Chłopak miał na sobie szarą bluzę z kapturem i ciemne okulary. Za to dziewczyna wyglądała jak typowy plastik.
- Heey ! - zawołał w ich stronę Christian. Podeszli do nas.
- To jest moja siostra Caitlin i nasz przyjaciel Justin - powiedział zwracając się do mnie. Chłopak zdjął okulary. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że miał na myśli Biebera..... Zamurowało mnie. Dopiero teraz wszystko składało się w jedną całość. Zastanawiałam się skąd Ryan był na koncercie. Teraz wszystko już jasne.
- Poznajcie się. To jest Lauren - powiedział Christian zwracając się do nich.
- Czeeść - wydukałam. Nadal byłam całkiem zdezorientowana. Oni wydawali mi się tacy normalni, więc jak mogą się z nimi przyjaźnić?. Chciałam jak najszybciej uciec, ale wyszłabym na jakąś dziwną, dlatego dla dobra ich opinii o mnie zostałam. Oczywiście nie od razu zaczęłam atakować.
- Christian, to "coś" jest Twoją siostrą ? - wyszeptał, ale na tyle głośny by usłyszała. Przytaknął. Nie wiedział za bardzo jak ma zareagować. Nie chciał trzymać żadnej ze stron.
- Coś ? - syknęła dziewczyna mierząc mnie groźnym spojrzeniem.
- Gdzie wy ją znaleźliście ? Pewnie na ulicy... - mówiła. Nie ruszało mnie to. Jestem przyzwyczajona do krytyki, w końcu chodzę do szkoły z plastikami... Dalej drążyłam. Zaczęłyśmy się kłócić. Chłopacy stali z boku i przyglądali nam się. Byli w szoku...
- A może ty mi po prostu zazdrościsz ? - zapytała.
- Niby czeego ? Twojej pustoty ? Chyba raczej niee. - warknęłam.
- Może tego ? - powiedziała zbliżając się do Justina i składając na jego ustach pocałunek. Myślałam, że oszaleję. Ona naprawdę myślała, że zazdroszczę jej chłopaka ?
- Tego mam Ci zazdrościć ? Żartujesz sobie ? - drążyłam. Nasza kłótni nie była już zwykłym "jechaniem" po sobie. Teraz wyglądała naprawdę groźnie. Mało nie doszło do rękoczynów. Niestety chłopacy w porę odciągnęli nas od siebie...
- Mam tego dosyć - wykrzyczałam i odeszłam.. Biegłam pośród cichej i ciemnej nocy. Wiedziałam, że ktoś jest za mną. Powoli zbliża się do mnie. W końcu przystanęłam, a cień tej osoby odbijający się wśród jasnych latarni, był coraz bliżej. Słyszałam cichy szelest. Ogarnęła mnie panika. Wiedziałam, że nie jest to ani Christian ani Ryan. Pierwszy raz od dawna poczułam lęk.. Było ciemno i pusto. Pośród tych alejek byłam tylko ja i ten osobnik. Miałam złe przeczucia. Nagle poczułam czyiś dotyk na mojej szyi. Przez moje ciało przeszedł dreszcz. Ten dotyk wydawał mi się dziwnie znajomy. Odwróciłam się. Przede mną stał wysoki, ciemny chłopak, złudzająco przypominający mi kogoś. Nie wiedziałam skąd, ale wiedziałam, że go znam. Zbliżył się do mnie, lecz ja gwałtownie się odsunęłam..
- Czego chcesz ? - zapytałam udając twardą.
- Może trochę grzeczniej...
- Może nie ? - moja panika wzrastała...
- Kim jesteś ? - pytałam.
- Nie martw się znamy się....
- Znamy. Niby skąd ?
- Nie mów, że mnie nie pamiętasz... to ja Michael.. - powiedział wprowadzając mnie w osłupienie.
- Żartujesz sobie ?. Nie znam Cię... Powiedz mi kim ty do cholery jesteś ?! - krzyczałam. Nie panowałam już nad sobą. Byłam zdenerwowana i bardzo wystraszona.
- Powiedziałem przecież... jestem Michael... - powiedział i przyciągnął mnie do siebie.. chciałam się wyrwać, ale on był silniejszy..
- Zostaw mnie w spokoju ! Rozumiesz ! Nie wieżę Ci ! Jesteś jakimś pedofilem ! - krzyczałam jak opętana. Nic sobie z tego nie robił.
- Zamknij się - warknął. Próbował włożyć swoją rękę pod moją bluzkę, ale w porę ją wyrwałam. Byłam przerażona. Zaczęłam wrzeszczeć. Miałam nadzieję, że ktoś to usłyszy. Mój prześladowca popchnął mnie i upadłam na ławkę. Wiedziałam czego chciał.. modliłam się żeby ktoś się zjawił. Niestety na darmo. Nikt się nie zjawiał.... Darłam się jak opętana. Przecież ktoś musiał słyszeć !. Facet próbował zdjąć moją bluzkę.... zaczęłam płakać. Czułam obrzydzenie do samej siebie.. Nagle usłyszałam, że ktoś się zbliża. Mężczyzna również to zauważył dlatego cofnął się i uciekł. W oddali ujrzałam... Ryana. Kamień spadł mi z serca. Od razu pobiegłam w stronę chłopaka i rzuciłam się na niego. Widać nie miał mi tego za złe, wręcz przeciwnie.. zbliżył swoje usta do moich i złożył na nich delikatny pocałunek. Całował mnie jak jakiś szaleniec.. nie potrafiłam się oprzeć. Przecież sama też tego chciałam. Po chwili oderwaliśmy się od siebie. Nasze oddechy były nie równe.. Ponownie wtuliłam się w niego. W końcu poczułam się bezpieczna. Objęci udaliśmy się do domu. Bałam się sama w nim być. Weronica gdzieś wyparowała...
- Mógłbyś zostać jeszcze chwilę ? - spytałam.
- Jaasne dla Cb wszystko - powiedział. Aww. To było takie słodkie. Poszłam do łazienki aby wziąć prysznic. Musiałam zmyć z siebie to wszystko. Czułam na sobie tego faceta. Cały czas miałam go przed oczami. Teraz wszystko będzie inne. Na zawsze to pozostanie w mojej pamięci. Wiedziałam, że kolejne dni będą dla mnie koszmarem, ale miałam jego i to mi wystarczało...
***
Przepraszam, że taki krótki ; (. Ale nie mam czasu i siły. Pomału zaczyna mnie to przerastać. Podjęłam już decyzję... jaką ? Dowiecie się za kilka dni.
Chcę podziękować za tyle wejść ; *. Wielkie dzięki. Bez Was nie było by to możliwe. I jeszcze miałam napisać, że Adam i Jędrek są fajni ;). Chociaż osobiście mam inne zdanie, ale prosili mnie hahaaha ;>. Następny niebawem...
Jeżeli zakończysz pisanie tego bloga to namierzę Cię i z innymi laskami będziemy miały transparenty z napisem : 'Taala pisz bloga, kochamy Cię ' i będziemy pod Twoim oknem tak paradować xD
OdpowiedzUsuń