- Nie chcesz żebym zapomniała prawda ? - zapytałam i spojrzałam w górę, po czym zasnęłam... Rano obudził mnie dzwięk telefonu.
- Haloo ! - powiedziałam nieco zaspana.
- Wszystkiego najlepszego ! - usłyszałam głos moich przyjaciół po drugiej stronie słuchawki. Spojrzałam na kalendarz. Ah tak ! Przecież mam dziś urodziny. Całkiem o tym zapomniałam. Ależ jestem stara. Kończę 17 lat. Ludzie mówią, że to najlepszy wiek w życiu człowieka ... i czas na miłość. Z jednym mogę się zgodzi, ale to drugie zostawię bez komentarza. Nigdy się nie zakocham ! Miłość nie jest dla mnie.., a może zwyczajnie jej się boję ?
- Dziękuje Wam, jesteście naprawdę kochani - mówiłam, jednak myślami byłam zupełnie w oddali... Porozmawialiśmy jeszcze chwilę, po czym rozłączyłam się i wyłączyłam mojego iPhona. Po prostu straciłam ochotę na jakiekolwiek życzenia. Wstałam, ubrałam się, wykonałam poranną toaletę i zaczęłam przygotowania do dzisiejszej imprezy. Za chwilę powinna zjawić się moja przyjaciółka - pomyślałam. Nie myliłam się. Po chwili obie już dekorowałyśmy salon. Miałyśmy przy tym spory ubaw, ale w mojej głowie wciąż był Michael. Przyjaciółka wyczuła to bezproblemu.
- Ey co jest ? - zapytała.
- Nie, nic takiego trochę głowa mnie boli. - skłamałam, ale widocznie nie byłam zbyt przekonująca.
- Lauren przecież widzę. Wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć - mówiła.
- No dobra. Wczoraj znalazłam mój stary pamiętnik i on znowu wrócił. Wiedziałam, że doskonale wie kim jest "on".
- Ugh. Teraz wszystko jasne. Nie możesz ciągle o nim myśleć. On już nigdy nie wróci. Musisz spróbować pokochać kogoś innego. I nie mów nie, bo wiem że to trudne, ale uwierz mi w końcu się uda - powiedziała.
- Nie ! Moje serce jest z kamienia, do którego nikt nigdy nie będzie miał dostępu - krzyczałam.
- Lauren. Spokojnie. To jest trudne, ale musisz z tym żyć czy tego chcesz czy nie - Tak. Może i miała rację, muszę żyć dalej, ale nie rozumiem jednego.
Dlaczego tak zanim tęsknie skoro już go nie kocham ? Przez całą noc o tym myślałam i jestem pewna, że to uczucie wygasło.
- Masz rację. Michael już dla mnie nie istnieje, ale na pewno na razie nie chcę nikogo pokochać.
- Nie musisz. Miłość to uczucie, które zawsze przychodzi niespodziewanie - mówiła. Pokój był już gotowy. Nadszedł czas na przebieranie. Osobiście przebrałam się za Rihannę, a moja przyjaciółka była Michaelem Jacksonem. Wyglądałyśmy bardzo śmiesznie, a zwłaszcza ja w czerwonej peruce. Zbliżała się godzina rozpoczęcia imprezy. Wszyscy zaczęli się schodzić. Każdy zgodnie z nakazem przebrał się. Oczywiście od razu sięgnęłam po aparat i zaczęłam robić zdjęcia. Gdy byliśmy już w komplecie zasiedliśmy do stołu. Weronica i Juliette wniosły ogromny tort przypominający kontur aparatu. Byłam zachwycona. Położyły go przede mną.
- A teraz pomyśl sobie jakieś życzenie - zawołali chórem. No dobrze czego ja chcę.. W zasadzie wszystko już mam i niczego więcej do szczęscia nie potrzebuje.
- Ey nie mam pomysłu ! Pomocyy ! - wydarłam się. Wszyscy zaczęli główkować...
- Dalej, bo zaraz świeczki się wypalą - ironizowałam.
- Zażycz sobie spotkania z Bieberem. - wypalił Adam.
- O tak ! O niczym innym nie marzę jak tylko go spotkać, ale wiecie, że mogłoby to się źle skończyć. ? - powiedziałam i wszyscy wybuchnęliśmy głośnym śmiechem.
- Dobra, a więc chcę.. poznać prawdziwą miłość i zakochać się bezwarunkowo - pomyślałam. Oczywiście nie mówiłam tego całkiem serio, bo nie ma czegoś takiego jak bezwarunkowa miłość, ale nic innego nie przychodziło mi do głowy. Po zjedzeniu przyszedł czas na odpakowanie prezentów. Każdy kolejno podawał mi starannie zapakowaną w kolorowy papier paczkę. Od większości dziewczyn dostałam kosmetyki, za to chłopacy postawili na śmieszne gadżety.. po odpakowaniu wszyscy otoczyli mnie na czele z Weronicą.
- A teraz coś od wszystkich. Taki dodatkowy upominek - mówiła, a wszyscy przytakiwali. Podała mi małą paczuszkę. Byłam bardzo ciekawa co w niej może być. Ostrożnie zaczęłam odrywać papier.. Nie zajęło mi to zbyt wiele czasu. Gdy zdjęłam ostatnią warstwę moim oczom ukazała się... płyta JB !. Byłam lekko zdezorientowana. Spojrzałam na wszystkich robiąc przy tym różne dziwne miny. Nie za bardzo wiedziałam jak zareagować...
- Wow. Nie wiem co powiedzieć.. Zawsze o tym marzyłam ? - mówiłam ledwo zachowując powagę. Po chwili wszyscy wybuchnęliśmy głośnym śmiechem. Po prezentach przyszedł czas na karaoke. Byłam temu przeciwna, ale po długich namowach ustąpiłam .
- Okey, ale ja nie zaczynam - powiedziałam.
- Jak to nie ? Jubilatka ma pierwszeństwo - wypalił David.
- Nie, bo młodszym się ustępuje - mówiłam patrząc na niego.
- To może zaśpiewacie coś razem ? - próbowała zakończyć naszą kłótnię Conny. David spojrzał na mnie pytająco. Ten pomysł wyrazie mu się spodobał. Zresztą ja też nie miałam nic przeciwko temu.
- Okey. Niech będzie. - powiedziałam udając obojętność. Jako, że ja byłam Rihanną, a on Eminemem postanowiliśmy zaśpiewać nic innego jak "Love the way you lie". Wyszło nam nie chwaląc się bardzo fajnie. Nasz głosy idealnie się uzupełniały. Nawet mnie to wciągnęło. Po skończeniu nasi przyjaciele głośno wiwatowali.
- Może nagracie duet ? - spytał z uśmiechem Quin.
- Kto wie ? Życie przynosi nam różne niespodzianki - odparł David i puścił oczko w moją stronę. Spojrzałam na niego robiąc minę w stylu "WTF?". Karaoke trwało dalej, a ja ciągle zastanawiałam się co miał na myśli mój przyjaciel. Po godzinie wycia, znudziło nam się i zaczęliśmy myśleć nad dalszymi rozrywkami.
- Może zagramy w pronto (xd) ? - spytałam.
Wszystkim spodobał się ten pomysł.
- Zaczynam ! - wykrzyczałam. Miałam cichą nadzieję, że wypadnie na Davida, jednak się nie udało. Wypadło na Adama, w dodatku wybrał zadanie. Zastanawiałam się przez chwilę, aż w końcu oświeciło mnie ! Wiem, że od dawna on i Weronica mają się ku sobie, ale boję się coś zacząć, dlatego ja im w tym pomogę !.
- Hm. A więc musisz pocałować Weronicę - powiedziałam. Od razu zaczęli się wykręcać, jednak ja nie dawałam za wygraną, ale w końcu nastąpił przełom. Pocałowali się. Po chwili wyszli i wrócili trzymając się za ręce. Byłam z siebie dumna. Wróciliśmy do gry. Teraz miała kręcić Werr.
- Teraz to ja pomogę Tobie - wyszeptała w moją stronę. Wiedziałam, że nie żartuje...
Jak na złość padło na Davida. Przyjaciółka spojrzała na mnie i uśmiechnęła się.
- David pocałuj dziewczynę, która najbardziej Ci się podoba - powiedziała. Uff. Kamień spadł mi z serca. Było nas 7. Szansa, że wybierze mnie była bardzo mała...
Modliłam się w duchu żebym to nie była ja..., niestety Bóg nie wysłuchał mojej prośby. David zbliżył się do mnie, po czym wessał (xd) w moje usta. Chciałam to jak najszybciej przerwać, ale nie mogłam...
***
Sorki. Miał być wczoraj, ale była impreza i nie dałam rady. Jutro NN ; *. Rozdział dedykowany wszystkim czytającym... ; *
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz