środa, 1 czerwca 2011

13. Błysk świateł oślepił mój wzrok. Wiedziałam co się za chwilę wydarzy...

Zmarnowałem taką szansę. Znowu... Nienawidzę siebie za to. Za to gdy jestem egoistą... W dodatku moim przyjaciele.. Znamy się tyle lat... Miałem tego dość. Nie wiedziałem co wtedy zrobić, podejść i zobaczyć o co jest grane czy wrócić do hotelu .. Stchórzyłem i wybrałem to drugiee .. W ciszy wróciłem do swojego apartamentu. Musiałem wszystko przemyśleć. Wziąłem kartkę z napisem "Nie przeszkadzać" i powiesiłem na drzwiach, a sam położyłem się na środku pokoju. Chciałem być chociaż przez chwilę sam. To wszystko tak nagle straciło sens. Moja wieloletnia przyjaźń z Ryanem stanęła pod znakiem zapytania.. a Caitlin ? W jednej chwili poczułem do niej wstręt. Nawet tak bardzo mnie jej zdrada nie bolała. Muszę przyznać szczerze przed sobą. Nigdy jej nie kochałem. Gdyby ktoś teraz zapytał dlaczego byliśmy razem nie potrafiłbym odpowiedzieć. A Lauren ? Właśnie zmarnowałem szansę na jakąkolwiek znajomość z nią. To była chyba najgorsza rzecz z tych wydarzeń. Fajnie prawda ? Jedna głupia rozmowa, a tyle zmienia. Nie mogę dłużej tu być. Muszę przez pewien czas wszystko sobie poukładać. - w tej chwili wstałem i poszedłem się spakować. Wiedziałem, że ucieczką nie załatwię niczego, ale to było jedyne rozwiązanie jakie przychodziło mi teraz do głowy...
* Oczami Lauren *
Dlaczego in mi nie wierzył ? Jak mam mu to udowodnić ? Zresztą nie dziwię się. Gdyby tego nie widziała też bym nie uwierzyła. Wróciłam do domu, w którym panował totalny chaos. Nie miałam najmniejszej ochoty dołączać do tej sielanki. Mój telefon stale dzwonił. Ryan nie dawał mi spokoju ! Czego on może jeszcze chcieć ? Chyba wszystko już sobie ustaliliśmy.. W ciszy poszłam do swojego pokoju, ale i tam nie mogłam znaleźć sobie miejsca, dlatego po starych, skrzypiących schodach weszłam na strych. Ostrożnie uchyliłam drzwi i wkroczyłam do środka. Było tam strasznie ciemno. Po omacku szukałam włącznika światła. Znalazłam ! Pospiesznie zapaliłam je. Blee ! Ale tu kurzu. Dawno tu nie było sprzątane.. Pełno starych rupieci, o których istnieniu nikt już dawno nie pamiętał. Rozejrzałam się dookoła. Tam na końcu leżał stary gramofon, a obok niego jakaś średniej wielkości skrzynia. Było mocno schowana, a jednak trochę wystawała. Przez chwilę zastanowiłam się co w niej może być. Co mi szkodzi sprawdzić ? Podeszłam do niej i lekko uchyliłam. Była bardzo zakurzona. Leżały w niej sterty papierów. Większość była trochę pożółkła, ale niektóre były nowsze, starannie zapakowane w koperty listy. Wzięłam kilka z nich i zaczęłam czytać. W większości były to telegramy ślubne otrzymane przez moich dziadków. Między nimi znalazłam w folii akt urodzenia. Należał do niejakiej Aylin Brower. Hm.? Nie znam nikogo takiego. Spojrzałam na datę urodzenia.. była dokładnie taka jak moja !
- O co tutaj chodzi ? - szepnęłam sama do siebie.
Miejsce też się zgadzało..
- Cholera co jest grane ? - mruknęłam pod nosem. Może to była jakaś pomyłka, a może... ? Nie, przecież to niemożliwe. Chwili jest jeszcze jedna kartka. Ah ! Przecież to był mój akt urodzenia. Co on tutaj robi ? Nie mogłam w to uwierzyć. Ta dziewczyna ona, ona... jest moją siostrą ! W dodatku bliźniaczką ! - po mojej twarzy zaczęły spływać łzy. Przez siedemnaście lat myślałam, że jestem jedynaczką i pewnie nadal by tak było gdybym nie znalazła tego aktu. Jak to jest możliwe ? Dlaczego nic o tym nie wiedziałam ? Czemu ukrywano przede mną prawdę ? Co się teraz z nią dzieje ? - w mojej głowie z sekundy na sekundę wzrastały nowe pytania.. tak samo jak nienawiść do moich rodziców. Zastanawiałam się co robić. Czy powinnam porozmawiać o tym z nimi ? Jasne, że bym chciała, ale nie potrafiłam. Jeszcze nie teraz. To był dla mnie zbyt duży szok, a prawda mogła być jeszcze gorsza. W ciszy wróciłam do swojego pokoju. Musiałam tam spędzić dużo czasu, bo wszyscy już spali. Kręciłam się po pokoju, a w mojej głowie zrodził się pewien pomysł. Wzięłam moją walizkę i zaczęłam pakować do niej rzeczy. Nie mogłam tu dłużej zostać. Nie mogłabym normalnie funkcjonować, nie umiałabym. Musiałam odpocząć od tego wszystkiego i przemyśleć to...
* Oczami Justina *
Chyba mam już wszystko - mówiłem w myślach. Teraz jeszcze jedna sprawa i mogę udać się na krótkie wakacje. Nareszcie sam ! Bez żadnych ochroniarzy, rodziny...
* Oczami Lauren *
Jestem gotowa. Tylko gdzie ja wyjadę ? Eh. Będę się martwić o to później. Wzięłam kartkę i napisałam krótki list : "Nie martwcie się o mnie. Jestem bezpieczna. Muszę przez kilka dni wszystko przemyśleć i sobie poukładać. Wrócę niedługo. Lauren", po czym włożyłam go do koperty i zostawiłam na stole w kuchni. Nie chciałam uciekać. To nie miała być ucieczka tylko wakacje. Przynajmniej tak starałam to sobie tłumaczyć. Wyszłam z walizką, a po mojej twarzy znów zaczęły spływać łzy. Nie panowałam nad sobą. Robiłam wszystko pod wpływem emocji... Biegłam przed siebie nie zwracając uwagi na przeszkody. Przebiegałam przez ulicę gdy nagle.. błysk świateł oślepił mój wzrok. Wiedziałam co się za chwilę wydarzy... auto było coraz bliżej. Zamknęłam oczy i czekałam na to co się stanie. Nie mogłam uciec było już za późno.
- Boże - zdołałam wydukać przez łzy...
***
Rozdział 13. Czy pechowy ? Myślę, że w pewnym sensie tak. Bohaterka dowiaduje się wielu nowych rzeczy i.... No właśnie i co dalej ? Myślę, że następny rozdział będzie bardzo ciekawy... wydarzy się wiele złych/dobrych rzeczy.... Do jutra ; *

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz