niedziela, 3 lipca 2011

19. Kocham go i nie pozwolę zmarnować sobie wszystkiego po raz kolejny.

No właśnie. Tym kimś okazał się nie kto inny jak Justin.
- Siema - wymruczałam.
- Wszystko okey ? - zapytał, a w jego oczach pojawił się lęk.
- Jasne, lepiej niż myślisz. Wejdź - mówiłam. Chłopak posłusznie wszedł i usiadł w wskazane miejsce..
- Napijesz się czegoś ? - pytałam wskazując na barek pełen alkoholu.
- Nie dzięki. Nie piję alkoholu. I ty chyba też nie powinnaś. - wykręcał się..
- Nie to nie. - wzruszyłam ramionami jednocześnie nalewając kolejny kieliszek. Jednym ruchem wypiłam go i przystąpiłam do nalewania kolejnego. Bieber patrzył na mnie z irytacją.
- Lauren wystarczy już.. - próbował wyrwać mi kieliszek.
- Dobra - mruknęłam i przysunęłam się do niego. Spojrzałam mu w oczy i zaczęłam delikatnie całować.. Nie opierał się, wręcz przeciwnie. Spodobało mu się to. Moja ręka powędrowała do
guzików przy jego koszuli, które zaczęłam gwałtownie odpinać.. nie przestając go całować. Nie panowałam nad tym co robię. Wiedziałam tylko, że nie jest to w porządku..
- Co ty robisz ? - spytał wyrywając się.
- To co nam przerwano - wymruczałam i uśmiechnęłam się szyderczo.. po czym wróciłam do całowania.
- Lauren wystarczy. ! - krzyknął.
- A więc nie podobam Ci się ? - warknęłam..
- Nie to nie tak ! - mówiła..
- A jak ? - zapytałam
- Podobasz mi się. Nawet bardzo, ale nie chcę żebyś później tego żałowała. Chcę tego, ale nie w takich okolicznościach. Za dużo wypiłaś to przez to - powiedział zapinając koszulę i ruszył w stronę kuchni.
Przed oczami wszystko zaczęło mi wirować. Czułam się strasznie.. po chwili zasnęłam.
Następnego dnia obudziłam się po południu. Wszystko mnie bolało. Nie mogłam nic powiedzieć, nie mówiąc już o jakichkolwiek ruchach.
- Ałłłaaa ! - krzyczałam próbując się podnieść.. Rozejrzałam się do okoła. Po chwili ujrzałam chłopaka leżącego na przeciwnej kanapie..
- Co się stało ? - zapytałam. W głowie miałam totalny mętlik nic nie pamiętałam w dodatku strasznie bolała mnie głowa..
- Wczoraj trochę za dużo wypiłaś - odpowiedział.. Nie mogłam w to uwierzyć. Ja piłam ? Brzydzę się alkoholem..
Wypiłam gorącą herbatę i znów ułożyłam się do snu.
Kolejne dni mijały błyskawicznie. Rozpoznawanie ofiar, przygotowywania do pogrzebu.. Na szczęście Justin, Pattie, Caitlin, Christian i moi dziadkowie wspierali mnie przez cały czas.
Gdyby nie oni nie poradziłabym sobie. Są teraz dla mnie wszystkim. Moją jedyną, chociaż nie prawdziwą, ale rodziną. Długo zastanawiałam się czy powinnam zapytać dziadków i poznać prawdę
o moim życiu, ale nie chcę ich teraz jeszcze bardziej dołować. Sama do tego dojdę gdy tylko się ogarnę. Nie ma dnia abym nie płakałam. Kogo mi najbardziej brakuje ? Każdego po trochu..
Rodziców, no bo, bo byli moim rodzicami. Niezależnie jakimi, ale rodzicami. Adama i Davida za przyjaźń jaka nas łączyła. Z nimi nigdy się nie nudziłam. No i przedewszystkim Weronici.
Może to głupio zabrzmi, ale ona była całym moim światem.. rozumiałyśmy się bez słów... jest niezastąpiona i zawsze nią będzie. Jedyne czego żałuję, to to że nie pogodziłyśmy się.
Odeszła i już nigdy nie będę mogła jej przeprosić.. Zrozumiałam, że to wszystko moja wina. Byłam cholerną, samolubną egiostką, niestety zrozumiałam to trochę za późno.

Dziś pogrzeb. Dzień, którego każdy się bał. Wszyscy są załamani, ale wspierają się wzajemnie. Wciąż nie pogodziłam się z ich stratą. Wierzę, że są gdzieś obok i chcą, abyśmy byli szczęśliwi.
Wszystko było krótkie, ale piękne, wszyscy ruszyli w swoją stronę, a ja jeszcze zostałam na cmenatarzu, zamierzałam wyznac to, co gryzło mnie od dawna. Usiadłam na drewnianej ławeczce obok grobu
i patrzyłam na ich zdjęcie wyryte w ciemnym marmurze.
- Nie wiem kim dla mnie byliście, ale zawsze Was kochałam i będę kochać. Nie zależnie od tego czy mam siostrę i czy jesteście moimi prawdziwymi rodzicami jesteście dla mnie
najważniejsi. Przepraszam za wszystko, za to że byłam potworną córką i zginęliście przezemnie. Nawet nie wiecie jak bardzo chciałabym się z Wami teraz zamienić..
Gdybym mogła oddałabym swoje życie za wasze.. Kocham Was..- wyszeptałam. Po raz pierwszy od bardzo dawna wypowiedziałam w ich stronę te dwa pochopnie używane słowa..
Wstałam, a za sobą ujrzałam Justin, rzuciłam się w jego ramiona i poczułam bezpieczeństwo. Wróciliśmy do domu.. do mojego domu.. Teraz to wszystko było moje. Miałam niesamowity majątek, ale nie miałam ich.
Oddałabym wszystkie pieniądzę aby tylko wrócili. Justin musiał wracać. Poleciał do Atlanty.. Christian i Caitlin również.. Dziadkowie zostali w L.A, a ja ? A ja znowu jestem sama. Nie przeraża mnie już to.
Przyzwyczaiłam się już, jednak teraz czuję się trochę inaczej. Wiem, że Justin wróci za kilka dni i się zobaczymy. Co będzie dalej ? Nie wiem.., ale kocham go i nie pozwolę zmarnować sobie wszystkiego po raz kolejny.
Za bardzo mi na nim zależało.Tak powiedziałam to. Lauren Brower otwarcie mówi o swoim uczuciu do Justin Biebera. O uczuciu, którego tak długo się wypierała..
Następnego dnia obudziłam się w ponurym nastroju. Czekało mnie dziś porządkowanie wszystkich rzeczy. Postanowiłam trochę poszperać. Weszłam do ogromnego gabinetu, który był "pracownią"
mojego ojca. Rzadku tu bywałam. Może dlatego, że niezbyt chętnie pozwalał mi tu wchodzić. Po powrocie z pracy zawsze zaszywał się tu na kolejne kilka godzin i tak dni mijały. Gabinet był naprawdę wielki.
Swego czasu była tu pewnie jakaś biblioteka.. Tak ten dom ma w sobie to coś. Jest bardzo stary, chociaż wcale na taki nie wygląda. Całe wnętrze urządzone jest w noweczysnym stylu... tylko tutaj pozostało
tak jak kiedyś. Nie wiem dlaczego. Może to jakieś szczególne miejsce ? Ale nie czas zawracać sobie tym głowy. Zaczęłam od wyciągania z półek starych książek. Wszystkie były bardzo zakurzone, ale
w dobrym stanie. Wzięłam kilka z nich. Lubię czytać książki, a teraz kiedy nie mam się do kogo odezwać będę mogła "rozmawiać" z nimi. Chwyciłam jedną i otwarłam.
"Mgła zapomnienia" - hm. Ciekawe. Zaraz przecież coś tu jest ! - w mojego głowie budowała się ciekawość. Był to starannie schowany list.
- Kolejny sekret ? - zapytałam sama siebie i zaczęłam czytać.... Nie przecież to niemożliwe !... - krzyknęłam po przeczytaniu...
***
Małymi krokami zbliżamy się do końca kolejnego opowiadania. Zostały nam jeszcze jakies 3, 4 rozdziały. Co dalej ? Mam dla Was małą niespodziankę ;D. Otóż założyłam kolejnego bloga ;). Oczywiscie również z opowiadaniami.

http://justinbieberofstory.blog.onet.pl/

Aczkolwiek nie wiem czy jest sens pisania, ponieważ nie wiem czy ktos to czyta. Na blogach oneta latwiej dodać komentarz no i jest bardziej estetycznie. Czy blog wystartuje ? To wszystko zależy d WAS. Czy będziecie chcieli czy też nie.
Miłego czytania :D < 333

5 komentarzy:

  1. Ja Ci mowie ze czytam kazdy rozdzial, jak jakis przegapie, to wracam do niego gdy nadchodzi nowy. Uwielbiam e opowiadanie! Nigdy nie przestawaj pisac !!
    P.S. Juz justina nie spodkam w Kanadzie, on teraz w LA jest, chodzi mi o real ;dd

    OdpowiedzUsuń
  2. E taam . xd. A jesteś już w Polsce . ? : D.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ah. Pozazdrościć ;D. Ale przynajmniej jest jeszcze mała szansa .! < 333

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak on jest w LA i nagrywa plyte, to jaka jest szansa ? xdd

    OdpowiedzUsuń