poniedziałek, 30 maja 2011

12. Nie ma czegoś takiego jak przyjaźń obu płci..bo zawsze jedna ze stron czuje coś więcej.…

Zbliżali się w moją stronę. W końcu dostrzegłam moich przyjaciół. Zamurowało mnie. Byli to David i Adam! Byłam w totalnym szoku. Ku ich zdziwieniu nie okazałam zbytniej euforii. No co? Przecież nie będę udawać. Teraz ich mi tu teraz jeszcze brakowało. Jakbym nie miała dość problemów. Moi rodzice wiedzą jak uprzykrzyć mi życie. Przez całą drogę milczałam spoglądając przez szyję. Bałam się spojrzeć Davidowi w oczy. Przecież przez ten cholerny tydzień tyle się zmieniło. On był teraz dla mnie zupełnie kimś innym. Nie darzyłam go już takim uczuciem jak przed wyjazdem. Zupełnie zapomniałam o tym co jeszcze kilkanaście dni temu nasz łączyło. Co ja mam teraz zrobić? Nie dość , że jeszcze sama nie wiem co z moimi uczuciami to jeszcze teraz on pojawia się niespodziewanie. I co mam powiedzieć ? Przykro mi już cię nie kocham? Teraz ktoś inny jest w moim sercu, ale jeszcze sama nie wiem kto? Chyba raczej nie .. Jedno jest pewne. Ta rozmowa czeka mnie prędzej czy później i muszę się jakoś do niej przygotować. Po kilkudziesięciu minutach byliśmy pod domem uradowany Adam wbiegł do domu w poszukiwaniu Bronicki. Był trochę zawiedziony, że nie było jej na lotnisku, ale starał się to ukryć. Za to ja w milczeniu wróciłam do siebie. Postanowiłam dzisiaj załatwić wszystkie sprawy . Pod wieczór umówiłam się z Ryanem. Oczywiście nic nie miało wskazywać za to , że będzie to miły wieczór. W końcu Ryan nie wiedział o tym co widziałam. Leżałam na łóżku z laptopem na kolanach, gdy do mojego pokoju wszedł David. Wiedziałam, że teraz przyszedł czas na tą nie ciekawą rozmowę . Miałam już wszystko zaplanowane.
- Nie przeszkadzam? – zapytał.
- Jasne, że nie. Wchodź!- zawołałam. Chłopak ruszył w stronę łóżka i usiadł na jego brzegu.
- Chciałem się przywitać – powiedział patrząc w moje oczy, ale nie robiłe one na mnie najmniejszego wrażenia. Po prostu już nie czułam żadnej chemii.
- Hmm . Z tego co wiem to już się witaliśmy- powiedziałam, wstałam i podeszłam do okna.
-No tak, ale tylko oficjalnie.- odparł i wstał i podszedł obok mnie, obejmując mnie od tyłu. Gwałtownie się odsunęłam.
- I chyba takie wystarczy.- rzuciłam oschle. Chłopak sta i patrzył na mnie zdezorientowany.
- Nie rozumiem- powiedział. Wzięłam głęboki wdech. Chciałam mieć już to za sobą. Zaczęłam powoli mówić.
-Bo tu nie ma nic do rozumienia. Między nami nic nie ma i nie będzie. Przepraszam jeśli narobiłam Ci nadziei .
- Żartujesz? Przecież jeszcze kilka dni temu mówiłaś coś innego. Co się takiego stało? – pytał ze smutkiem. No i co ja miałam mu powiedzieć? Sorry, ale przez ostatni tydzień „ byłam „ z Ryanem, o którego istnieniu nie masz zielonego pojęcia, omal nie zostałam zgwałcona i prawie pocałowałam się z Justinem Bieberem ?! To jakiś nonsens. Przecież to brzmi jak jakaś latynoski serial! Nie chciałam mówić wszystkiego , ale jakieś wyjaśnienie mu się należało.
- Bo widzisz ten wyjazd wiele zmienił i ja też się zmieniłam. Nie jestem już tą samą Lauren, którą byłam przed wyjazdem. Ostatnio w moim życiu wydarzyło się wiele zmian. Już nic do Ciebie nie czuję. Sama nie wiem co czuję! W ciągu jednej chwili mój wróg stał się moim przyjacielem. I co!? To jest chore ! Nie wiem co robić! – mówiłam , a po mojej twarzy zaczęły spływać łzy. Reakcja chłopaka była natychmiastowa.
- Cii . Wszystko będzie dobrze – powiedział i objął mnie . Nie potrafiłam odmówić. Potrzebowałam bliskości. Wtuliłam się w niego.
- Przepraszam. – wyszeptałam.
- Okey. Przemyślisz sobie wszystko i podejmiesz decyzję co do nasz. – mówił spokojnie. Nie spodziewałam się takiej reakcji. On mnie źle zrozumiał.
- Nie David. Nie o to mi chodzi. Co do „ nas” to ja już podjęłam decyzję. Jedyne co mogę ci zaoferować to przyjaźń.- wydukałam. Ostatnie zdanie musiało go zaboleć. Wiem , że to głupie jak dziewczyna mówi coś takiego. To chyba jasne, że w przyjaźni obu płci wg. Przecież nie ma czegoś takiego jak przyjaźń obu płci, bo zawsze jedna ze stron czuje coś więcej…
- Uh. Jeśli taką podjęłaś decyzję muszę ją zaakceptować- powiedział i wyszedł. Moja randka zbliżała się nieubłagalnie. Powoli zaczynałam się przebierać. Niespodziewanie przerwał mi sms. "Musimy porozmawiać jak najszybciej. Przyjaciel"odczytałam. Numer tego osobnika był ukryty , jednak coś mnie ciągnęło do niego. Zastanawiając się przez dłuższą chwilę odpisałam: "Gdzie i kiedy przyjacielu?"”- ta gra coraz bardziej mnie intrygowała. Gdy wychodziłam otrzymałam odpowiedź . Na placu zabaw w parku koło centrum o 19.00” – pomyślałam co on chciał ode mnie o tej godzinie , ale się zgodziłam. Czułam lekką obawę . Przecież to może być ten zboczeniec .. Ale skąd on miałby mój numer ? Spojrzałam na zegarek i chwyciłam się za głowę. Już byłam spóźniona. Wybiegłam z domu i ile sił w nogach biegłam do restauracji, w której umówiłam się z „ moim chłopakiem”. Kiedy dotarłam na miejsce , przed wejściem wzięłam jeszcze duży wdech. Bardzo się stresowałam. Weszłam do środka. Rozejrzałam się i ujrzałam Ryana przy stoliku pod oknem. Podeszłam do niego.
- Cześć kochanie ! - powiedział i ruszył w moją stronę. Chciał mnie pocałować , ale gwałtownie się odsunęłam. Czułam do niego obrzydzenie.
- Hej -wymruczałam pod nosem ..
- Chyba królewna wstała lewą nogą . - powiedział z uśmiechem na ustach.
- Daruj sobie! Kólewna wg nie spała... - odparłam.
- Dobra , dobra .Już się nie odzywam .. - usiadłam przy stoliku zastanawiając się czy powiedzieć mu teraz czy trochę później .. Postanowiłam , że zrobię to teraz , bo nie chce się męczyć ..
- Okey Ryan ! Nie będę owijać w bawełnę ! - powiedziałam głośniejszym tonem. – Widziałam Ciebie i Caitlin jak obmacywaliście się w tym barze !
- Alee to nie tak .. - zaczął mówić , ale mu przerwałam.
- A jak ? Może powiesz mi że to ona się na ciebie rzuciła i chciała cię zgwałcić ? Nie żartuj .. Z nami koniec i nie mam ochoty cię więcej widzieć ! Nie wiem jak mogłeś to zrobić .. jak mogłeś to zrobić swojemu najlepszemu przyjacielowi? Aha i jeszcze jedno ! - wtedy nerwy mi puściły. Wzięłam cole i wylałam mu ją całą na głowę . Poczułam ulgę. Wybiegłam z restauracji i spojrzałam na zegarek. 18:44 . . Nie mam po co wracać do domu. Ruszyłam w stronę parku , w którym umówiłam się z tajemniczym przyjacielem. Po kilku minutach byłam na miejscu. Usiadłam na jednej z huśtawek i czekałam. Chwilę potem zobaczyłam , że w moją stronę zmierza jakaś osoba . . Nie wiedziałam kto to , bo miał ciemne okulary i kaptur na głowie. Wstałam i podeszłam.
- Cześć ! To z tobą tu się umówiłam ? - zapytałam z niepewnością. W tej samej chwili chłopak ściągnął okulary i spuścił kaptur. Doznałam szoku. ( znowuu .. już drugi raz w tym tygodniu ) Przedemną stał Justin. Tak , Justin.
- Tak , ze mną . - odpowiedział na moje pytanie.
- Yyy .. Przepraszam .. trochę się zdziwiłam . - powiedziałam niepewnie.
- Dobrze , przejdźmy do rzeczy . Chciałbym cię przeprosić za to co stało się . . a właściwie mogło się stać w tej cholernej windzie. Ja naprawdę nie wiem co mnie w tedy popchnęło . Sam się zdziwiłem. Ja mam dziewczynę , ty chłopaka , więc dobrze , że ta sytuacja nie miała miejsca .
- Właściwie to miałam chłopaka . - powiedziałam ze spuszczoną głową.
- Jak to miałaś ? - zapytał z iskierkami w oczach Justin. Do oczy napłynęły mi łzy .
- Ey , co się stało ? Nie jesteś już z Ryanem ? - pytał zdziwiony.
- No , jakoś tak wyszło . Zdradził mnie .. - Wydukałam smutno. Po oczach Biebsa widać było , że bardzo się przejął.
- Jak to cię zdradził ? Ryan ? Jesteś tego pewna ? Z kim ?
- Tak , jestem. Sama to widziałam. Z .. – zaczęłam , ale przerwałam. Zastanawiałam się czy powinien dowiedzieć się tego odemnie, w takich okolicznościach.
- Właściwie to nie wiem kto to był . . –- skłamałam. Justin chyba się zorientował , że jest coś nie tak i powiedział :
- Powiedz mi prawdę , Lauren . - nie mogłam go już więcej okłamywać .
- Z, z... Caitlin . - odpowiedziałam krótko.
- Cooo ?! - zapytał z rozwścieczeniem . Ale jak to ?
- Tak to . Widać nasi przyjaciele mieli nas w dupie .. nas i nasze uczucia.
- Nie to nie możliwe. Przykro mi , ale nie mogę ci uwieżyć! - kiedy to powiedział coś mnie zabolało . Nie spodziewałam się takiej reakcji . Chwycił mnie za ramie i odszedł. Stałam tak tam chwilę , ale pomyślałam , że to bez sensu i ruszyłam w strone domu.
* Oczami Justina *
- Nie to nie możliwe ! - pomyślałem. Moje myśli toczyły ze sobą walkę , nie wiedziałem co mam teraz zrobić . Przecież Caitlin . . przecież cały czas poważała mi jak to bardzo mnie kocha. . to nie możliwe . Nie mogłem jej uwierzyć. Odszedłem bez słowa. Szedłem przez te zatłoczone ulice rozglądając się . Byłem już prawie przy moim, a właściwe naszym , bo przecież byłem tam razem z Cait i Christianem , gdy zobaczyłem w kącie jakąś parę , która nie darowała sobie czułości. Podszedłem trochę bliżej , bo twarze tych osobników okazywałe się znajome. Gdy stałem na odległości jakiś 20 matrów bardzo się zdziwiłem . Tak naprawdę bardzo, ale to bardzo . Otóż tą parą była moja dziewczyna z moim najlepszym kumplem. A jednak miała rację” – pomyślałem. Jestem totalnym idiotą. Dlaczego jej nie uwierzyłem.? Zmarnowałem taką szansę. Znowu... Nienawidzę siebie za to. Za to gdy jestem egoistą... W dodatku moim przyjaciele.. Znamy się tyle lat... Miałem tego dość. Nie wiedziałem co wtedy zrobić, podejść i zobaczyć o co jest grane czy wrócić do hotelu .. Stchórzyłem i wybrałem to drugiee ..
****
Rozdzial 12 za nami ;). Wczoraj dodawalam i dzis też jest dlatego NN będzie dopiero w srodę.. Hm. Tym razem dedykacja dla Dominiki ; *... Do następnego < 333

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz