niedziela, 29 maja 2011

11. Miłość może być bliżej niż myślisz.

- Potrzebujesz długiej rozmowy z kimś kto jest bliski Twojemu sercu... i a co to ? W najbliższym czasie dowiesz się czegoś co całkowicie zmieni Twoje życie.. - mówiła.
- Co też pani mówi ? Żartuje sobie pani ? Nie mam zamiaru dłużej tego słuchać - powiedziałam i odeszłam.... Jak najszybciej wróciłam do domu. Miałam serdecznie dosyć ostatnich wydarzeń. Poszłam na górę i usiadłam na parapecie. Skuliłam nogi i schowałam w nich głowę. Myślałam o wszystkim. O Ryanie, Christianie, Weronice, Caitlin, Justinie i o tamtej kobiecie. O co jej chodziło ? Stara wiedźma - mruknęłam. Był środek nocy, ale ja nie byłam zmęczona. Wzięłam mój telefon i odczytałam nowe wiadomości : "Będziemy o 10:30. Mama" - czytałam w myślach. Co ? Ah ! Cholera.! Zapomniałam o tym. Przecież oni za kilka godzin tu będą. Nawet zakupów nie zrobiłam. W ciszy weszłam do pokoju przyjaciółki i usiadłam na krawędzi jej łóżka. Spała. Nie chciałam jej budzić, ale musiałam.
- Czego chcesz ? - powiedziała zaspana.
- Zapomniałam Ci o czymś powiedzieć. Moi rodzice przylatują tu za kilka godzin. Będą z nimi jacyś nasi znajomi - mówiłam. Nic nie odpowiedziała. Nadal była obrażona.
- Weronica przestań ! Nie widzisz co się z nami dzieje ? Jak bardzo się od siebie oddalamy ? Nie rozmawiamy i ciągle mijamy się ze sobą. To nie jest okey. - mówiłam, a do moich oczu napłynęły łzy.
- Może to moja wina ? Sama tego chciałaś - powiedziała obojętnie.
- Nie, nie Twoja ! Nasza ! - krzyczałam.
- Nie drzyj się. Jest środek nocy - wysyczała. Nie miałam już siły dłużej z nią rozmawiać. Sama tego chciała. Wzięłam torbę, włożyłam do niej kilka najpotrzebniejszych rzeczy i wyszłam. Tułałam się pośród wschodzącego słońca. Musiałam z kimś porozmawiać. Wzięłam telefon i wybrałam nr Ryana. Niestety nie odpowiadał. Chodziłam dalej w poszukiwaniu jakiegoś sensownego zajęcia. Wszędzie było cicho i pusto. Tylko z jednego baru dochodziły krzyki i dźwięk muzyki. Przystanęłam chwilę zastanawiając się. Co mi szkodzi wejść - pomyślałam, ale po chwili bardzo żałowałam tej decyzji. Weszłam i zaczęłam się rozglądać dookoła. Była cała masa przytulających i całujących się par. Wsród nich dostrzegłam... Caitlin ! W dodatku była z... Ryanem !. Stali w kącie i namięnie się całowali. Do moich oczu znów napłynęły łzy. To niemożliwe - mówiła. Odwróciłam się i czymprędzej wybiegłam. Biegłam najszybciej jak potrafiłam. W końcu zmęczona osunęłam się na jedną z ławek w parku. Skuliłam się. Po moim policzku spłynęła jedna samotna łza... później druga, trzecia.. aż w końcu rozpłakałam się na dobre. Tego było już za wiele.
- Czym sobie na to zasłużyłam ? - wyszeptałam. Siedziałam samotnie na ławce. Nagle poczułam czyiś dotyk na kolanie. Uniosłam wzrok i ujrzałam... tamtą kobietę. Co ona tutaj robiła ?
- To znowu pani ? - wyszeptałam w jej stronę. Ta się tylko uśmiechnęła.
- Czułam, że będziesz potrzebowała rozmowy - mówiła. Tak miała rację.
- Skąd pani wiedziała ? - spytałam.
- Nie pani. Mów mi Maria. - powiedziała kobieta.
- Przepraszam, ale nie mogę. Nie wypada mi - odpowiedziałam nieśmiało.
- Ależ oczywiście, że wypada, a ty jesteś Lauren prawda ?
- Tak. Skąd pani przeparaszm. Skąd Maria to wie ?
- Oh dziecko. Żebym ja mogła Ci powiedzieć, ale nie mówmy już o tym. Powiedz co takiego się stało ? - spytała, a ja opowiedziałam jej całą historię. Na dworze robiło ise caraz jaśniej. Ludzie biegali. Taki poranny joging pewnie.
- Ten chłopak od początku Cię oszukiwał. Podobałaś mu się, ale jednocześnie spotykał się z tamtą dziewczyną, a ona go wykorzystała, ale nie robiła tego przeciwko Tobie. Naprawdę bardzo chciałaby się z Tobą zaprzyjaźnić, ale boi się odrzucenia. A co do Twojej przyjaciółki to nie mam żadnych dobrych rokowań. Nie pozwól jej zniszczyć waszej przyjaźni - mówiąc to wstała i ruszyła w stronę wyjścia.
- Wszystko się ułoży. Nie kochałaś tamtego chłopaka. Musisz posłuchać serca, a ono powie Ci co powinnaś zrobić. Pamiętaj.. miłość może być bliżej niż myślisz. Wystarczy tylko chcieć ją znaleść. Wkrótce znów się spotkamy. - powiedziała i odeszła. Jej słowa dały mi wiele do myślenia. A jeśli ona miała rację ? Spojrzałam na telefon. Dochodziła godz. 9. Muszę jechać na lotnisko - mówiłam sama do siebie cały czas patrząc na znikającą kobietę. Wróciłam na chwilkę do domu po drodze robiąc zakupy. Miałam nadzieję, że chociaż na najbliższe kilka dni zapomnę o ostatnich wydarzeniach. Na lotnisku byłam jeszcze pół godziny przed czasem. Udałam się do tutejszej restauracji. Szczerze mówiąc byłam bardzo głodna. Zjadłam z apetytem mojego hot-doga. Na ogół staram się nie jadać takich fast foodów, ale byłam tak wykończona, że pozwoliłam sobie na coś takiego. Skończyłam akurat gdy samolot wylądował. Podeszłam w stronę ludzi wędrujących z samolotów w poszukiwaniu moich rodziców i tych "niespodzianek", Są ! - zawołałam. Ostatnio bardzo dużo rozmawiam sama ze sobą. To się robi dziwne... Ujrzałam ich w oddali. Zbliżali się w moją stronę. W końcu dostrzegłam moich przyjaciół. Zamurowało mnie. Byli to...
***
Za nami 11 rozdział. Jest on ze specjalną dedykacją dla Ani, która własnie jest na zakupach ; * i która od wczoraj zdążyła przeczytać wszystkie rozdzialy. I ogólnie chciałam podziękować Wam za te wszystkie wiadomosci na gg. Jest mi naprawdę bardzo milo gdy chwalicie moje "wypociny". Dziękuje ; - ***. Wiele osób pytało czy jest możliwosć powiadamiania och o nowych rozdziałach. Owszem istinieje cos takiego. Mogę Wam pisać o NN na gg... Kiedy następny ? Myslę, że jutro... ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz