Następne co usłyszałam to głośny pisk opon. Ostrożnie otwarłam oczy. Z samochodu wysiadła nieco wyższa ode mnie postać.
- To ty? – zawołaliśmy jednocześnie. Nie mogłam w to uwierzyć. Żyję ! ..
- Tak – odpowiedział nieśmiało chłopak. Staliśmy tak na środku drogi. Moje uczucia były zmieszane. Po mojej twarzy spływały łzy, ale nie potrafiłam określić czy były to łzy szczęścia , czy też nie.
- Co ty tutaj robisz ? – spytał zdezorientowany. Znów przypomniałam sobie dlaczego ja tu jestem.
- … Justin proszę nie pytaj. Zabierz mnie stąd jak najszybciej, a wszystko Ci wytłumaczę.- mówiłam niespokojnie, po czym wtuliłam się w niego.
- Wszystko będzie dobrze. – wyszeptał gładząc moje włosy. Zabrał moją walizkę, położył na tylnie siedzenie i pomógł mi wejść do auta. Byłam tak roztrzęsiona, że nie potrafiłam się ruszyć. Oboje wsiedliśmy i ruszyliśmy. Sięgnęłam do torebki, by wyciągnąć chusteczki . Spojrzałam w lusterko, wyglądałam jak jakiś potwór. Byłam cała rozmazana, a moje oczy były całe czerwone od płaczu.
- Gdzie jedziemy ? – zapytał.
- Jak najdalej od wszystkiego i od wszystkich.. – wydukałam.
- Okey. No to zostaje nam tylko lotnisko.- powiedział. Z początku myślałam, że żartował , ale po kilkunastu minutach zrozumiałam, że się myliłam..
- Co my tu robimy? – spytałam nie urywając zdziwienia.
- No mówiłem przecież, że jedziemy na lotnisko .. polecimy na krótkie wakacje.- powiedział uśmiechając się złowieszczo. Nie ukrywam spodobał mi się ten pomysł , ale to było bardzo dziwne i nie mogłam się na to zgodzić.
- Żartujesz ? Jak ty to sobie wyobrażasz? Przecież nikt nie wie, że tu jesteś. Nie masz nawet żadnych rzeczy . – próbowałam się wykręcić.
- I tu się mylisz- powiedział i w tej chwili wyciągnął jeszcze jedną walizkę. Spojrzałam na niego robiąc minę z serii „ wtf” ?
- O co tutaj chodzi? – spytałam.
- Chodź wszystko ci wytłumaczę – powiedział i objął mnie ramieniem. Nie opierałam się, a poza tym było mi bardzo zimno. Justin doskonale to wyczuł i dał mi swoją bluzę.
- Dziękuję ;) – wyszeptałam i pocałowałam go w policzek. Był wyraźnie uradowany. No co ? Przecież zasłużył, c’nie? Podeszliśmy do jednej z kas . Było bardzo pusto i cicho. Jeszcze nigdy nie widziałem takiego spokoju na lotnisku. Kasjerka dziwnie nam się przyglądała. Zresztą pozostali ludzie również. Dopiero teraz zauważyłam, że trzymamy się za ręce ! Nie dziwie się. Justin Bieber na lotnisku, w ciągu nocy, z jakąś dziewczyną, z walizkami, a na dodatek trzymają sięga ręce. To musiało wywołać sensację i lekkie zamieszanie. Całe szczęście większości byli to dorośli już ludzie, więc obyło się bez wrzeszczących fanek.
- Dokąd? – zapytała młodziutka kasjerka. Wyglądała na miłą i taka też się okazała. Miała ciemne, krótkie włosy i jasną karnację. Po akcencie było też widać, iż nie jest „ tutejsza”.
- Poproszę dwa bilety do .. hmm .. do .. gdzie?- szepnął w moją stronę.
- Jak najdalej .. – wyszeptałam.
- A dokąd są najbliższe loty? – tym razem spytał kasjerkę.
- Chwileczkę. Hm . Za godzinę jest lot do NY, za dwie do Nowego Orleanu. I to chyba wszystko. A chwila. Jest jeszcze na Bahama, ale to za 15 minut . – powiedziała ze skrzywioną miną. Justin spojrzał na mnie z niepewnością. Zastanowiła się chwilkę i pomyślałam, że to nie jest wcale taki głupi pomysł. Bahama – ciepły ocean, piękne plaże i przystojni chłopacy. Super sprawa ! Tylko jest jeden tyci problem. Wylot jest za 15 minut.
- Jak pani myśli ? Zdążymy? – zapytałam .
- Jeśli się pośpieszycie , to jest mała szansa! – odpowiedziała z uśmiechem na ustach.
- Dobrze, niech pani da te bilety, byle szybko! – wysyczał w pośpiechu Bieber. Kasjerka wydała bilety, a Justin za nie zapłacił. Ile sił w nogach pobiegliśmy na odprawę. Mieliśmy szczęście, bo do samolotu dotarliśmy kilka minut przed odlotem.
- O Boże , ale się zmachałam – wyszeptałam ciężko oddychając.
- Ale zdążyliśmy ! – dokończył chłopak. Usieliśmy obok siebie w wygodnych fotelach i zapieliśmy pasy. Spojrzałam przez małe , okrągłe okienko i lekko się uśmiechnęłam. Przez chwilę milczeliśmy , ale po chwili , mój towarzysz przerwał ciszę :
- Właściwie to co się stało ? Dlaczego uciekłaś z domu ? – zapytał nieśmiało .
- Wiesz , to długa historia . . . – zaczęłam i opowiedziałam mu całą historie . Słuchał mnie z lekkim przygnębieniem.
- Ooo . To smutne . – wydukał kiedy skończyłam.
- A ty ? Dlaczego chcesz wyjechać ? Co się takiego stało ? – zadałam pytanie z iskierką w oku.
- Przepraszam Cię . . – wypowiedział.
- Ale za co ?
- Za to , że ci w tedy nie uwierzyłem .. – odpowiedział. – widziałem ich .. widziałem ich jak obściskiwali się przy moim hotelu . – mówiąc to , zauważyłam , że po policzku chłopaku spływa jedna , mała łza . „ To wszystko jasne ! „ – pomyślałam.
- Nic się nie stało . Przeprosiny przyjęte .Nie martw się , będzie dobrze . – objęłam go i lekko przytuliłam. On odwzajemnił mój uścisk.
- Chciałbym ci uwierzyć . . naprawdę chciał bym . .
- Eyy , na pewno tak będzie .
- I jeszcze jedno .Przepraszam cię ,że prawie bym cię dzisiaj przejechał samochodem . – speszył się lekko.
- Aaa . A spoko . Najwyżej…nie chce myśleć co by się stało-powiedziałam chichrając się pod nosem – Eyy , nie martw się już ! Lecimy na Bahama ! – powiedziałam wyższym tonem głosu i klepnęłam go w plecy.
- Dobra . Koniec zmartwień . Teraz rozmawiajmy o samych pozytywach !
- Zgadzam się . – powiedziałam . Po krótkim zastanowieniu powiedziałam łapiąc się za głowę.
- Cholera ! Zapomniałam o czymś ! – wykrzyknęłam.
- O czym ? – zapytał z przerażeniem w oczach Juss.
- Na Boga zapomniałam o stroju kąpielowym ! – wybuchłam śmiechem.
- Jej . – wyjęczał . – Weź mnie tu nie stresuj , bo zawału przez ciebie dostanę ! Nie martw się . Strój kupimy na miejscu ! Uwierz mi ! W wybieraniu bielizny lub tego typu rzeczy jestem najlepszy ! – powiedział pewnym siebie tonem.
- Nie wątpię to ! – odpowiedziałam chichocząc. Przez jakieś 2 godziny rozmawialiśmy śmiejąc się w niebo głosy i nie przejmując się warczącymi na około pasażerami. Byłam tak wykończona , że nawet nie zorientowałam się kiedy usnęłam. Obudziłam się na pół godziny przed lądowaniem. Przetarłam oczy i zauważyłam śpiącego obok mnie Justina. Wyglądało na to , że spaliśmy przytuleni jak dwa misie, jednak mało mnie to w tej chwili obchodziło. Nie chciałam go budzić . Usiadłam i zaczęłam myśleć. Przypomniało mi się jak to jeszcze nie dawno go nienawidziłam. Uważałam , że jest pozerem i egoistą .. Zdałam sobie sprawę , że nie zawsze mam racje i , że nie ocenia się ludzi po okładce. W czasie moich przemyśleń Justin zdążył się obudzić. Patrzył na mnie jak na jakąś wariatkę.
- O czym tak fantazjujesz ? – uśmiechnął się .
- Nie fantazjuje tylko myślę brzydalu ! – uderzyłam go delikatnie .
- To o czym tak myślisz ? – zapytał ponownie .
- Aaa . . o wszystkim i o niczym . . przypomniało mi się jaka ja kiedyś byłam głupia . – wyszeptałam.
- Dużo się nie zmieniło ! – wybuchnął śmiechem Justin.
- Wiesz co ?! Nie lubię cię już ! – usiadłam w drugą stronę zawieszając rękę na rękę .
- Przecież żartuje ! – powiedział z litością chłopak. Tak naprawdę chciałam go tylko zdenerwować i udawałam. Odwróciłam się i pokazałam mu język .
- W formie przeprosin musisz pocałować mnie o tuu!. – wskazałam na moje usta. Chłopak bez wahania wykonał zadanie. Zawstydziłam się troszeczkę, a zarazem poczułam motylki w brzuchu . . „ Czy to coś oznacza ? „ – pomyślałam. Chwilę potem usłyszałam komunikat „ Uwaga , uwaga ! Proszę zapiąć pasy ! Za chwilę lądujemy !” . Zapięłam pasy i rozejrzałam się .
- Witaj nowy świecie ! – wypowiedziałam klaszcząc w ręce .
****
Rozdział 14 ;). Nastąpił nieoczekiwany zwrot akcji. Myślę, że jest trochę zaskakujący. Zbliżamy się do 3 tysięcy wyświetleń za co jestem Wam wdzięczna... Znowu ;). Kiedy następny ? Już niebawem...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz