- Nic Ci nie jest ? - usłyszałam czyiś głos. Uniosłam wzrok i ujrzałam... jakiegoś chłopaka. Był całkiem ładny.
- Nie w porządku, dzięki - wydukałam i podniosłam się z jego niewielką pomocą. Przez kolejne chwile milczeliśmy wymieniając uśmiechy.
- Wiesz. Miło było Cię poznać, ale muszę już iść. Za godzinę mam samolot. Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy... - powiedział i odszedł. Stałam w bezruchu śledząc, odchodzącego chłopaka tak długo, aż w końcu zniknął. Usiadłam na najbliższą ławkę. Straciłam ochotę na dalszą jazdę. Cały czas rozmyślałam o nim. Kim on był ? Nigdy wcześniej go nie widziałam. Wydawał być się całkiem miły. Mógł mieć jakieś 16-17 lat.. Miał średniej długości blond włosy. Ubrany był w luźną bluzę, jeansy i fioletowe trampki. Siedziałam tam jeszcze jakąś godzinę, aż w końcu zrobiło się ciemno. Wróciłam do pustego domu i usiadłam przed TV. Przełączałam po kolei wszystkie kanały muzyczne.. Bożeee ! Czy on musi być wszędzie ? - wykrzyczałam. Oczywiście miałam na myśli Biebera. Szybko znudziła mi się ta czynność. Postanowiłam udać się na górę i wypisać zaproszenia. Starannie się do nich przyłożyłam. To musi być najlepsza impreza na jakiej kiedykolwiek byłam. Po godzinie były już gotowe. Postanowiłam, że każdy z gości musi przebrać się za jakąś gwiazdę. Byłam dumna z tego pomysłu, chociaż takie przebieranie jest dla dzieci. Przynajmniej będę mogła robić zdjęcia. Po dokładnym przemyśleniu listy gości, wybrałam kilkanaście naprawdę fajnych osób. Jutro muszę rozdać zaproszenia - mówiłam sama do siebie. Wzięłam krótką kąpiel, zjadłam kolację i położyłam się spać. Przez całą noc śnił mi się tamten chłopak. Nie rozumiałam co się ze mną dzieje. Nawet nie wiedziałam jak ma na imię. Rano wstałam bardziej wypoczęta niż zwykle w dodatku miałam doskonały humor. Jak co dzień wykonałam poranne czynności, po czym poszłam do szkoły. Tzn. Najpierw po Weronice, a później wraz z nią ruszyłyśmy do szkoły. Jeszcze przed rozpoczęciem lekcji rozdałam wszystkim zaproszenia. Bardzo spodobał im się pomysł z przebieraniem.. Widziałam zazdrość w oczach plastików i wcale mi to nie przeszkadzało. Dzisiaj lekcje były bardzo nudne, może dlatego, że był środek czerwca i oceny już dawno są wystawione. Po szkole wraz z moją najlepszą przyjaciółką udałyśmy się na zakupy do naszego ulubionego CH. Jak zwykle miałyśmy przy tym niezły ubaw. Oczywiście musiałyśmy wszystko przymierzać. Po kupieniu ciuchów nadszedł czas na imprezowe dekoracje. Po kilku godzinach wykończone udałyśmy się na lody. Późnym popołudniem wróciłyśmy do domu. Rozpakowałam wszystko i ułożyłam.m Strasznie mi się nudziło, więc włączyłam laptopa. Wchodziłam na te same str co zwykle. Nie było nic ciekawego. Wieczorem zadzwonił telefon.
- Halo ! - wydarłam się. Byłam pewna, że to Wer.
- Oo ! Widzę, że ktoś ma dzisiaj dobry humor - usłyszałam głos po drugiej stronie słuchawki. Wydawał się dziwnie znajomy. Ah ! Już wiem.
- Babcia !! Przepraszam, myślałam że to ktoś inny. - wydukałam.
- Nic się nie stało. Widać za rzadko dzwonię - powiedziałam trochę smutna.
- Wcale, że nie ! Wszystko u Was w porządku ? - pytałam
- Tak jak najbardziej. Dzwonię do Ciebie z propozycją. Wraz z dziadkiem wyjeżdżamy na kilka tygodni w pierwszy dzień wakacji.
Niestety naszego zwierzyńca nie możemy zabrać ze sobą dlatego pomyślałam . Czy nie mogłabyś się nimi zaopiekować przez ten czas. Oczywiście weź ze sobą Weronicę - mówiła. Całkiem zaskoczyła mnie swoją propozycją. Nie ukrywam bardzo mi się spodobała. Kilka tygodni spędzonych z przyjaciółką w L.A. Nie ma nic lepszego. Bez wahania zgodziłam się. Miałam nadzieję, że pani Caroly nie będzie miała nic przeciwko temu. Od razu do niej zadzwoniłam. Co prawda nie za bardzo jej się to spodobało, ale po naszych długich namowach zgodziła się. Wieczorem robiłam porządek i na dnie szafy znalazłam stare pudło. Zastanawiałam się co w nim może być. Pospiesznie otwarłam je, czego od razu pożałowałam. Znalazłam w nim mój pamiętnik i bardzo stare zdjęcia. Otwarłam na stronie z ostatnim wpisem.
"Nigdy o Tobie nie zapomnę. Michael". Od razu wszystkie wspomnienia wróciły. Wspomnienia wróciły, a po mojej twarzy zaczęły spływać łzy. Micheal był moim pierwszym chłopakiem. Byliśmy idealną parą. Wiązaliśmy wspólną przyszłość, jednak los chciał inaczej. To było 3 lata temu. Miałam 14 lat. Był środek wakacji. Mój chłopak leciał do Meksyku, niestety nigdy tam nie dotarł. Samolot rozbił się w połowie drogi. Zginęli wszyscy przebywający na pokładzie. Ten wpis pochodził z dnia katastrofy dokładnie kilka godzin przed nią. Długo nie mogłam się pozbierać i robiłam różne głupie rzeczy - w tej chwili spojrzałam na moją rękę, na której już dziś nie ma żadnych ran. Wtedy obiecałam sobie. Nigdy więcej się nie zakocham i nadal się tego trzymam. Prawie zapomniałam, że on kiedyś istniał, ale znów jest obecny w moich myślach. Odłożyłam pamiętnik i zaczęłam przeglądać nasze wspólne zdjęcia i rozpłakałam się na dobre. Ciekawe jakby to było gdyby nadal tu był - rozmyślałam. Nie ! Stop Lauren ! Nie możesz tak myśleć. Jego nie ma i musisz się z tym pogodzić !. Ktoś mi kiedyś powiedział "Żyj tak jakby on nigdy nie istniał" i tego powinnam się trzymać. Przez całą noc nie mogłam zasnąć. Znów sięgnęłam po pamiętnik i zaczęłam czytać wcześniejsze wpisy. Czytając to czułam pustkę. Dziś już nic do niego nie czułam, ale zawsze będzie on dla mnie kimś ważnym. Chciałam pozbyć się tych pamiątek, ale coś mi nie pozwalało.
- Nie chcesz żebym zapomniała prawda ? - zapytałam i spojrzałam w górę, po czym zasnęłam...
***
Za nami pierwsze koty za płoty. Haha ;-). Rozdział dedykowany Weronice, która pomagała mi go napisać ; *. Do jutra ; )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz