikini. - powiedział i uniósł brwi.
- My ? - zapytałam
- No co ? Nie chcesz żeby Justin Bieber pomógł Ci wybrać bikini. Masz niepowtarzalną okazję ! Miliony lasek chciałoby tak. - mówił z przejęciem.
- Taak jasne. O niczym innym nie marzę. - powiedziałam i po chwili oboje wybuchnęliśmy głośnym śmiechem. Nasze parodie przerwał taksówkarz.
- Dokąd jedziemy ? - zapytał.
- Do najfajniejszego CH - zawołał Bieber. Po kilku minutach dojechaliśmy na miejsce. Wysiedliśmy i udaliśmy się do środka wielkiego, jasnego budynku. Wchodziliśmy kolejno do wszystkich sklepów. Nie było to łatwe, ale dawaliśmy sobie radę. W końcu znaleźliśmy jeden, całkiem fajny sklep z bielizną. Było to dla mnie bardzo krępujące, ale starałam się zachowywać normalnie.
- I co ekspercie znalazłeś coś ? - mówiłam z ironizacją.
- Hm. Uhm. Będzie ciężko. Tego jest tu za dużo ! - mówił stojąc przed manekinami, po czym wziął kilka stroi i podał mi je.
- Idź przymierz - rzucił krótko wskazując przymierzalnię i usiadł na fotel. Posłusznie wykonałam polecenie Ubrana przejrzałam się w lustrze. Wyglądałam całkiem nieźle.. Nieśmiało wyszłam i stanęłam na środku. Chłopak pilnie "studiował" jakieś czasopismo. Kiedy wyszłam przerwał na chwilę. Uniósł wzrok i zaczął mi się bacznie przyglądać. W środku wszystko się we mnie gotowało..
- Aww. Wyglądasz słodko - powiedział przygryzając wargę. Wywróciłam oczyma i wróciłam się przebrać. Przymierzałam kolejne stroje i w końcu zdecydowałam się na 2. Zadowolona podeszłam do kasy i zapłaciłam. Początkowo było trudno. Justin był bardzo uparty i chciał zapłacić, ale w końcu ustaliliśmy kompromis. Zmęczeniu wyszliśmy i ponownie wsiedliśmy do taksówki..
- Dokąd teraz ? - zapytał siwy kierowca.
- Do... - szepnął do niego Jus. Ruszyliśmy. Zastanawiałam się na co wpadł tym razem. Całe szczęście pojechaliśmy do hotelu. Z zewnątrz wyglądał na bardzo luksusowy. Taki też był wewnątrz. Wzięliśmy nasze bagaże i weszliśmy do środka. Znaleźliśmy się w holu, w którym była recepcja. Wyglądała bajecznie. Aż trudno to opisać. - Prosimy 2 apartamenty. Najlepiej obok siebie - powiedział Bieber do recepcjonistki. - Przykro mi, ale obecnie mamy wolny tylko jeden apartament dla dwóch osób. - powiedziała z uśmiechem. W jednej chwili spojrzeliśmy na siebie. Każde z nas czekało na odpowiedź drugiego..
- Naprawdę nic nie ma ? - spytałam z nadzieją.
- Niestety. Chyba, że zgodzą się państwo przenocować jedną noc tam, a jutro przniesiecie się - odpowiedziała. Po krótkiej naradzie zgodziliśmy się. Wjechaliśmy windą na ostatnie piętro. Trochę się bałam, bo po ostatnich wydarzeniach mam lekki wtręt do jazdy windą. W sumie powinnam być jej wdzięczna, bo przecież to ona nas tak do siebie zblićył, ale to by było dziwne. Na szczęscie tym razem obyło się bez komplikacji. Podeszliśmy pod wskazane drzwi. Otworzyliśmy je za pomocą złotej karty. Drzwi się otworzyły. Weszliśmy do środka. Zamurowało mnie.. Stanęliśmy jak wryci, powstrzymując śmiech..
- No tak. Można się było tego spodziewać - zaczął mówić przez śmiech Justin.
Okazało się, że trafiliśmy do apartamentu dla nowożeńców.
- Super - mruknęłam depcząc po świerzo wysypanych płatkach róż. W apartamencie unosiła się woń ich zapachu. Muszę przyznać, że bardzo go lubię. Justin nadal stał i próbował opanować śmiech. Po chwili dołączyłam do niego. Z trudem po kilku minutach uspokoiłam się. Otworzyłam walizkę i wyjęłam z niej kilka rzeczy po czym zaszyłam się w łazience na dobrą godzinę. Wzięłam długą, relaksującą kąpiel. W końcu zerelaksowana i ubrana w świeże ciuchy wyszłam. Justin leżał na łóżku gapiąc się bez celu w sufit. Ostrożnie zmierzyłam go wzrokiem (tak jak Artur, Palisię xDD) i usiadłam obok.
- O czym tak myślisz ? - spytałam. Chłopak głośno westchnął.
- O wszystkim... o życiu.. o Tobie... o mnie... o nas... - powiedział. Te ostatnie wyszeptał niezwylke cicho i spokojnie.
- I co wymyśliłeś ? - dodałam po chwili udając, że "o nas" nie słyszałam.- Zobaczysz wieczorem - odparł i poszedł w stronę łazienki. Zostałam sama z tysiącem pytań, które dręczyły moją głowę od jakiegoś czasu. Uchyliłam drzwi i weszłam na taras podziwiając wiodok. Był naprawdę cudowny. Słońce świeciło, ocean spokojnie szumiał, fale biły o brzeg nie zważając na pływających ludzi. Rodziny w pełni rozkoszowały się wspólnie spędzonym czasem. Głęboko westchnęłam. Jak to wszystko może być możliwe ? Co ja tutaj robię ? Z kim ja tu jestem ? Niestety nie mogłam odpowiedzieć na te pytania, bo właśnie obok mnie wyłoniła się sylwetka chłopaka. - Chodź pójdziemy coś zjeść - powiedział i ruszył w stronę drzwi. Podążyłam za nim. Wrócę do tego później - pomyślałam. Zeszliśmy na dół do jednej z restuaracji i usiedliśmy na samym koncu za jednym z parawanów. Zamówiliśmy to samo. Z apetytem pochłonęliśmy nasze porcje. Przez cały czas rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Od dawna tego potrzebowałam. Będąc z nim byłam po prostu sobą. Nikogo nie musiałam udawać..
- To co teraz ? - zapytałam po skonczeniu. Robiło się już późno.
- Chodź idziemy na spacer po plaży - odpowiedział. Nie protestowałam, wręcz przeciwnie. W milczeniu ruszyliśmy w jej stronę. Słońce właśnie zachodziło.. Na plaży było zupełnie pusto. Wszyscy jakby nagle rozpłynęli się w powietrzu. Zostaliśmy sami. Usiedliśmy na piasku wpatrując się w zachodzące słońce. Zapadło głębokie milczenie. Sytuacja znów stała się niezręczna. Myślami wróciłam do tamtych pytań, które męczyły i na które nie znałam odpowiedzi.
- Dlaczego to jest takie dziwne i trudne ? - wyszeptałam do siebie, ale chyba trochę za głośno, bo Justin gwałtownie na mnie spojrzał.
- Co jest dziwne i trudne ? - zapytał nie spuszczając wzroku.
- Wszystko... Gdyby ktoś miesiąc temy powiedział mi, że będę teraz tu z Tobą to bym go wyśmiała. Nie rozumiem tego. Po prostu działasz na mnie w dziwny sposób.
Przecież ja Cię nienawidziłam... - mówiłam.
- A teraz mnie lubisz ? - spytał z uśmieszkiem.
- Hm. Może troszeczkę.. - mówiłam ze śmiechem.
- Troszeczkę ? No to zobaczymy... - powiedział i gwałtownie się podniósł. Wziął mnie na ręce i zaczął biec w stronę bijących o brzeg fal.
- Justin zostaw mnie ! - darłam się jak opętana. Chłopak wbiegł wraz ze mną do wody.
- A teraz ? - zapytal
Niee ! - wydarłam się i wybuchnęłam śmiechem.
- Jak wolisz. No to na 3 - zaczął się śmiać.
- Zostaw, puść mnie ty głupku ! - krzycząłam. Okey nie powinnam mu tego mówić, ale było już za późno. Chłopak tak jak kazałam puścił mnie. W jednej chwili znalazłam się pod wodą. Wkurzyłam sie. Postanowiłam dać mu nauczkę. Wyłoniłam się lekko i zaczęłam udawać, że się topię. -- Justin, ja, ja nie umiem pływać ! - krzyczałam. Chłopsk się nabrał. Zaczął panikować. Jednym ruchem zawrócił i ruszył w moją stornę. Udawałam, że tracę przytomność. Ponownie wziął mnie na ręcę. Tym razem biegł, jednak w str brzegu. Położył mnie na miejscu gdzie zostały nasze rzeczy.
- Lauren ! Lauren - krzyczał. Z trudem powstrzymywałam śmiech.
- Justin ty idioto - mówił do siebie. W tej chwili otworzyłam oczy. Ujrzałam go nad sobą. Znów zatopiłam się w jego czekoladowych tęczówkach. Spojrzał na mnie z radością i zloscią
- Nie rób tak więcej - wyszeptał i zbliżył swoją twarz do mojej. Wiedziałam co się zaraz stanie. Nie chcę tego - wmawiałam sobie. Cholera Lauren kogo ty oszukujesz? Jasne, że chcesz... Postanowiłam w pełni oddać się temu co za chwilę miało nastąpić. Czułam jego oddech na swojej twarzy, po czym zatopiłam się w namiętnym pocałunku. Całował mnie delikatnie, jednak z szaleństwem jakby robił to pierwszy i ostatni raz. Czułam jak moje serce biło z prędkością światła. Wszystko byłoby udane gdyby nie....

***
To jest rozdzial 15. Ostatni jak na razie. Nie mialo już być, ale Dominika bardzo prosila i jest. Ten rozdział jest dla niej wlasnie... i dla mojego Aska, który zabiera mnie do Kanady < 333. Dziękuje Wam bardzo. Do nastęnego... ; ***
edit: Proszę podaję jeszcze raz gg 24211673

2 komentarze:

  1. Rozdział bardzo wciągający i trzymający w napieciu ;p
    Nie zawieszaj bloga teraz w takim fajnym momencie nie pisz tak często, tylko jak znajdziesz czas i ochotę, ale bloga nie zawieszaj, proszę ; o
    Jak można się z Tobą skontaktować, popisać?

    OdpowiedzUsuń
  2. Piszcie na gg. 24211673 ; )

    OdpowiedzUsuń